Określenie śmiertelności związanej z zakażeniem SARS-CoV-2 jest niezwykle utrudnione. Wynika to z faktu, że wiele osób – nawet pomimo zachorowania na COVID-19 – wcale nie odczuwa objawów lub robi to tylko w niewielkim stopniu.
W efekcie często diagnozowano jedynie pacjentów z poważnymi symptomami, co z kolei znacząco zawyżało śmiertelność. O ile początkowo wiele służb medycznych określało grypę większym zagrożeniem, tak potem pojawiały się doniesienia o znacznie większym zagrożeniu. COVID-19 miała bowiem prowadzić do śmierci nawet 5-10 pacjentów na 100.
Po siedmiu miesiącach od ogłoszenia pandemii odnotowano ponad 600 tysięcy zgonów przy 15 milionach zdiagnozowanych przypadków. Wskaźnik śmiertelności wynosi więc 4,13%, ale oczywistym jest, że taka wartość jest znacząco zawyżona. Pojawiło się jednak wiele badań sugerujących, iż zakażeń jest średnio 10-krotnie więcej, a nowe analizy sugerują, że mimo to SARS-CoV-2 jest znacznie groźniejszy od wirusa grypy.
Czytaj też: Wiemy, czy komary mogą przenosić koronawirusa
Naukowcy skupili się na 26 badaniach, w których oszacowano wskaźnik śmiertelności w różnych częściach świata. Na tej podstawie doszli do wniosku, że rzeczywista wartość mieści się w przedziale od 0,53% do 0,82%, przy czym średnia wynosi 0,68%. Wskaźnik śmiertelności na poziomie 0,6% sprawiłby, że COVID-19 byłaby sześć razy bardziej śmiertelna niż grypa, ale do zweryfikowania wyników potrzeba więcej danych.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News