Ciekawi mnie, czy przez ostatnie dni doszły Was słuchy, że „pierwsze dostawy kart GeForce RTX 2080 Ti zostały wycofane ze sklepu? „. Jeśli tak, to od razu zapewniam Was, że tak się nie stało, ale z tej okazji przedstawię Wam całą historię tego zamieszania.
Zacznę może od tego, że takimi doniesieniami podzieliły się głównie zagraniczne serwisy i na szczęście żaden z naszych rodzimych nie podłapał tego tematu (a przynajmniej na to wygląda po wstępnym researchu). A ten był na tyle gorący i niepotwierdzony, że idealnie wpisywał się w ramy wpisu „must have” na stronie. Jednak z tego możemy się tylko cieszyć, bo świadczy to poniekąd o jakości polskich portali informacyjnych. Sprawa sprowadzała się do tego, że wielu autorów tłumaczyło braki GTX 2080 Ti w magazynach ich… masowym wycofywaniem ze sprzedaży. Mieli do tego oczywiście „solidne” podstawy, opierając się na wcześniej zgłaszanych problemach i wadliwych GPU z pierwszych dostaw.
Jednak o ile drążenie tematu i wyciąganie wniosków było całkiem trafne, to rzeczywistość jest zupełnie inna. W tej kwestii możemy być już w stu procentach pewni, ponieważ jeden z serwisów zasięgnął informacji u samego podmiotu (Nvidii), która wytłumaczyła całe to zamieszanie. Chodziło głównie o to, że produkty w oficjalnym sklepie firmy nie pojawiają się w ofercie, jeśli nie ma ich na stanie. Oznacza to mniej więcej tyle, że produkt Nvidii cieszy się ogromną popularnością… albo jego produkcja przebiega naprawdę ślamazarnie.
Czytaj też: Nvidia RTX zawitała na dobre w Battlefield V
Źródło: Wccftech