W 2009 roku fala upałów doprowadziła na terenie Australii do śmierci 374 osób. Ekonomiczny wpływ tego zjawiska pogodowego na tamtejszy budżet wynosi 6,2 mld dolarów rocznie. Co gorsza, zeszłego lata padły rekordy dot. ekstremalnych temperatur, przyczyniając się do poważnych pożarów.
Aby dany dzień można było zakwalifikować jako element fali upałów, udokumentowana temperatura powinna przekraczać oficjalnie zadeklarowany „próg”. Jeśli w danej lokalizacji wynosi on około 30 stopni Celsjusza, to w dniu, kiedy temperatura wzrośnie do 35 stopni Celsjusza, próg zostanie przekroczony o 5 stopni. Gdyby fala upałów trwała trzy dni i każdego temperatura wzrosłaby do 35 stopni, to skumulowany wzrost wyniósłby 15 stopni Celsjusza.
Na tej podstawie naukowcy stwierdzili, iż niemal każdy region świata doświadczył znacznego wzrostu częstotliwości fal upałów od 1950 roku. Na terenie południowej Australii od 1950 r. odnotowano średnio jeden dzień dodatkowych upałów na dekadę. Niektóre kraje wypadają w tej kwestii znacznie gorzej. W regionie śródziemnomorskim odnotowano wzrost wynoszący około 2,5 dnia na dekadę, a w amazońskich lasach deszczowych – aż 5,5 dnia.
Czytaj też: Ten zielony piasek ma pomóc w walce z globalnym ociepleniem
Najgorsze w całej sprawie jest to, że zjawisko będzie przybierać na sile i z pewnością stanie się groźniejsze dla zdrowia. Już teraz mówi się o tzw. wilgotnych upałach, które uniemożliwiają regulację temperatury poprzez pocenie, przez co kilkugodzinny pobyt w takim środowisku może zakończyć się śmiercią.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News