To już oficjalne – smartfony LG znikną z rynku, co potwierdza sama firma. Zamknięcie działu mobilnego, to z biznesowego punktu widzenia, dobra decyzja. Powinna zapaść dużo wcześniej.
LG zawsze będę miło wspominać. Bo kiedyś to było…
Swego czasu LG był zdecydowanie jednym z ciekawszych producentów telefonów komórkowych i smartfonów. Koreańczycy mają w dorobku wiele popularnych, nietypowych, ale też zwyczajnie bardzo dobrych urządzeń. Dużą część z nich miałem okazję używać.
Pierwszym LG jakiego kupiłem był model KF600. Tańsza i mniej udana alternatywa dla Samsunga U900 była mimo wszytko udanym telefonem. Aparat, jak na swoje czasy, był całkiem niezły, a interfejs dwóch ekranów zaskakująco dobrze dopracowany. To nie był tylko bajer, w faktyczna funkcja.
Czytaj też: Celnicy przejęli karty graficzne w Hongkongu. Mowa o 300 modelach… ale CMP
Dalej przyszedł czas na przedstawiciela wielkiej fotograficznej trójki – Sony-Ericsson C905, Samsung Pixon oraz LG KC910 Renoir. Aparat 8 Mpix z optyką Schneider-Kreuznach, 3-calowy ekran(!). To było coś. Wszystkie te trzy modele były pewnego rodzaju przełomem w na rynku mobilnej fotografii. LG oferował spośród nich zdecydowanie najlepsze kolory na zdjęciach oraz podobnie jak SE C905, był wyposażony w ksenonową lampę błyskową. To nic, że oporowy ekran dotykowy był z gatunku tych opornych. Telefon naprawdę robił wrażenie.
Zdecydowanie nie mniejsze wrażenie robił LG Arena. Piękny, metalowy, również z aparatem Schneider-Kreuznach. Do tego z pojemnościowym ekranem (takiej technologii używamy dzisiaj) i bardzo dopracowanym, szalenie efektownym interfejsem. Bardzo miło wspominam ten model, którego problemem była… zbyt wysoka rozdzielczość ekranu. 480 x 800 pikseli na trzech calach okazało się problematyczne, bo z tego powodu dotyk nie był zbyt precyzyjny. Dziwne, ale wtedy jeszcze pojemnościowe ekrany dotykowe dopiero raczkowały.
Czytaj też: Czy ludzie współcześni krzyżowali się z neandertalczykami?
W końcu przyszedł czas na mój pierwszy smartfon LG z Androidem – LG P970, czyli Optimus Black. Jak na tamte czasy – bardzo cienki (9,7mm), lekki (109 gramów) z wieeeelkim ekranem (4 cale! i rozdzielczość 480 x 800 pikseli). Smartfon działał zaskakująco dobrze, nawet pomimo nietypowego procesora TI OMAP 3630 wykonanego w 45nm procesie technologicznym.
Niedługo po nim przyszedł czas na prawdziwego potwora swoich czasów LG P990 Optimus 2X. Był to jeden z pierwszych, o ile nie pierwszy, smartfonów z 2-rdzeniowym procesorem (Nvidia Tegra 2). Sprzęt wydajny, wiec był ciężki – 139 gramów (wtedy to było dużo). Zarówno P990, jak i wcześniejszy P970 wyróżniały się ekranami IPS. Na tle nieco ciemnych i przesyconych ekranów Super AMOLED Samsunga, wyróżniały się jasnością i bardziej naturalnymi kolorami.
Z późniejszych modeli, bardzo dobrze wspominam LG V30, czyli jeden z pierwszych modeli z cieńszymi ramkami wokół ekranu.
Po drodze mieliśmy też wiele perełek. Jak wyróżniający się aparatem LG KU990 Viewty. Nie bez powodu żartowano, że do obsługi jego ekranu powinien być dodawany młotek. Nie mniej, był to bardzo popularny model.
Podobnie jak LG Chocolate (KU800). Choć dotykowe przyciski doprowadzały ludzi do szału, nie można mu odmówić popularności.
LG lubił eksperymentować i do czasu było to dobre podejście
Jeszcze 10-15 lat temu, dziwne telefony łatwiej znajdowały swoich nabywców. Ludzie szukali czegoś nowego, lepszego. Więc nawet jeśli telefon miał wyjątkowo oporny ekran (jak w LG KU990, czy KC990), to się i tak sprzedawało. Poza tym, jeśli sprzedaż urządzeń stała na dobrym poziomie, firma mogła sobie pozwolić na element szaleństwa w jednym z produktów. Wystarczy tu wspomnieć, wyglądający jak pilot od telewizora, LG BL40 New Chocolate.
Kiedy przyszedł czas smartfonów, nazwijmy je, bardziej zbliżonych do współczesnych, LG radził sobie bardzo dobrze. LG G2, czy G3 był świetnymi smartfonami (G4 też!). Pod wieloma względami rozkładającymi konkurencję. Później przyszedł LG G5 i próba uszczęśliwienia klientów modułami oraz dodatkowymi akcesoriami. To się nie przyjęło i zaczął się kryzys.
Wraz z kryzysem przyszedł LG G6. Ponownie bardzo udany model, a wraz z nim coś, z czego LG zaczął słynąć – przedsprzedaż. To co firma wyprawiała w ramach akcji przedsprzedażowych to było czyste szaleństwo. To właśnie w przypadku LG G6 wartość prezentów, jakie dostawaliśmy np. w sieci Play, potrafiła przewyższa wartość samego smartfonu. I tak w przypadku kolejnych flagowców LG, najbardziej czekaliśmy właśnie na to, co firma doda w przedsprzedaży.
Czytaj też: Jak wykorzystać sieć 5G – wystawa Galileo 5G
Główna seria G dostanego końca pozostała bardzo udana, ale sprzedaż już tak dobra nie była. Modele ze średniej półki, które powinny napędzać sprzedaż, były albo źle wycenione i zbyt drogie, albo niezbyt udane. Do tego doszły przeciwne konstrukcje, sprawiające wrażenie zrobionych tylko po to, aby pozbyć się zalegających w magazynach podzespołów. Jak LG G7 One, czy LG G7 Fit.
Zamiast spróbować zrobić reset i skupić się na mniej efektownych, ale solidnych i dobrze wycenionych smartfonach, LG postanowił… robić salta. O ile Velvet był udanym modelem, tak już LG Wing to była próba sprzedania nam drugi raz LG KF600 w nowej obudowie. Na takie eksperymenty może sobie pozwolić Samsung, Huawei, czy Xiaomi. Firmy z dobrą sprzedażą, a nie LG. Dlatego też Wing zostanie w mojej pamięci jako gwóźdź do trumny LG.
To koniec. Smartfony LG znikną z rynku
Nie można było tego ciągnąć w nieskończoność i LG postanowił skupić się na tych częściach rynku, na których można zarobić. Nie ma wśród nich miejsca dla smartfonów. Firma chce się teraz skupić na częściach do samochodów elektrycznych, urządzeniach Internetu Rzeczy i Smart Home, robotyce, sztucznej inteligencji i rozwiązaniach dla biznesu. Na tapecie pozostaje też rozwój sieci 6G.
Smartfony LG nie znikną ze sklepów. Przynajmniej nie od razu. Wyprzedawane będą zapasy magazynowe. Co może być dobrą okazją na złapanie udanego sprzętu w niższej cenie. Firma będzie dalej zapewniać wsparcie serwisowe oraz aktualizację oprogramowania przez bliżej nieokreślony okres. Proces wycofania się z rynku smartfonów przez LG ma zakończy się 31 lipca 2021 roku.