Od czasu wykrycia dziury ozonowej nad Antarktydą w 1985 r. pojawiły się poważne obawy. Wysiłki społeczności międzynarodowych doprowadziły do podpisania w 1987 r. protokołu montrealskiego, który zakazał globalnej produkcji i stosowania chlorofluorowęglowodorów, głównej przyczyny zubożania warstwy ozonowej. Od tego czasu te substancje były stopniowo usuwane, co doprowadziło do poprawy kondycji warstwy ochronnej. Problem w tym, że silne erupcje wulkaniczne mogą mieć duży wpływ na ozon i mogą przerwać proces jego regeneracji.
Czytaj też: Według raportu ONZ warstwa ozonowa zregeneruje się do 2060 roku
Aby oszacować wpływ ewentualnego super wulkanu na warstwę ozonową, badacze przeprowadzili symulacje zakładające wpływ silnych erupcji wulkanicznych na ozon w stratosferze. Ich wyniki pokazują, że przy połowie emisji szkodliwych substancji z lat 90 ubożenie warstwy wyniosłoby 6% (oraz 6,4% w regionach tropikalnych). Gdy wszystkie czynniki antropogeniczne (powodowane przez ludzi) zostaną usunięte i pozostawimy jedynie naturalne źródła, erupcja super wulkanu spowoduje ubożenie warstwy ozonowej na poziomie 2,5% (4,4% w regionach tropikalnych).
Obecne obserwacje i badania nie są jednak w stanie dostarczyć wystarczających informacji na temat dokładnych ilości wulkanicznych halogenów przedostających się do stratosfery. Co więcej, w erze paleozoicznej, kiedy warstwa ozonowa była stosunkowo słaba i cienka, ewentualna super erupcja wulkaniczna mogłaby zniszczyć cienką stratosferyczną warstwę ozonową i jeszcze bardziej wpłynąć na ewolucję życia i środowiska.
[Źródło: phys.org]
Czytaj też: W jaki sposób dziura ozonowa wpływa na zmiany klimatu?