Randy Pitchford albo naprawdę wziął sobie do serca nagły wysyp negatywnych recenzji na Steam całej serii Borderlands, albo doszukał się w platformie Epic Games Store istnego ratunku dla branży gier. W całej masie wpisów na swoim Twitterze rozpatrzył zalety czasowej wyłączności Borderlands 3, a ja, zamiast przynudzać, skrócę Wam je tak, jak to tylko możliwe.
Wszystkich zainteresowanych sporem Epic Games i Valve muszę niestety rozczarować – Pitchford nie odkrywa Ameryki, a raczej próbuje obronić decyzję swojego wydawcy, umiejętnie lawirując od kwestii finansowej, która na Epic Games Store jest dla twórców znacznie korzystniejsza. Szef Gearboxa twierdzi, że:
- Prawda – Epic Games Store ma mniej funkcji od Steam, ale Randy wierzy, że przed premierą podobno największej na tej platformie (do tej pory) gry, czyli Borderlands 3 (a co z Metro Exodus?) firma postara się o dorzucenie nowych na pokład.
- … ale nawet jeśli Epic Games nie zdąży, to i tak opłacalność Epic Games Store w długim okresie dla klientów i deweloperów będzie wysoka.
- Oferowany przez firmę silnik Unreal Engine jest przez nią nieustannie wspierany i udostępniany szeroko innym, czego nie robi Valve z uzyskanego dochodu „inwestując w inne biznesy prócz Steam”.
- Epic Games zmusi Valve do zaadaptowania się do nowej sytuacji na rynku, choć finalnie Steam ugnie kolano przed tą konkurencją
- Borderlands 3 dla Epic Games Store jest tym, czym Half-life 2 dla Steama. Takie podkradanie tytułów wyjdzie finalnie na dobre, jeśli idzie o monopol na rynku cyfrowych gier.
A co Wy myślicie na ten temat? Zgodzicie się z powszechnie powtarzanymi prawdami powyżej, czy może macie zupełnie odmienne zdanie?
Czytaj też: CEO Epic Games potwierdza, że nadal będzie podkradał gry
Źródło: Wccftech