Nie myślcie jednak, że zaraz będziecie świadkami mini-dronów, które będą latać po ulicach i łatać każdą dziurę i nierówność. Naukowcy na uniwersytecie Waterloo pod wodzą Johna Zeleka stworzyli algorytm, który będzie informował, gdzie droga wymaga renowacji.
Pomysł na takie rozwiązanie można określić tradycyjnym przysłowiem „potrzeba matką wynalazku”. Jak słusznie wskazuje serwis engadget – fizyczna naprawa jezdni to jedno, ale lokalizowanie wszelkich ubytków to drugie. Zazwyczaj cała ta operacja polega na żmudnym przeglądaniu stanu dróg za pomocą zdjęć z licznych satelitów albo zwyczajnej podróży odpowiednich służb daną trasą. Nie istnieje przecież jakaś baza danych, gdzie kierowcy zgłaszają zauważony dziury. Dlatego też wspomniana ekipa z uniwersytetu wpadła na pomysł zaprzęgnięcia w całą tę inicjatywę sztucznej inteligencji.
Ta będzie bazować na zdjęciach z Google Street View, które analizuje pod kątem wspomnianych dziur. Nic nie będzie jednak stało na przeszkodzie, aby do pojazdów publicznych (autobusy, tramwaje, a nawet śmieciarki) dorzucić proste kamerki, i podpiąć do wspomnianego programu. Twórcy mówią nawet o wykorzystaniu ku temu dronów, a dokładniej robionych za ich pomocą zdjęć budynków, czy mostów. Pozwoli to rządowi na lepsze planowanie akcji renowacyjnych, co może nawet poprowadzić do zmniejszenia podatków mieszkańców. Na ten moment program został już opatentowany i trafi na European Signal Processing Conference w następnym miesiącu.
Źródło: engadget
Zdjęcia: thehimalayantimes