Nie jest to coś, co powinno nas specjalnie dziwić, ale takie zachowanie tylko działa na niekorzyść „opozycji” podkradania gier w wykonaniu Epic Games Store. Zbulwersowani gracze z decyzją o półrocznej ekskluzywności Borderlands 3 w sklepie twórców Fortnite zasypali poprzednie odsłony negatywnymi recenzjami na Steam.
To samo odbyło się tuż po wiadomości o Metro: Exodus, ale tym razem oberwało znacznie więcej gier. Komentarze pod Borderlands 2, Borderlands Game of the Year, Borderlands: The Pre-Sequel, a nawet Tales From the Borderlands od Telltale i praktycznie wszystkimi DLC są zgodne w jednym – „gra jest dobra, ale po prostu wydawca sprzedał się Epic Games”:
Chociaż w akcji wzięło kilka tysięcy graczy, to średnia wszystkich ocen i tak niespecjalnie ucierpiała. Wszystko przez to, że ostatnie dwa dni były tak naprawdę jednymi, w których użytkownicy tak zawzięcie uderzyli w system recenzji, w znacznym stopniu powiększając pulę wszystkich negatywnych ocen. Ponadto wśród „recenzentów” znalazły się też głosy rozsądku, które w opozycji do tych negatywnych ocen, wystawiają pozytywne.
Zastanawia mnie jednak, czy „ci źli” w ogóle wiedzą, co robią. Takie działanie sprawia, że wydawca dostrzega tylko problem w Steam i wolności w jego systemie recenzji, która w tym momencie jest cierniem u boku 2K. Ten może i zwróci uwagę na problem, ale taka (nie bójmy się tego stwierdzenia) błazenada nie zda się na wiele.
Czytaj też: Grywalni bohaterowie Borderlands 3 i patronat AMD
Źródło: VG247