Minęło zaledwie kilka dni od premiery funkcji Smart Summon w samochodach Tesli (więcej na jej temat tutaj), a jej użytkownicy już zgłaszają problemy w mediach społecznościowych. Jeśli sami chcecie poszperać, wpadajcie w to wyszukiwanie na Twitterze.
Czytaj też: Koncept autonomicznej ciężarówki Scania AXL
W skrócie – Smart Summon Tesli jest takim Waszym komputerowym szoferem, który wyjedzie z parkingu za Was, kiedy stoicie poza nim. Fajne? Oczywiście. Skuteczne? Czasami, bo choć wiele osób publikuje zadowalające wrażenia z działania tego dodatku (obecnego w wersji testowej) w swoich elektrycznych Modelach, to niektórzy mają już z nim problemy. Poniżej znajdziecie kilka przykładów:
To skrajne przypadki, w których doszło do uszkodzenia przy ewidentnym (tak przynajmniej twierdzą właściciele) błędzie Smart Summon. Niektóre przypadki skończyły się jednak inaczej i na przykład wyjeżdżający z podjazdu samochód wymusił na będącym już w ruchu pierwszeństwo:
Nie obyło się też bez błędu osób trzecich, kiedy to ktoś nie zauważył jadącego Modelu 3 i ponoć uszkodził jego zderzak:
Smart Summon „smart sumonem”, ale kto będzie płacić?
Ten ostatni incydent jest tutaj kluczowy, bo porusza ważną kwestię w przypadku incydentu drogowego z udziałem Smart Summon. Co z ubezpieczycielami? Kto w tym przypadku jest winny? Chociaż tym razem błąd stoi po osobie trzeciej, to jak prawo spojrzy na wykorzystanie autonomicznego trybu w czasie kolizji? Czy wtedy odpowiedzialność spada na właściciela, a może Teslę? W czasach, w których technologia tak szybko się rozwija, problem z wolno rozwijającym się prawem uwidacznia się przy każdym tego typu dziele.
Żeby jednak nie kończyć wpisu negatywnym wydźwiękiem, Smart Summon Tesli może też wywołać uśmiech na twarzach na cały dzień. Spójrzcie tylko na tego „dobrego Samarytanina”, który ruszył za odjeżdżającym bez kierowcy samochodem.
Czytaj też: Nadchodzą mocniejsze elektryczne wersje B1 i B2 od Bollinger
Źródło: Insideevs