Od momentu, kiedy Hama pokazała na berlińskich targów IFA swój najnowszy model smartwatcha, myślałem o tym, by dorwać go w swoje ręce i przetestować. Dlaczego? Ponieważ Hama 9000 to nie jest kolejny zegarek z podstawowymi funkcjami sportowymi. To poważny gamechanger, a testowanie go było dla mnie przyjemnym zaskoczeniem: ten model ma do zaoferowania znacznie więcej, niż się spodziewałem – i to w bardzo przystępnej cenie.
Pierwsze wrażenie – solidny, a zarazem nowoczesny
Zegarek od razu zwraca uwagę dużym, kolorowym ekranem AMOLED o przekątnej 1,43″, który – co istotne – świetnie prezentuje się zarówno w słońcu, jak i w półmroku. Obudowa jest dobrze spasowana, solidna, a pasek – silikonowy, przyjemny dla skóry i łatwy w utrzymaniu czystości. Muszę przyznać, że Hama 9000 nie sprawia wrażenia plastikowej zabawki, co przy zegarkach do 500–600 zł nie zawsze jest takie oczywiste.
Zestaw zawiera ładowarkę magnetyczną i instrukcję w języku polskim, a samo pierwsze parowanie z aplikacją (Hama FIT Move) jest banalnie łatwe i przebiegło błyskawicznie.

Nowość, która robi różnicę – wbudowana pamięć i muzyka offline
Na to czekałem! Jedną z najciekawszych funkcji w Hama 9000 – i zupełną nowością w porównaniu do wcześniejszych modeli jak Hama 8900 – jest wbudowana pamięć na utwory muzyczne. To ogromna zaleta dla osób, które trenują bez telefonu. Można wgrać swoje ulubione utwory bezpośrednio do zegarka i odtwarzać je przez sparowane słuchawki Bluetooth. Mega wygodne: testowałem to podczas biegania – działało bezbłędnie. Przeskakiwanie między utworami z poziomu zegarka jest intuicyjne, a jakość dźwięku zależy oczywiście wyłącznie od użytych słuchawek. Przede wszystkim – nie trzeba już zabierać telefonu tylko po to, by słuchać muzyki. Genialna opcja na siłce: robisz trening i nie musisz targać ze sobą telefonu od maszyny do maszyny, ani bać się, że ktoś odłoży kettla na twojego nowego smartfona ;)

Mapy i nawigacja – funkcja, która mnie zaskoczyła
Producent nie informuje o pełnoprawnej aplikacji mapowej typu offline, jak w Garminach, ale… zegarek pozwala na nawigację po zarejestrowanych trasach. W praktyce oznacza to, że możemy z poziomu aplikacji wgrać zapisaną trasę (np. GPX z aplikacji treningowej) i zegarek poprowadzi nas po niej w czasie rzeczywistym. Trzeba pamiętać, że porównaniu z poprzednimi modelami smartwatchy Hama jest to totalna rewolucja. Przyznam, że działa to dobrze, choć nie jest to klasyczna mapa z wizualizacją miasta, tylko minimalistyczna nawigacja punkt-po-punkcie – idealna na treningi biegowe, rowerowe czy trekking.

Funkcje sportowe i zdrowotne – więcej niż standard
Smartwatch Hama 9000 oferuje ponad 120 trybów sportowych, w tym bieganie, jazdę na rowerze, spacery, fitness, HIIT, pływanie i wiele więcej. Podczas testów zegarek precyzyjnie mierzył tętno (zarówno w spoczynku, jak i podczas wysiłku), pokazywał ilość spalonych kalorii i kroków, a także automatycznie wykrywał aktywność.
Funkcje zdrowotne to m.in.:
– pomiar saturacji (SpO₂),
– monitoring stresu,
– analiza snu,
– cykl menstruacyjny,
– przypomnienia o nawodnieniu i ruchu,
– ćwiczenia oddechowe.
Wszystko zapisywane jest w aplikacji, która czytelnie prezentuje dane dzienne i tygodniowe. Interfejs aplikacji jest prosty, co trzeba docenić i to mocno, a wszystko działa solidnie i bez zarzutu.
Bateria – bardzo pozytywne zaskoczenie
Producent deklaruje do 7 dni pracy na jednym ładowaniu i… potwierdzam. Nawet przy intensywnym użytkowaniu (codzienne treningi, powiadomienia, Bluetooth non stop, słuchanie muzyki) zegarek spokojnie wytrzymał 5 pełnych dni. Przy bardziej oszczędnym trybie pracy da się dobić do deklarowanego tygodnia.
Pełne ładowanie trwa piorunem, bo ok. 1,5–2 godzin.

Powiadomienia, rozmowy, pogoda – wszystko, co trzeba
Zegarek pozwala na odbieranie i wykonywanie połączeń dzięki wbudowanemu mikrofonowi i głośnikowi – rozmowy nie są może studyjnej jakości, ale w samochodzie czy podczas spaceru absolutnie wystarczające. Powiadomienia z komunikatorów, maila i aplikacji działają sprawnie, są czytelne, choć nie ma możliwości pełnej interakcji (np. odpisania na SMS-a z poziomu zegarka).
Dodatkowo mamy:
– pogodę na najbliższe dni,
– alarmy,
– stoper i minutnik,
– zdalne sterowanie aparatem,
– funkcję „znajdź telefon”.
Dla kogo jest Hama 9000?
Moim zdaniem to świetna propozycja dla osób aktywnych, które nie potrzebują zawodowego Garmina za kilka tysięcy złotych, ale chcą czegoś więcej niż najtańszy zegarek fitness. Funkcje muzyczne, nawigacja po trasie, szeroka baza treningów i bardzo dobry ekran sprawiają, że Hama 9000 wyróżnia się na tle konkurencji w swoim segmencie. Idealny dla studentów i wzystkich, którzy muszą być na bieżąco z kalendarzem i powiadomieniami wszelkiego rodzaju (maile, media społecznościowe).
To zegarek dla biegaczy, rowerzystów, spacerowiczów, ale i osób, które chcą kontrolować zdrowie i mieć bardziej osobisty kontakt ze swoją aktywnością – bez przesadnego technologicznego zadęcia.

Podsumowanie – czy warto?
Zdecydowanie tak.
Hama 9000 to nie jest rewolucja technologiczna, ale świetnie zbalansowany, solidnie wykonany i bardzo funkcjonalny smartwatch. Wbudowana pamięć na muzykę, możliwość pracy bez telefonu, nawigacja po trasach i mnogość trybów sportowych sprawiają, że z czystym sumieniem mogę go polecić każdemu, kto chce inteligentnego zegarka do codziennego życia i sportu – bez przepłacania.
Plusy:
- Wbudowana pamięć na muzykę (ta opcja to sztos!),
- Nawigacja po trasach GPX,
- Piękny ekran AMOLED,
- Dużo trybów sportowych,
- Bardzo dobra bateria,
- Rozmowy przez zegarek.
Minusy:
– Malutki minus to brak NFC i płatności zbliżeniowych… choć osobiście nie lubię płacić zegarkiem. Być może Wy też nie. :)

