Vulcan TKL to jedna z nielicznych klawiatur na rynku, które mogą pochwalić się autorskimi mechanicznymi przełącznikami firmy Roccat. Tym dokładnie modelem dziś się zajmiemy, sprawdzając, jak w praktyce wypadają Titan Linear, czyli do pewnego stopnia „podkręcone REDy”.
Pudełko i dołączone wyposażenie
Produkty firmy Roccat bardzo łatwo rozpoznać po pudełkach i nie inaczej jest z tym towarzyszącym klawiaturze Vulcan TKL. Na kartonie znajdziemy efektowny render i kluczowe informacje na temat tego modelu, a wewnątrz niego instrukcję obsługi (również w języku polskim) oraz odpinany przewód USB (USB-C do USB-A). Ten może znajduje się w gumowej osłonce, co na tle konkurencji stawiającej w głównej mierze na oplot nie wygląda zbyt dobrze
Czytaj też: Test Cooler Master CK351. Szukacie ciekawej klawiatury optycznej?
Jednak z drugiej strony producent wynagradza nam to opaską na rzep do zarządzania przewodami oraz nadrukiem na USB-C, która pozwala nam jednoznacznie zidentyfikować przewód należący do klawiatury z tyłu komputera.
Najważniejsze cechy Roccat Vulcan TKL
- Klawiatura TKL
- Materiał: tworzywo sztuczne i aluminium klasy lotniczej
- Przełączniki: Titan Linear (autorskie REDy) o wytrzymałości 50 mln aktywacji
- Wymiary: 36 x 13,33 x 3,4 cm
- Waga: 660 gramów
- Odczepiany 180-centymetrowy przewód USB-A w gumowej osłonie
- Podświetlenie RGB AIMO
- Przyciski multimedialne i funkcyjne
- Technologia Roccat Easy-Shift[+]
- 32-bitowy procesor ARM Cortex M0
- 1000-Hz odświeżanie
- Wbudowana pamięć na profile
- Wsparcie aplikacji Roccat Swarm
- Gwarancja: 2 lata
Materiały, design i wykonanie
Jak na klawiaturę TKL przystało, Roccat Vulkan TKL jest pozbawiony bloku numerycznego, ale to nie jedyne cięcia w wykonaniu producenta. Ten usunął też trzeci rząd przycisków nad strzałkami, ukrywając ich funkcje pod rzędem drugim (w formie kombinacji), co zrobiło miejsce zarówno na pokrętło poziomu głośności, jak i podświetlany przycisk aktywujący lub dezaktywujący całkowicie dźwięki. Samo pokrętło można określić mianem wzorowego, bo nie tylko działa „solidnie”, ale też sprawia takie wrażenie pod kątem wykonania, a na dodatek oferuje regulację co 2 punkty systemowego poziomu głośności.
Idąc dalej, sama struktura Vulcan TKL nie jest niczym nowym na rynku klawiatur. Roccat postanowił połączyć plastikową podstawę zwężającą się ku dołowi z pokrywą wykonaną z aluminium klasy lotniczej. Wykończył je na tak zwany „szlifowany” charakter i utrzymał w ciemnej kolorystyce, przez co dopiero odpowiedni kąt patrzenia pozwala dostrzec ten wizualny akcent. Z drugiej strony wykończone na srebrzysty błysk krawędzie panelu rzucają się w oczy od razu, odciągając do pewnego stopnia wzrok od połączenia obu części obudowy Vulcan TKL.
Zupełny brak ramek zapewnia tak zwany efekt „pływających klawiszy”, a wspomniane poszerzanie się plastikowej obudowy od strony naszych nadgarstków do górnej krawędzi zapewnia uprzyjemniający korzystanie z klawiatury kąt nachylenia. Wpływa na to również obecność dwóch szerokich i wykończonych gumową podstawą nóżek, które pozwalają dodatkowo zwiększyć kąt nachylenia o te kilka stopni. Niestety w mojej ocenie brakuje im nieco wysokości, co w połączeniu z brakiem jakiejkolwiek podkładki pod nadgarstki (z oczywistych względów), wymusza na nas wyposażenie się we własną. Przynajmniej wtedy, kiedy na graniu/pisaniu spędzamy dużo czasu.
