Reklama
aplikuj.pl

Rosji niespecjalnie chce się uprzątnąć dwa zatopione nuklearne okręty podwodne

Rosji niespecjalnie chce się uprzątnąć dwa zatopione nuklearne okręty podwodne

Rosyjski rząd pracuje nad rozwiązaniem problemu, który niektórzy eksperci nazywają potencjalnym „Czarnobylem w zwolnionym tempie na dnie morskim”.

Jak podaje serwis Popular Mechanics, dziedzictwo zimnej wojny zagraża rosyjskiej ludności i środowisku, potencjalnie napromieniowując dużą część Morza Barentsa i zamykając je dla połowów komercyjnych. Wszystko przez dwa radzieckie okręty podwodne o napędzie atomowym, które spoczywają na dnie oceanu i mogą wyrzucić swoje radioaktywne paliwo do otaczających je wód.

Związek Radziecki zbudował czterysta okrętów podwodnych o napędzie atomowym podczas zimnej wojny. Zdecydowana większość została złomowana lub nadal służy w rosyjskiej marynarce wojennej, ale ciągle kilka okrętów podwodnych czeka w odmętach na dnie mórz i oceanów z nienaruszonym zapasem paliwa uranowego. Dziś mowa dokładnie o K-27 i K-159.

Pierwsza z nich (K-27) była prototypem wyposażonym w nowy reaktor z ciekłego metalu, która zatonęła w 1968 roku właśnie przez jego awarię. Okręt podwodny został zatopiony z rosyjskiej wyspy Novaya Zemlya w 1982 roku, a jego reaktor podczas tego procesu nadal był na pokładzie.

Drugi okręt, K-159 (pokazany powyżej przed zatonięciem), był okrętem podwodnym klasy November, który w 2003 roku zatonął w trakcie procesu demontażu, zabijając dziewięciu marynarzy.

Czytaj też: Największa Marynarka Wojenna – do jakiego kraju należy?

Ekolodzy z Norwegii i Rosji obawiają się, że w końcu reaktory na obu okrętach podwodnych ulegną awarii, uwalniając ogromne ilości promieniowania, które bezpośrednio wpłynie na florę i faunę Morza Barentsa. Podczas gdy rosyjskiej państwowej agencji nuklearnej Rosatom powierzono zadanie oczyszczenia statków, wysiłek ten jest niedofinansowany, co skutkuje wyścigiem z czasem (i korozją w słonej wodzie).

Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News