Z powodu pandemii i ustaw mających na celu ochronę ludzi przez pożyczkami na wysoki procent właściciel matki Provident odnotował ogromne straty i utratę wielu klientów.
Brytyjska spółka International Personal Finance poinformowała, że Polska jest jednym z rynków, na którym z powodu pandemii odnotowano tak wysokie spadki. Większe były tylko w Meksyku. Według danych w pierwszej połowie roku Provident udzielił aż o 40 proc. mniej pożyczek niż w tym samym okresie w ubiegłym roku. A do tej pory byliśmy największym rynkiem właściciela Providenta. By zapobiec kolejnym utratom klientów zdecydowano się na lekkie zmiany warunków udzielania pożyczek.
Za pomocą kampanii telewizyjnej Provident reklamował „Mam plan”, dotyczący trzyletniej pożyczki z realną stopą oprocentowania na poziomie 19,55 proc. To ogromna zmiana, bo przecież do tej pory oferta Providenta kojarzyła nam się z horrendalnym oprocentowaniem i krótkim okresem spłaty. Pomimo dużo atrakcyjniejszych warunków widoczny w Polsce i na całym świecie trend spadkowy się nie zmienia. Klienci spłacają swoje zobowiązania, ale po kolejne już nie wracają.
Na całym świecie ilość klientów brytyjskiej spółki spadła w stosunku do ubiegłego roku o 17 proc. z 2,20 mln do 1,82 mln. Zaś liczba udzielonych kredytów o 44 proc. z 672 mln funtów w ubiegłym roku do 378 mln funtów w 2020 roku. Na rynku globalnym winna jest pandemia, jednak w Polsce znaczący wpływ miały również nowe przepisy regulujące kredyty i pożyczki.
By chronić konsumentów podczas kryzysu określono maksymalną wysokość pozaodsetkowych kosztów kredytów konsumenckich. Mogły one wynieść 21 proc. przy okresie spłaty dłuższym niż 30 dni i 5 proc. dla tych na okres do 30 dni. Dodatkowo określono, że nie mogą one stanowić więcej niż 45 proc. całej wartości kredytu. To właśnie główny czynnik, przez który w Polsce Providentowi zaczęło tak źle się dziać.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News