Czytaj też: Test Steelseries Aerox 5. Sprawdzamy lekką myszkę z dodatkowymi przyciskami dla graczy
Samo wykonanie i wyposażenie Vulcan TKL mogę ocenić wzorowo (nic nie trzeszczy, nic się nie wygina), co tyczy się nawet szczegółów w postaci solidnych gumowych podkładek, utrzymujących klawiaturę na biurku w ryzach. Do pozycji portu USB na samym środku tylnej krawędzi trudno się doczepić, a potęgujące efekt „pływających klawiszy” ścięte w ⅔ i dodatkowo pod kątem keycapy zapewniają temu modelowi pewną dozę wyjątkowości, jeśli idzie o sam wygląd. Zwłaszcza po aktywacji podświetlenia.
Oprogramowanie Roccat Swarm
Jeśli lubicie sobie „pogrzebać” w opcjach po zakupie sprzętu, to aplikacja Swarm spodoba Wam się bez reszty. Przynajmniej w momencie, kiedy zmienicie język polski na angielski, bo błędy w spolszczonej wersji są paskunde:
W aplikacji oprócz zaktualizowania firmware klawiatury Vulcan TKL będziecie również mogli dokonać kompleksowego dostosowania funkcji stricte pod Was. Tyczy się to zarówno tworzenia rozbudowanych makr, jak i
System podświetlenia
Roccat swoim podświetleniem AIMO zapewnił rynkowi jeden z najbardziej imponujących pokazów „magii RGB”, co widać zwłaszcza w przypadku klawiatur producenta i Vulcan TKL nie jest od tego wyjątkiem. W teorii cały podsystem związany z efektywnością podświetlenia nie jest niczym nowym. Ten model łączy osadzone w przezroczystych przełącznikach diody RGB z dobrze wykonaną czcionką, co zapewniły klawisze (keycapy) wykonane w ramach technologii Dual-Injection.
Co najważniejsze, podświetlenie dotyczy nie tylko głównych funkcji klawiszy, ale też tych drugorzędnych. Te może nie są tak wyraźnie podświetlone, ale całościowy efekt i tak robi wrażenie i co tu dużo mówić, to coś pożytecznego, kiedy pracujecie po zmroku. Roccat rozwiązał też świetnie sprawę z oprogramowaniem podświetlenia, gwarantując nam m.in. synchronizację wszystkich kompatybilnych sprzętów w ramach trybu AIMO. W opcjach znajdziecie oczywiście znacznie więcej opcji i wariantów podświetlenia.
Test przełączników Titan Linear
Jako że akurat miałem możliwość porównania Vulcan TKL z modelem podobnym wizualnie pod kątem m.in. klawiszy i formatu, ale z przełącznikami Kailh Red, otrzymałem wyniki tego, jak radzą sobie Titan Linear „czarno na białym”. W praktyce to po prostu sygnowane logiem Roccat przełączniki typu Red (liniowe) o bardziej wrażliwym działaniu względem rozwiązań pokroju Cherry, Kailh czy Outemu.
Czytaj też: Test Thor 660. Poręczna, świetnie wyglądająca a do tego bezprzewodowa
W praktyce Titan Linear zamiast 4 mm operuje na 3,6-milimetrowej drodze pracy i aktywuje się przy przekroczeniu 1,4 mm, a nie 2 mm, jak to zwykle bywa. Wszystko to przy wymogu wykorzystania 45 gramów siły. W praktyce „gra się” na nich, jak na po prostu bardziej responsywnej wersji tradycyjnych przełączników liniowych, co wymaga przyzwyczajenia zwłaszcza w myśl „niedobijania” do końca klawiszem, aby uniknąć głośnik stuków i przyspieszyć cały proces klikania.
Jeśli wiecie, po co sięgacie i tego właśnie oczekujecie po przełącznikach mechanicznych, to z całą pewnością nie zawiedziecie się na Titan Linear.
Test Roccat Vulcan TKL – podsumowanie
W chwili pisania tego testu Roccat Vulcan TKL jest dostępny do kupienia już za 400 złotych i moim zdaniem jest to cena zdecydowanie odpowiednia, jak na model tej klasy. Ma to oczywiście swoje powody, które sprowadzają się do świetnej jakości wykonania i materiałów, ciekawego designu podkreślonego cudownie prezentującym się przełącznikami oraz nietypowymi keycapami, efektownego podświetlenia i czcionki, a na dodatek unikalnymi przełącznikami liniowymi, które Roccatowi zdecydowanie się „udały”. Dlatego też uważam, że Vulcan TKL zasłużył na nasze odznaki: