Reklama
aplikuj.pl

Rząd śledzi nasze telefony. I bardzo dobrze!

W rozmowie z portalem Onet.pl minister cyfryzacji Marek Zagórski przyznał, że rząd otrzymuje od operatorów dane dotyczące położenia naszych telefonów komórkowych. Pozwala to śledzić trendy w przemieszczaniu się Polaków. W dobie rosnącej fali zachorowań na Koronawirusa, mam nadzieję że rząd zrobi z tych danych dobry użytek.

Śledzenie, a śledzenie to dwie różne rzeczy

Zacznijmy od rzeczy podstawowej – jak to rząd mnie śledzi? Spokojnie, to nie wygląda wcale tak strasznie jak brzmi. Nie polega to na tym, że gdzieś w piwnicy Ministerstwa Cyfryzacji siedzi człowiek, który ma przed sobą wielki ekran z przemieszczającymi się kropkami podpisanymi naszymi nazwiskami.

Rząd otrzymuje od operatorów całkowicie anonimowe dane dotyczące lokalizacji telefonów komórkowych. Więc w nawiązaniu do powyższych zdań, osoba przed ekranem może i widzi kroki, ale nic poza nimi. Wie ile kropek pojechało z Warszawy nad morze, ile z Pcimia do Terespola, a ile z Rybnika do Choroszczy. A i to nie z tak dużą dokładnością, bo przekazywane przez operatorów dane śledzą przemieszczanie się telefonów pomiędzy nadajnikami. To jednak pozwala śledzić większe skupiska ludności i wprowadzać działania mające na celu dalszą walkę z Koronawirusem.

Dane otrzymywane od operatorów nie są jedynymi sprawdzanymi przez rządzących. Minister Zagórski dodał też, że sprawdzane są np. narzędzia dotyczące skuteczności kampanii reklamowych, co pozwala na częściową weryfikację poprawności danych przekazywanych przez operatorów.

Negowanie Koronawirusa już mnie w… wielce denerwuje. Więc niech ktoś zrobi z tych danych użytek

Rządowa aplikacja ProteGO Safe okazała się klapą. Korzysta z niej ok 300 tys. osób i nic nie wskazuje na to, aby miało się to w przyszłości zmienić. Dlatego też taki sposób śledzenia rozprzestrzeniania się wirusa na pewno nie wchodzi w grę.

Nie jestem zwolennikiem poczynań rządzących w obliczu pandemii w Polsce. Wykorzystywanie jej do celów skrajnie politycznych i ciągłe zmienianie zdania o zagrożeniu skutecznie podnosi mi ciśnienie. Nie mniej jak negowanie przez społeczeństwo zagrożenia, choć momentami ciężko jest się temu dziwić. Bo skoro premier mówi, że zagrożenie minęło, a za parę tygodni mówi, że w sumie to trochę przeszarżował, to nic dziwnego, że nikt mu nie wierzy.

To jednak nie zmienia faktu, że od kilku tygodni ludzie żyją tak normalnie, jak tylko to możliwe. W poważaniu mając choćby noszenie maseczek. Dlatego też rząd z danych otrzymywanych od operatorów powinien zrobić dobry użytek. Jeśli spora część osób zaczyna zbierać się w konkretnej miejscowości, powinny tam pojawić się kontrole sprawdzające np. noszenie maseczek w sklepach. Prosta rzecz, a mogłaby przynieść jakie widoczne efekty.

Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News