W ofercie znienawidzonego przez wielu graczy Razera nie mogliśmy się do tej pory doszukać… monitora. No cóż, trudno było oczekiwać takiego produktu od firmy specjalizującej się w peryferiach komputerowych, ale tak mogliśmy powiedzieć ledwie przez kilkudziesięcioma godzinami. Wszystko przez to, że właśnie Razer przygotowuje gamingowy monitor Raptor 27.
Zapewne domyślacie się już, że jedną z jego najbardziej charakterystycznych cech będzie oczywiście… podświetlenie. Ale nie – niedodatkowe podświetlenie pikseli, ale zaawansowany system RGB… dosyć skromny, nie ukrywam, ale nadal z pewnością widowiskowy, dzięki technologii Razer Chroma. Jednak to oczywiście coś, na co znakomita większość z nas przymknie oko. Po tej znacznie ważniejszej stronie barykady mamy do czynienia z 27-calowym wyświetlaczem IPS w rozdzielczości WQHD (2560×1440) z 1 ms opóźnieniem, którego otaczają minimalne wręcz ramki (2,3 mm). Jego specyfikę dopełnia odświeżanie na poziomie 144 Hz, wsparcie dla FreeSync i tryb HDR 400 w towarzystwie jasności rzędu 420 nitów. Razer twierdzi również, że matryca jest zdolna do wyświetlania 95% kolorów w gamie DCI-P3.
Raptor 27, którego nazwa sugeruje rychłą premierę kolejnych monitorów, zaoferuje też sporą ilość złączy. Mowa o HDMI 2.0, DisplayPort 1.4, USB-C i dwóch USB 3.0 typu pass through, do których dostęp ułatwia możliwość obrócenia monitora o 90-stopni i łatwego zarządzania przewodami w zintegrowanym systemie. Jego cena ma wynosić 699,99$, choć na rynek trafi dopiero za kilkanaście tygodni na terenie USA i Kanady. Mnie z kolei zastanawia, czy to podświetlenie na podstawce nie było powodem, dla którego Razer zrezygnował z uchwytu montażowego VESA.
Czytaj też: Razer Chroma trafi do samochodów w Chinach
Źródło: Razer