„Nigdy nie oceniaj książki po okładce” – niby wyświechtana maksyma, ale w praktyce sprawdza się nad wyraz często. Jak chociażby w przypadku gry Czy wiesz, co wiem? Szacun! Dziwny tytuł, prawda?
O czym to właściwie jest?
Rzadko mam okazję recenzować grę wychodzącą spod skrzydła tworu innego niż typowe planszówkowe wydawnictwo. Właściwie jedynymi pozycjami, jakie przychodzą mi do głowy, są tytuły przeznaczone do nauki wydawnictwa Edgard. Nie do końca więc spodziewałem się czego mogę oczekiwać od tytułu wydanego przez instytucję państwową jaką jest Narodowe Centrum Kultury. Po zapoznaniu się z opisem i krótkiej chwili wahania przystałem na propozycję zrecenzowania tej gry.
Czy wiesz, co wiem? Szacun! to gra przygotowana z okazji 100lecia niepodległości Naszego pięknego kraju, a cała rozgrywka to połączenie quizu z… lekko hazardową rozgrywką. Pytania obejmują swoim zakresem lata 1918-2018 i dotyczą wydarzeń historycznych, kultury czy geografii. Brzmi ciekawie? No to posłuchajcie.
Zawartość
Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy jest… tytuł. Z której strony bym na niego nie spojrzał to wygląda on i brzmi po prostu fatalnie. Za długi, z przestarzałym, na siłę młodzieżowym „Szacunem”… czułem się trochę jakbym oglądał mema ze Stevem Buscemim. Chociaż nie da się ukryć – tytuł zwraca uwagę.
Ale zostawmy to. Czytając o „grze quizowej” oczami wyobraźni widziałem raczej kompaktowy tytuł. Tymczasem Czy wiesz, co wiem? Szacun! to kawał gry – aż się zmęczyłem niosąc ją na granie do znajomych. Nie dość, że dostajemy spore pudło to jest ono całkiem nieźle wypełnione zawartością. Aha, tak na marginesie – okładka też mogłaby być ładniejsza.
Co mamy w środku? Instrukcję, całą masę kart oraz żetonów. O ile do tej pory myślałem, że mam do czynienia z kompletną amatorką, o tyle po otwarciu zupełnie zmieniłem zdanie. Żetony są naprawdę fantastyczne. Proste w swojej konstrukcji, naprawdę porządnie wykonane, do tego jedna strona jest przyjemnie świecąca. I jest ich cholernie dużo. Właściwie jedyną wadą, wynikającą raczej z winy konkretnego egzemplarza, jest lekkie przesunięcie napisów na jednej partii żetonów.
Żetony żetonami, głównym daniem Czy wiesz, co wiem? Szacun! są karty. W grze jest ich dokładnie 100, co daje nam łącznie 200 pytań. Każda z nich jest opatrzona zdjęciem oraz ciekawostką na odwrocie. Każda z kart przypomina nieco pocztówkę. Kapitalna zawartość troszkę kontrastuje z niezbyt ciekawym wyglądem zewnętrznym. Szkoda, bo jakaś mozaika z grafik wykorzystanych na kartach wyglądałaby o niebo lepiej.
Zasady gry (skrót)
Rozgrywka w Czy wiesz, co wiem? Szacun! jest bardzo prosta, przy czym nie będę się w tym skrótowcu zbyt mocno skupiał na systemie punktacji. Pierwszy gracz dobiera kartę tak, aby wszyscy współgracze widzieli zdjęcie na karcie. Fotografia sugeruje jakiego tematu może dotyczyć pytanie. W tym momencie dwóch graczy (gdyż mamy 2 pytania na każdej karcie) zastanawia się jak dobrze czuje się w danym temacie i określa próg błędu swojej odpowiedzi. Do wyboru mają progi 10%, 30%, 60% oraz 90%. Następnie odczytywane jest pytanie dla pierwszego z graczy, a następnie pozostali gracze deklarują czy odpowiadający odpowie lub nie na zadane pytanie dorzucając żetony do puli. W zależności od wyniku odpowiedzi i obstawiania rozdzielamy żetony. Gra kończy się, gdy odpowiemy na wskazaną w instrukcji liczbę pytań. Proste, prawda?
Wrażenia
Jeśli myślicie, że odpowiadanie na pytania w Czy wiesz, co wiem? Szacun! to bułka z masłem, to pomyślcie jeszcze raz. Jasne, niektóre pytania są dość proste, ale znakomita większość jest cholernie trudna. Nie chcę tu ułatwiać komuś zabawy, więc podam tu mocno zmodyfikowane przykłady. No to, drodzy czytelnicy, ile odcinków ma Dragon Ball Z? Albo ile metrów wysokości ma najwyższy budynek w Pekinie? A może coś prostszego – którym królem z kolei był Kazimierz Wielki? Mniej więcej z takim kalibrem pytań (a często nawet wyższym) musimy się mierzyć, więc nawet 60% margines błędu potrafi być problemem. Moim zdaniem jest to fantastyczna odmiana od często banalnie prostych quizów.
