Szkoła. Za młodu zwykle jej nie znosimy, po jakimś czasie zaczynamy tęsknić za dawnymi czasami. Oczywiście nie każda szkoła jest idealna, ale prędzej czy później doceniamy to, co dawała. Na przykład w-f 3 razy w tygodniu, dzięki czemu byliśmy w lepszej formie. Nie wiem wprawdzie jakie są zajęcia w Szkole Magów, ale trochę fizycznego wysiłku jednak wymagają.
Zawartość pudła gry Szkoła Magów
Dość spore pudło wypełnione jest w dużej mierze mieszanką azotu, tlenu i niewielkiego procenta innych gazów. Dopiero gdzieś na dnie Szkoły Magów znajdziemy pozostałe elementy, a konkretnie karty, planszetki graczy, instrukcja i kości. Karty i planszetki graficznie wyglądają naprawdę świetnie, niestety nie grzeszą przy tym grubością. Zdecydowanie warto kupić do nich koszulki (zdaje się, że to ten sam rozmiar co Dixit). Kości? Są naprawdę śliczne. Fakt faktem to standardowe K6, jednak z własnymi, fajnie wyglądającymi wzorami.
Instrukcja jest dobrze napisana, choć moim zdaniem niektóre ważne informacje powinny być bardziej wytłuszczone. Przez moją ślepotę całą pierwszą rozgrywkę graliśmy źle.
Zasady
Zasady Szkoły Magów są proste. Po wybraniu jednego z czterech magów siadamy do właściwej rozgrywki. Ta składa się z nieokreślonej liczby rund podzielonych na 2 fazy:
- Faza rzucania czarów – staramy się rzucić jak największą liczbę czarów oraz nauczyć się nowego czaru. Gracze jednocześnie rzucają 5 kośćmi żywiołów w celu rzucenia zaklęcia. Możemy nimi dowolnie przerzucać. Kiedy już uda nam się zebrać wymagane żywioły to umieszczamy je na karcie zaklęcia i pobieramy kolejne kości ze wspólnej puli (zawsze do 5). Faza kończy się, gdy któryś z graczy nie może dobrać już kości lub w momencie nauczenia się jednego z wyłożonych na stół czarów zaawansowanych (również kupowanych za żywioły).
- Faza magii – w której rozpatrujemy efekty naszych zaklęć. Najpierw rozpatrujemy efekty leczenia się, a następnie atakujemy (zawsze osobę po swojej lewej stronie).
Wygrywa osoba, która pozbędzie się konkurencji zbijając poziom energii przeciwników do zera.
Skalowanie, regrywalność i czas gry
Pozwólcie, że zacznę od oczywistych oczywistości. W Szkołę Magów możemy grać od 2 do 4 osób, przy czym właściwie w każdym składzie da się sensownie pograć. Moim zdaniem najlepiej gra się w 3 osoby, chociaż jest jedno „ale” – z gry niestety da się odpaść przed jej końcem. Nie każdemu przypadnie to do gustu.
Nie martwiłbym się specjalnie o regrywalność. Wprawdzie każdy mag ma swoją własną, stałą pulę zaklęć, jednak czary zaawansowane wykładamy zupełnie losowo. Jest ich naprawdę sporo, więc ciężko trafić na dwie identyczne partie.
Pudełkowy czas trwania gry to 30 minut i w większości przypadków tak właśnie będzie. Najdłużej graliśmy coś pod 45 minut.
Wrażenia numer 1 – gracz zaawansowany
W skrócie „meh”. Nie jest to zła gra, jednak przede wszystkim dominuje wrażenie ogromnej losowości i wyścigu w rzucaniu kośćmi. Masz pecha – prawdopodobnie przegrasz rundę. Wprawdzie nie jest to jeszcze koniec świata… ale może nim być. Plus gry jest taki, że możemy ustalić sobie jakąś strategię, zdecydować które zaklęcia próbować rzucić jako pierwsze.
Dużym plusem jest stałe atakowanie przeciwnika po naszej lewej stronie – eliminujemy w ten sposób „zgadywanie się” na jednego z graczy.
Podoba mi się, że każdy z magów jest inny… szkoda tylko, że nie wydają się równi. Zdecydowanie w Szkole Magów najlepsi wydają się: ognista Alonora i druid Paravel. Na dłuższą metę nie możemy zupełnie polegać na Albusie. Klimat magicznej rywalizacji? Troszkę go czuć, ale nie przesadzałbym ze sformułowaniami typu „klimat wylewa się z pudełka”. Denerwuje także odpadanie w trakcie gry.
Troszkę wkurza, że kości potrafią się „przekręcić” na nie do końca równej powierzchni. Gra przyzwoita, do pogrania, ale szału nie robi.
Wrażenia numer 2 – gracze początkujący i dzieci
Początkujący – „przyjemne rzucanie kosteczkami, dobra gra do rozluźnienia. Byłoby może lepiej gdyby rzucanie nie było na czas, bo spokojnie piwka nie da się napić w trakcie. Szkoła Magów to niezła gra, można pograć w wolnej chwili.”
Umysł dziecka jest dla mnie niezbadany, nie mam zielonego pojęcia co taki mały człowiek myśli. Dzieciaki w wieku wczesnoszkolnym tłukły w Szkołę Magów baaaardzo namiętnie. Cały dzień. I były nią zachwycone. Niewątpliwie dużą rolę w pozytywnym odbiorze odegrała szata graficzna, dzieci nie mogły się na nią napatrzeć.
Podsumowanie
Osobiście wielkim fanem Szkoły Magów raczej nie zostanę. Losowość jest wprawdzie potrzebna, jednak lubię mieć pewne poczucie kontroli nad swoim działaniem. Tu jest tego za mało. Gracze z podobnym podejściem do mojego raczej nie mają tu czego szukać. Natomiast początkujący gracze mogą się dobrze bawić przy Szkole Magów. Dzieciaki… cóż, każde jest inne, ale wydaje mi się, że dla nich zabawa była przednia. Moim zdaniem gra wydawnictwa Granna to przyzwoity, lekki tytuł, ale prawdopodobnie zniknie w zalewie innych gier.