Premiery Borderlands 3 mogło nie być jeszcze bardo długo. Albo byłaby to bardzo słaba gra.
Na Borderlands 3 trzeba było czekać bardzo długo. Niektórzy zastanawiali się, dlaczego firmy tak długo zwlekają z premierą kolejnej odsłony? Dzięki ostatniemu wywiadowi z twórcami, możemy lepiej zrozumieć decyzje stojące za tak późnym rozpoczęciem prac. I wiecie co? Może to dobrze, że gra dopiero teraz wychodzi!
Czytaj też: Mount and Blade 2 dalekie od ukończenia
Nie ma chyba nic gorszego niż wypalona ekipa twórców gier. Gdy osoby, które mają tworzyć rozrywkę dla innych, sami nie bawią się dobrze w tym, co robią, to raczej marne szanse, że ich dzieło odniesie sukces. Gearbox długo myślał nad Borderlands 3, bo nikt nie chciał tej gry robić. Najpierw stworzono pierwszą część, potem dodano trochę rzeczy w dwójce i… wszyscy mieli dość tej produkcji.
Pamiętajmy, że pojawiło się również Borderlands: The Pre-Sequel! To była jednak gra wykonana już przez 2K Australia. Główna ekipa potrzebowała odpoczynku i zmiany klimatu. 2K chciało sprawdzić pomysł o nazwie Battleborn i to praca nad tym tytułem pozwoliła deweloperem znów nabrać wiatru w żagle. Samo Battleborn okazało się ogromną porażką, ale nakręciło Gearbox do działania, a prace na Borderlands 3 mogły ruszyć.
A co z zawartością, która dojdzie do gry po premierze? Autorzy mają ochotę ją tworzyć i jak sami zapowiadają – nie będą to zwykłe dodatki. Gracze będą zadowoleni z tego, co otrzymają. Zanim jednak one się pojawią, zawsze będzie można przechodzić Borderlands 3 w kółko, które będzie się starało przy każdym przejściu oferować grającemu coś nowego, np. zupełnie nowe drzewko umiejętności.
Czytaj też: Nowe informacje o Sniper Ghost Warrior Contracts dotyczące DLC i feralnego silnika gry
Źródło: wccftech.com