Wygląda na to, że Epic Games kreuje swój własny sklep na miejsce, które nie będzie zaśmiecone grami, dzięki czemu klienci unikną przekopywania tony crapu w celu znalezienia jakiejś ciekawej propozycji. To z kolei jest problemem Steama, na którego Valve wrzuca praktycznie wszystko, co spełnia jako-takie wymagania.
Wszystko zaczęło się z pewnością od premiery Greenlight, które umożliwiło twórcom wrzucenie swojej gry na Steama za 100$. Na nie głosowali następnie użytkownicy i choć ten pomysł został już porzucony, Valve nadal zmaga się z zasypywaniem Steama zwyczajnym szrotem. Przed tym chce bronić się Epic Games Store, o czym poinformował sam CEO firmy, Tim Sweeney, wspominając o standardach jakości.
Takie podejście budzi zastrzeżenia w kwestii niezależnych i ambitnych produkcji, które na pierwszy rzut oka nie zachęcają. Sweeney stwierdził jednak, że ich sklep jest otwarty zarówno na te „indyczki”, jak i gry AAA. Wszystko będzie jednak weryfikowane w jakimś procesie, choć nie będzie to działanie na takiej skali, jaką mogą pochwalić się konsole.
Epic Games nie jest oczywiście zarządzane przez nieodpowiednich ludzi i takie podejście jest jak najbardziej zrozumiałe. Wszystko przez to, że Epic Games Store jest znacznie bardziej mainstreamowy, niż Steam, więc wrzucanie tam np. pseudo-porno gierek raczej nie przeszłoby, przez średnią wieku, jaką może pochwalić się tamtejsza społeczność. Umówmy się – tam jest Fortnite, a gdzie jest Fortnite, tam są i dzieci. Firma nie będzie jednak miała nic przeciwko premierom tytułów przeznaczonych dla starszego odbiorcy.
Czytaj też: Detroit: Become Human na PC… ale wyłącznie na Epic Games Store
Źródło: PCGamer