Yamaha niedawno stworzyła swój pierwszy ebike z pełnym zawieszeniem, choć to nie wszystko, co jest wyjątkowe w YDX-Moro i YDX-Moro Pro. Teraz przynajmniej poznaliśmy ich ceny i szczegóły.
Model Yamaha YDX-Moro i YDX-Moro Pro mają też pierwszą na świecie ramę rowerową, która oddziela od siebie rurę górną oraz dolną, jak również czujnik kąta nachylenia trasy, aby usprawnić jazdę.
Tak dzielona rama pozwoliła firmie na prowadzenie tylnego amortyzatora prawie równolegle do górnej rury ramy. To z kolei pozwala rodzinie YDX-Moro na dzierżenie bardzo kompaktowej ramy, prowadząc do lepszej wygody dla niższych rowerzystów. Podczas gdy w YDX-Moro znalazł się duet widełek Revelation i sprężyny Deluxe Select+, w YDX-Moro Pro Yamaha postawiła na widelec Yari RC i Super Deluxe Select+.
Jeśli o silniku mowa, w grę wchodzi autorskie dzieło Yamahy, 500-watowy silnik elektryczny PW-X2, który jest wyposażony w czujniki momentu obrotowego, częstotliwości pedałowania, prędkości toczenia kół i kąta nachylenia. Oznacza to, że rower może łatwo odpowiednio dostosowywać poziom wspomagania do aktualnej sytuacji.
Czytaj też: Rowery z aluminiowych kapsułek po kawie, czyli recykling do potęgi
500 Wh akumulator obu elektrycznych rowerów Yamaha trafił dosyć głęboko w dolną część ramy, co ponoć obniżyło potrzebę stosowania większej ilości elektroniki. Sam moduł jest wymienny i można go szybko zastąpić naładowanym.
Oba modele mają też inne układy napędowe. Moro otrzymuje 11-biegową kasetę Shimano SLX, a Pro ulepsza ją za pomocą manetki XT, przerzutki z długim wózkiem i nieco bardziej wyszukanym łańcuchem. Oba rowery mają wysokowydajne hamulce tarczowe Magura z tarczami 203 mm, a jedyną różnicą jest to, że podstawowy rower ma cztery zaciski tłokowe z przodu i dwa tłoki z tyłu, podczas gdy Pro ma w obu przypadkach cztery tłoki.
Przechodząc już do tego, co najważniejsze, czyli cen, elektryczne rowery Yamaha będą kosztować sporo. Na YDX-Moro wydamy całe 4499 dolarów, a na YDX-Moro Pro 5499$, czyli kolejno 16700 zł i 20400 zł.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News