Jak już wspomniałem na wstępie, mamy w Czy wiesz, co wiem? Szacun! całą masę różnych zagadnień. Moja wiedza historyczna absolutnie nie wystarczała do ogarnięcia wszystkich pytań. Jeszcze całkiem nieźle radziłem sobie ze sportem, ale już tematy typowo kulturowe czy dotyczące sytuacji ekonomicznej w PRLu były dla mnie czarną magią. Muszę przyznać, że jestem zachwycony podejściem do tematu. Nie oszukujmy się, w szkole o PRLu mówi się bardzo mało. Nic dziwnego, zwykle omawianie zagadnień z tego okresu przypada na końcówkę roku szkolnego w ostatnich klasach danej szkoły. Dlatego też cieszę się, że ktoś postanowił postawić właśnie na taki temat w swojej grze.
Żeby nie było jednak idealnie, to czas troszkę ponarzekać. Nie do końca przypadł mi do gustu system punktowania. Czy wiesz, co wiem? Szacun! stawia na lekko hazardową rozgrywkę polegającą na obstawianiu zarówno swojej wiedzy, jak i „ogarnięcia” tematu przez współgraczy. Sęk w tym, że niewiele zyskujemy zwiększając swój próg błędu. Tak naprawdę zyski i straty są niewielkie do momentu, w którym odpowiemy na pytanie gdy żaden ze współgraczy nie wierzył w nasze umiejętności. Obecny system jest przyzwoity, ale mam nieodparte wrażenie, że można by było to lepiej zrobić.
Drugim minusem, choć na szczęście rzadkim, są błędy merytoryczne na kartach. Do tej pory znalazłem dwa, opowiem tutaj o jednym, bo jest jedynie fragmentem ciekawostki, a nie pytania. Zdanie brzmi „Polska reprezentacja w piłce nożnej dwukrotnie zdobyła brązowy medal – w 1974 i 1980″… szkoda tylko, że to nieprawda. W 1980, jak łatwo policzyć, mundial w ogóle się nie odbywał, ewidentnie chodziło o rok 1982. Poza tym teraz się o tym nie pamięta, ale kiedyś za trzecie miejsce otrzymywało się…srebrny medal (w kolejności złoty, pozłacany, srebrny, brązowy – do 1994 roku). I właśnie 2 srebrne medale z mundiali przywieźliśmy. Szkoda, że takie gafy się trafiły, choć na szczęście zbyt wielu ich nie znalazłem.
Regrywalność, czas trwania gry, skalowanie
Teoretycznie w Czy wiesz, co wiem? Szacun! możemy grać 2 do 8 osób, ale osobiście celowałbym raczej w składy 3-5. W osoby to po prostu nie jest to, zwłaszcza biorąc pod uwagę punktowanie, natomiast w składzie szerszym niż 5 osób dość długo będziemy czekać na naszą kolej odpowiadania. Również wydłuża się czas trwania gry. Generalnie na rozgrywkę powinniśmy zostawić sobie od 1 do 2 godzin wolnego czasu.
Jeśli chodzi o regrywalność to oczywiście pytania na kartach nagle się nie zmienią, w pewnym momencie będziemy znali je wszystkie… przynajmniej teoretycznie. Pytań na kartach jest dokładnie 200, w trakcie jednej rozgrywki do gry wchodzi od 20 do 32, także przynajmniej na 6-10 niepowtarzalnych rozgrywek nam wystarczy.
Podsumowanie
Czy wiesz, co wiem? Szacun! to naprawdę niezły, quizowy tytuł, dotykający dość mało popularnych obecnie tematów. Wartość naukowa takiej zabawy jest naprawdę nieoceniona. Tym bardziej bolą te małe problemy gry. A to słaby tytuł i nieciekawa okładka, a to niewielkie błędy na kartach czy przeciętny system punktowania. Jeśli Narodowe Centrum Kultury zdecyduje się kiedyś na reedycję to, i mówię to z pewną odpowiedzialnością, dostalibyśmy jedną z lepszych gier quizowych na rynku. Mimo to w chwili obecnej Czy wiesz, co wiem? Szacun! już jest naprawdę dobrym i wartym wypróbowania tytułem. Osobiście jestem na TAK!
PS: Warto również zaznaczyć, że udostępniono darmową aplikację mobilną (Android i iOS, po szczegóły zapraszam TUTAJ)
Dziękujemy Narodowemu Centrum Kultury za przesłanie egzemplarza do recenzji!