W 2006 roku Pluton został zdegradowany do roli planety karłowatej, tracąc status planety. Wiele lat wcześniej podobna sytuacja spotkała Ceres. Teraz jednak znalazł się zespół naukowców, którzy twierdzą, że nawet nasz naturalny satelita mógłby zyskać taki status.
I choć brzmi to dość zabawnie, takie założenie jest zgodne z konsensusem ustalonym na podstawie wieloletnich badań. Zwolennicy teorii przestudiowali dane pochodzące z ostatnich 200 lat i na ich podstawie chcieli odpowiedzieć na dwa pytania. Co czyni wybrany obiekt planetą według naukowców? Czy podobne kryteria został spełnione w 2006 roku, kiedy to Międzynarodowa Unia Astronomiczna skreśliła Plutona z listy planet?
Zdaniem badaczy Międzynarodowa Unia Astronomiczna pomyliła się w stosunku do Plutona. Jednocześnie znaleźli oni co najmniej 120 przykładów, w których pewne elementy otrzymały status planet, mimo że definicja opracowana przez wspomnianą organizację zupełnie temu zaprzeczała. Ale jakie były powody degradacji Plutona?
Wymienia się trzy elementy. Aby zyskać status planety musiałby on orbitować wokół Słońca i oczyścić swoje otoczenie z kosmicznego gruzu i innych ciał niebieskich, co potwierdziłoby dominację grawitacyjną Plutona w jego rodzinnych stronach. Ostatni z warunków zakłada, że powinien on osiągnąć kulisty kształt wykorzystując własną grawitację, a nie zewnętrzne oddziaływania. Sęk w tym, że dwa z trzech warunków zostały spełnione. Pozostał jeden, najbardziej kontrowersyjny, dotyczących „oczyszczenia sąsiedztwa”. Zdaniem części naukowców taki warunek jest niepotrzebny i krzywdzący. Pluton leży bowiem w tzw. Pasie Kuipera. Znajdujące się tam pierścienie ciał niebieskich wytwarzają potężne oddziaływanie grawitacyjne, dlatego nie każda planeta byłaby tam w stanie dominować.
Gdyby pod uwagę wziąć kryteria zaproponowane przez wspomnianych naukowców, status planety zyskałoby co najmniej kilka obiektów, m.in. Pluton, Księżyc oraz księżyce Jowisza i Saturna.
[Źródło: livescience.com; grafika: David Aguilar]