Wieści dotyczące skuteczności obecnie stosowanych szczepionek w starciu z kolejnymi mutacjami koronawirusa są dość optymistyczne, jednak eksperci sądzą, że i tak nie obędzie się bez tzw. szczepień przypominających.
Producenci opracowują już wersje preparatów zdolne do neutralizacji południowoafrykańskiego wariantu, który wydaje się najbardziej skutecznym w omijaniu układu odpornościowego. Szczep ten może ponownie zakażać ozdrowieńców z COVID-19 oraz osoby zaszczepione.
Czytaj też: Co się stanie, jeśli nie przyjmiemy drugiej dawki szczepionki na COVID-19?
Czytaj też: Cukrzyca następstwem COVID-19? Alarmujące spostrzeżenia lekarzy
Mikrobiolog Sharon Peacock twierdzi, że podawane co jakiś czas dawki przypominające będą konieczne, ponieważ kolejne mutacje prawdopodobnie będą zwiększały łatwość przenoszenia SARS-CoV-2.
Peacock przyznaje, że choć odporność na inne koronawirusy nie jest permanentna, to w dotychczasowych badaniach zaobserwowano, iż trwa ona co najmniej 8 miesięcy. Podobnie powinno być w przypadku szczepionek – naukowcy mają nadzieję na co najmniej roczny okres ochronny.
Szczepienia na COVID-19 mogą się powtarzać co roku
Peacock, będąca szefową COG-UK porównuje dawki przypominające szczepionki na COVID-19 to tych stosowanych przeciwko grypie. Nakłady badawcze w tej kwestii są jednak znacznie większe, co pozwala mieć nadzieję na szybkie dostarczenie ewentualnych „wspomagaczy” na wypadek, gdyby w czasie kolejnego sezonu zachorowań pojawiły się liczne infekcje wśród zaszczepionych.