Disney Classic Games: Aladdin and The Lion King. Jeśli długość tytułu ma reprezentować zawartość gry, to w tym wypadku sprawdza się takie założenie idealnie. Niestety, to nie będą dla wszystkich mile spędzone godziny.
Podróż w czasie
Disney Classic Games: Aladdin and The Lion King to zestaw dwóch klasycznych gier. Pierwsza produkcja w zestawu to Disney’s Aladdin z 1993 roku, a druga to The Lion King z 1994. Sam urodziłem się dopiero rok po premierze growego Króla Lwa, więc… tak, nie było to doświadczenie, do którego przyzwyczaiły mnie późniejsze produkcje. Zawsze jednak dobrze jest zobaczyć jak to dawniej bywało, zwłaszcza, że oprócz tego, że otrzymujemy dwie produkcje w kilku wersjach to jeszcze deweloperzy wypełnili paczkę po brzegi dodatkową zawartością objaśniającą historię tworzenia Aladyna oraz Króla Lwa.
Miłe męczącego początki
Zanim jednak rzucimy okiem na materiały dodatkowe – przyjrzyjmy się samym grom. Twórcy z Digital Eclipse zapakowali w jedno pudełko dwie gry w kilku różnych wersjach. Możemy dzięki temu zobaczyć sobie jak prezentował się np. growy Król Lew na (jak to określają twórcy) konsolę N oraz konsolę S. Jeśli ciekawi Was jak wyglądała japońska wersja tej produkcji – również nic nie stoi na Waszej przeszkodzie. Co więcej, oba tytuły oferują również „bonusowe wersje”, które są tak naprawdę edycjami wspominanych gier na konsole przenośne. Aladyn zawiera również dwie wyjątkowe gratki dla fanów oryginału. Jedna z nich to gra w wersji „targowej”, gdzie nie wszystkie elementy były jeszcze gotowe, a część plansz wyglądała inaczej. Oprócz tego otrzymujemy jeszcze wersję „Final Cut” Aladyna, która jest poprawioną wersją oryginalnej gry. Twórcy produkcji postanowili, że przyjrzą się temu, co jeszcze można w grze poprawić po tylu latach. Otrzymujemy w tym wypadku zmiany w konfiguracji całych poziomów oraz dodatkowe efekty graficzne.
Mimo tego, że w menu tej „paczki” gier można zauważyć spore spadki płynności przy wyborze niektórych wersji gier to jednak sama rozgrywka jest już idealna. Nie ma tutaj mowy o jakichkolwiek zacięciach czy problemach technicznych, więc emulowanie gier ostatecznie nie sprawia, że mamy ochotę tytuł wyłączyć i sięgnąć po inne wersje emulatorów z PC. Problemem za to dzisiaj są jednak same… gry. W pełni rozumiem to, że ktoś kto spędził kiedyś godziny przy tych produkcjach będzie przeszczęśliwy, ale dziś oba tytuły są po prostu frustrujące. Design poziomów oraz oryginalne sterowanie (które na szczęście możemy zmienić) to tylko początek problemów. Tytuły te w dzisiejszych czasach nie sprawdzają się, ponieważ dawna eksplozja gier niezależnych regularnie dostarcza nam tytuły na modłę starych gier. Te nowe-stare indyki tak naprawdę pod płaszczykiem old-schoolowej oprawy dostarczają nam znacznie uwspółcześnioną rozgrywkę. Będąc w miarę nasyconym takimi grami, powrót do innej epoki może być naprawdę bolesny.
I to bolesny nawet wtedy, gdy postanowimy korzystać ze wszystkich ułatwień oferowanych przez grę. Cofanie czasu? Przytrzymujemy przycisk i jeszcze raz podchodzimy do wyzwania. Nie umiemy sobie dalej poradzić? Włączamy filmik, który prezentuje przejście gry, a następnie możemy wskoczyć do rozgrywki w wybranym przez nas etapie. Dalej mamy problemy? Możemy nawet posunąć się do włączenia sobie nieśmiertelności. To jednak nie pomaga w tym, że współcześnie te produkcje są już tak przeterminowane, że nie mamy wielkiej ochoty ich ukończyć. Dałem spróbować zagrać Aladyna 4-latkowi. Najładniejsza wersja gry i włączone wszystkie ułatwienia zostały skwitowane po 10 minutach słowami „Nudne to”. Zatem ni to tytuł dla najmłodszych graczy ani dla tych, którzy go nie grali wcześniej. Dla fanów? Być może.
Muzeum gier
Inna sprawa ma się jednak z dodatkową zawartością. Oj, ile tu jest skarbów! Popieram wszelkie inicjatywy mające na celu zbieranie i archiwizowanie dawnych gier wideo, a Disney Classic Games: Aladdin and The Lion King to takie właśnie małe muzeum. Nawet twórcy tak nazywają wszystkie dobra ukryte w tym zestawie. Oprócz wywiadów dotyczących tworzenia gry, otrzymujemy również skany dokumentów, które powstały na potrzeby tych produkcji. Otrzymujemy zatem całe kompendium wiedzy na temat tego jak powstawały gry włącznie z takimi rzeczami jak informacje o animacjach postacii czy nawet odpowiednich kolorach pikseli w przypadku każdego bohatera. Coś niesamowitego i bardzo ciekawego, czego obejrzenie zajęło mi sporo czasu, bo dosłownie chłonąłem to co przygotowano dla ciekawskich. Aż chciałbym widzieć takie dodatki w każdej grze.
Gra po pierwsze powinna jednak bawić, a tutaj… no nie do końca tak jest. Tytuł jest już mocno nadgryzione zębem czasu i coś jest tutaj nie tak, jeśli większą przyjemność sprawia mi czytanie danych na temat detali. I jakoś mi z tego powodu przykro.