Finansowane przez DARPA drony współpracowały razem pomimo silnej defensywy wymierzonej w elektronikę.
Strategia militarna USA, która ma pomóc wygrać kolejną wojnę, polega na rzuceniu w nieprzyjaciela masy wysoce autonomicznych, głęboko połączonych dronów, statków i innych tego typu rzeczy. Ale typu przedsięwzięcia z pewnością doprowadzą do stworzenia elektronicznego systemu obrony przeciwlotniczej, zaprojektowanego w celu zakłócenia pracy urządzeń.
W tym tygodniu urzędnicy Agencji DARPA ogłosili, że seria testów przeprowadzonych na terenie Arizony pokazała, że drony mogą ze sobą współpracować. To wszystko przy zachowaniu dużej autonomii, realizując misje nawet wtedy, gdy łączność była utrudniona przez urządzenia zakłócające.
Przez wiele lat Departament Obrony finansował wysiłki mające na celu zastosowanie nowych technologii, takich jak uczenie maszynowe i sztuczna inteligencja. W testach wzięło udział łączenie trzydzieści dronów, a naukowcy chcieli sprawdzić, czy obiekty mogą współpracować ze sobą nawzajem, nawigować bez GPS, znajdować i atakować ustalone cele, radzić sobie z nieprzewidzianymi przeszkodami oraz otrzymywać informacje o misji od dowódcy.
Ta zdolność do utrzymywania kontaktu z człowiekiem, nawet jeśli jest on sporadyczny, ma kluczowe znaczenie dla amerykańskich sił zbrojnych. Trudno sobie wyobrazić, by autonomiczny i uzbrojony dron z minimalną przepustowością komunikacyjną był w stanie przekazać wystarczająco dużo danych wywiadowczych, aby pomóc dowódcy dokonać świadomego wyboru.
[Źródło: defenseone.com; grafika: DARPA]
Czytaj też: Badania nad pszczołami pozwolą usprawnić drony