Ogromne ilości stwardniałej lawy zmierzają w kierunku Australii. Naukowcy uważają, że pumeks może pomóc w ratowaniu zagrożonej Wielkiej Rafy Koralowej.
Kilka tygodni temu żeglarze po raz pierwszy zauważyli coś, co nazwano tratwą pumeksową dryfującą po Oceanie Spokojnym. Inni z kolei donieśli, że zauważyli chmury dymu nadciągające od strony wulkanicznej wyspy Fonualei w Królestwie Tonga. 9 sierpnia satelita Terra wykrył tratwę, a kilka dni później pojawiły się jej pierwsze zdjęcia.
Czytaj też: Trzydzieści lat danych ujawnia co zabija rafy koralowe
Pumeks powstaje, gdy dochodzi do erupcji podwodnego wulkanu, która uwalnia duże kawałki lawy pełne dziur i wgłębień, co ułatwia im unoszenie się na wodzie. Zdjęcia satelitarne i doniesienia żeglarzy doprowadziły wulkanologów do powiązania obecności skał z erupcją podwodnego wulkanu gdzieś w pobliżu Tonga. Wierzchołek tego wulkanu znajduje się ok. 12 metrów pod powierzchnią wody, a jego ostatnia udokumentowana erupcja miała miejsce w 2001 roku.
Plama z pumeksu zajmuje obszar ok. 150 kilometrów kwadratowych i unosi się nad nią zapach siarki. Tratwa wciąż dryfuje na południowy zachód, a od 22 sierpnia nieznacznie się rozproszyła i przesunęła na północ. Generalnie rzecz biorąc, formacja wydaje się zmierzać w kierunku Australii, a tym samym – Wielkiej Rafy Koralowej. Paradoksalnie pumeks może stanowić ratunek dla koralowców. Prawdopodobnie jego fragmenty zawierają pąkle oraz koralowce, które mogłyby zasiedlić rafę. Problem w tym, że wśród nich mogą znajdować się również gatunki inwazyjne.
[Źródło: livescience.com; grafika: NASA]
Czytaj też: Pojawiła się nowa metoda obserwacji raf koralowych