Informacje o ICEdot Crash Sensor pojawiły się po raz pierwszy sześć lat temu i według tamtejszych założeń miał to być osobny czujnik możliwy do zamontowania na jakikolwiek kask rowerowy. Jednak przed rokiem firma ICEdot została przejęta przez Specialized, który nie tylko wskrzesił, ale również zmienił początkowy plan.
Owocem tego został niedawno ANGi (Angular and G-Force indicator), czyli czujnik znajdujący się w niektórych kaskach rowerowych firmy. Jest też dostępny w formie samodzielnego produktu, ale producent nie zaleca stosowania go na specjalistycznych modelach od innych producentów. Bez względu na to, czy zdecydujecie się na jego zintegrowaną formę, czy tą drugą, możecie być pewni o jego wodoodporność i szansę na uratowanie Wam życia. ANGi bazuje bowiem na akcelerometrze oraz żyroskopie, które w parze wykrywają zjawiska powiązane bezpośrednio z wypadkiem. Jeśli ten wystąpi, to czujnik łączy się przez Bluetooth ze smartfonem użytkownika za pośrednictwem aplikacji, uruchamia alarm oraz stoper, który poszkodowany może zatrzymać w razie niewielkiego incydentu.
Jeśli tego nie zrobi (od 15-90 sekund), to czujnik wyśle wiadomości do z góry określonych kontaktów, podając współrzędne GPS ofiary. Taki gadżet przyda się nie samotnym rowerzystom, ale również np. rodzicom, którzy zechcą kontrolować przejażdżki swoich pociech. Wszystko dzięki opcji w aplikacji, która powiadamia wskazane kontakty po opuszczeniu mieszkania, zapewniając jednocześnie śledzenie GPS w czasie rzeczywistym. Obecnie czujniki ANGi napędzane przez niewielkie baterie (zapewniające zasilanie na około pół roku) są dostępne za 60$ w formie samodzielnych urządzeń.
Czytaj też: Jarvish X-AR to prawdopodobnie najbardziej zaawansowane kaski
Źródło: New Atlas