Football. To słowo nie w każdym kraju znaczy to samo. Za wielką wodą „Football” wyewoluował w zupełnie inny sport od tego, który jest nam znany w Europie, zdecydowanie brutalniejszy od piłki nożnej. Jednak w porównaniu do wariantu ze świata Warhammera football amerykański to jedynie niewinna zabawa. Poważne kontuzje, oszustwa – to chleb powszedni na boiskach Blood Bowl. Jak prezentuje się karciana wersja tych starć?
Zawartość
W pudle znajdziemy instrukcję, sporą porcję znaczników, karty, dwie kostki oraz tablice wyników dla każdego z graczy. Instrukcja bywa chaotyczna, jednak znajdziemy w niej wszystko, czego potrzebujemy do gry.
Znaczniki w formie czaszek robią bardzo dobre wrażenie. Podobnie jest z piłkami. Prezentują się wprost świetnie. Karty, duże jak i małe, nie odróżniają się jakościowo od standardu, czyli mogłyby być grubsze. Grafiki natomiast są bardzo klimatyczne, wyglądają naprawdę fajnie.
Na deser – tablica wyników, która służy do podliczania punktów w czasie gry. Wizualnie – świetnie. W praktyce również spisuje się całkiem przyzwoicie, jednak po kilku partiach poszczególne okręgi mogą „chodzić” zbyt luźno i trzeba uważać, aby przypadkiem nie zmienić punktacji.
Zasady
Po przygotowaniu się do gry gracze rozpoczynają rozgrywkę złożoną z kilku rund (liczba różna w zależności od wariantu i graczy). Te zaś składają się z trzech faz.
- Faza utrzymania – przygotowujemy karty, które zostały wyczerpane w poprzedniej rundzie. Następnie uzupełniamy karty na ręce do sześciu. Uzupełniamy znaczniki, odkrywamy kartę Magazynu Spike! (które może modyfikować nam zasady lub skrywać turniej pełen lukratywnych nagród). Następnie dobieramy liczbę wydarzeń (meczy) równą liczbie graczy.
- Faza rozgrywki – w niej po kolei zagrywamy zawodników do poszczególnych meczy, jednocześnie rozpatrując umiejętności na kartach (o tym później). Możemy również korzystać z kart umożliwiających nam akcję.
- Faza sprawdzania wyniku – rozpatrujemy wyniki poszczególnych spotkań. Wygrywa osoba z najwyższą wartością sławy. Po zakończeniu tej fazy przekazujemy znacznik pierwszego gracza do następnej osoby.
Wygrywa osoba, która na koniec gry zdobędzie największą liczbę kibiców.
Wrażenia i podsumowanie
Transformacja Blood Bowl na tytuł karciany okazała się całkiem udana. Początkowo wydaje się, że jest to zwykła gra do piwa, w której niczym w wojnie zagrywamy karty do poszczególnych meczy, a wygrywa osoba z najwyższymi kartami. W praktyce okazuje się, że mamy tutaj naprawdę sporo taktyki, a zagranie wysokiej karty nie jest równoznaczne z sukcesem.
Zacznijmy od drużyn – tych w podstawce Blood Bowl jest 6 i reprezentują one poszczególne nacje ze świata Warhammera. Każda z nich nieco różni się od pozostałych, np. Sławy Chaosu opierają się dość mocno na oszustwach, natomiast Strażnikom Uraz zależy na wbijaniu przeciwników w glebę. Przy pierwszych rozgrywkach trudno początkowo załapać te różnice, gdyż różnorodność zaczyna się mocno objawiać dopiero w momencie dociągania kart Rozwinięcia Drużyny.
Sława wbrew pozorom nie jest najważniejsza w trakcie rozgrywki. Każda z kart zawodników może posiadać jedną z 4 umiejętności wspólnych (oznaczonych symbolem) oraz umiejętność opisaną na karcie. Ich sprawne wykorzystanie jest podstawą sukcesu. Oszustwo jest jedyną umiejętnością obowiązkową. Jeśli nasza karta posiada taką zdolność to musimy wylosować znacznik oszustwa (czaszkę) i położyć go na karcie. Nie wiemy co on skrywa – dodatkową sławę, poparcie kibica, a może wyrzucenie z boiska? Dowiemy się dopiero w fazie rozpatrywania wyniku :-) Pozostałe zdolności są opcjonalne: Podanie zmienia posiadacza piłki (wartej 2 punkty Sławy), Sprint pozwala wymienić jedną kartę, natomiast Atak – umożliwia nam rzut kostką w celu eliminacji karty przeciwnika.
Oszustwa i Atak tak naprawdę są tak naprawdę esencją tego tytułu. Nie wiemy co ukrywa się pod znacznikiem, atak również bywa ryzykowny – nasz zawodnik może popełnić błąd i sam zostanie poszkodowany. Owszem, te mechanizmy są mocno losowe, ale gdyby ich nie było to Blood Bowl byłby niewartą uwagi karcianką. Samo wykorzystanie kostek oraz wykorzystane na nich symbole również są zgodne z duchem oryginalnego Blood Bowla. Nie wszystkim losowość w grze może przypaść do gustu.
Poza wykorzystaniem umiejętności kart warto skupić się na odpowiedniej taktyce – w początkowej fazie gry opłacalne jest zdobywanie silniejszych kart graczy oraz częściowy rozwój sztabu drużyny. Dopiero później należy rozpocząć walkę o rzesze kibiców.
Czas trwania rozgrywki i skalowanie
Blood Bowl: Manager Drużyny skaluje się nieźle. Możemy grać od 2 do 4 osób, przy czym zasady dla dwóch graczy są nieco inne… i szczerze mówiąc w takim składzie gra się najsłabiej. Brakuje tu nieco emocji, a jeden błąd może właściwie ustawić całą rozgrywkę. Zdecydowanie lepiej zagrać w 3-4 osoby.
Czas rozgrywki to około 90 minut, zazwyczaj w takim czasie udawało się zakończyć rozgrywkę, choć jestem w stanie uwierzyć w wyniki 60 minutowe – wszystko zależy od wprawy. Mamy również możliwość skrócenia, jak i wydłużenia rozgrywki. Odpowiednie warianty są przewidziane w zasadach opcjonalnych na końcu instrukcji.
Kart jest na tyle dużo, że nie powinniśmy narzekać na regrywalność tytułu – zarówno Rozwinięcia Personelu, jak i poszczególne mecze raczej nie będą występować często w tych samych konfiguracjach.
Podsumowanie
Co myślę o Blood Bowl: Menedżer Drużyny? To naprawdę dobra gra. Nieźle się skaluje, jest klimatyczna i na dodatek jest dość emocjonująca. Jasne, nie każdemu podoba się losowość (sam nie przepadam za rzucaniem kostką w grach), jednak wyjątkowo tutaj elementy „nieoczywiste” mają uzasadnienie i są siłą tytułu. Tytuł polecam i uważam, że warto go zakupić, póki jest jeszcze w sprzedaży. Sam chętnie rozbudowałbym tytuł o dodatki, ale Menedżer Drużyny (niestety) pojawia się dość rzadko na moim stole :-(
Egzemplarz własny.