Leczenie z wykorzystaniem osocza nie jest nową metodą, bowiem stosowano ją już ponad 100 lat temu. Teraz jednak może się ona okazać jedną z najskuteczniejszych w walce z SARS-CoV-2.
Leczenie polega na pobraniu krwi od pacjentów w kilka tygodni po tym, jak wyzdrowieli oni po przechorowaniu infekcji wirusowej. Następnie są z niej oddzielane krwinki, a naukowcy pozostawiają tylko osocze zawierające przeciwciała immunologiczne.
Oczywiście istnieją pewne ograniczenia tego typu metod. Jednym z nich jest niewielka ilość osocza uzyskiwanego za pośrednictwem pobranej krwi. Wystarcza go dla kilku pacjentów, a pobieranie krwi od wyzdrowiałych ma swoje limity. Poza tym jest wiele niejasności w kwestii skuteczności terapii z wykorzystaniem osocza. Wynika to z faktu, że nie wszystkie przeciwciała są również silne, nawet jeśli ich ilość jest duża.
Czytaj też: Koronawirus w Japonii. Czy jest za późno na jego opanowanie?
Na podstawie wcześniejszych badań w tym zakresie, naukowcy stwierdzili, że średnio około pięciu procent dawców posiada wysoki poziom silnych przeciwciał. Przedstawiciele tej rzadkiej grupy są określani przez badaczy mianem „elity”, a ich przeciwciała nazywane są bNAbs. Do tej pory były one wykorzystywane m.in. w terapiach osób zakażonych wirusem HIV, a teraz znajdują zastosowanie w leczeniu COVID-19. Kluczowe wydaje się jednak pobieranie jak największej ilości krwi od ludzi, którzy pokonali już koronawirusa.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News