Znany głównie za oceanem Jay Leno zasłynął ostatnio z filmu, na którym to pokazuje swojego prywatnego Rolls-Royce po 25 latach przygody z jego tworzeniem. Jak możecie się spodziewać, było warto.
Początek historii tego Rolls-Royce sięga 1934 roku, kiedy to wyjechał z linii produkcyjnej i przetrwał przez ten burzliwy okres aż do 1995 roku, kiedy to Jay Leno kupił go od „pewnego brytyjskiego gentlemana”. Wtedy to zaczęła się przygoda w modernizacje podwozia, nadwozia… i w sumie każdego elementu tego klasyka, aby udało się zamontować na nim istną bestię…
Mowa bowiem o silniku Rolls-Royce Merlin, którego firma produkowała w czasach II Wojny Światowej z myślą o napędzaniu myśliwców, ale znalazło się kilku takich, którzy wkładali go do samochodów. To był, swoją drogą, nie lada wyczyn, bo sprostanie wyzwaniu umieszczenia „pod maską” 27-litrowej V12 z całym potrzebnym osprzętem nie należy do czegoś prostego. Zwłaszcza że nie skończyło się na silniku, bo ten wymagał zupełnie innej skrzyni biegów, która poradziłaby sobie z mocą grubo ponad 1000 koni mechanicznych, które sprawiają, że po naciśnięciu pedału gazu, kierowca ma wrażenie, że „pcha go ręka boga”.
Modernizacja wymagała również dodatkowego systemu chłodzenia, lepszego zawieszenia, 24-voltowej elektryki i dwóch 113-litrowych zbiorników paliwa.
Czytaj też: Hellephant o mocy 1000 koni mechanicznych Mopara już w przedsprzedaży
Źródło: Road and Track, YouTube