Chociaż seria wyścigowa IndyCar od 2012 roku nieustannie wykorzystuje turbodoładowane 2,2-litrowe V6 Hondy i Chevroleta do zasilania każdego samochodu, a na dodatek planuje zmianę na 2,4-litrowe jednostki o mocy 900 KM+, to nagle ogłosiła, że w 2022 roku seria doczeka się nowej formuły – hybrydyzacji.
Czytaj też: Turbodoładowana V6 w Lotus Exige S robi wrażenie
IndyCar nazywa to „systemem hybrydowym z jednym źródłem”, co powinno oznaczać, że to jeden dostawca zapewni silnik wielofazowy, falownik i magazyn elektryczny w celu zapewnienia równości między producentami silników. Dodatek elektrycznego napędu zbiegnie się więc z wprowadzeniem nowego podwozia, dzięki czemu rok ten stanie się przełomowy dla całej serii.
Hybrydy będą służyć kilku celom. Po pierwsze, wyeliminują potrzebę zewnętrznego rozrusznika silnika, ponieważ pokładowy układ elektryczny będzie mógł teraz uruchamiać samochody. Po drugie, zapobiegną narażeniu zespołu bezpieczeństwa na niebezpieczeństwo podczas ponownego uruchomienia samochodu na torze, podczas gdy inne samochody są w ruchu. A po trzecie – powinny zwiększyć efektywność funkcji push-to-pass, zapewniając jeszcze więcej mocy systemowi i pomagając silnikom w wytwarzaniu mocy większej niż pierwotnie 900 koni mechanicznych.
Czytaj też: Obejrzyj najszybszą wymianę kół w historii Formuły 1
Źródło: Road and Track