Jeśli zamierzacie odwiedzić park rozrywki Disneya Star Wars: Galaxy’s Edge, to lepiej nie wpadnijcie na pomysł zabrania z powrotem do domu konkretnych pamiątkowych butelek Star Wars. Tych właśnie zakazała Amerykańska Federalna Administracja Bezpieczeństwa Transportu na lotniskach i to w obu typach bagażu.
Czytaj też: Telltale Games powraca – czy ten trup będzie jeszcze chodził?
Nie ma w tym jednak nic dziwnego, bo te pamiątkowe butelki Star Wars mają dosyć wątpliwy kształt, jak na standardy bezpieczeństwa lotniska. Napisy jakieś nie te i mogące zostać skojarzone z alfabetem arabskim, design przypominający znoszoną kulę… a, no i sam kształt, który upodabnia się do granatu.
Ten gadżet za 5$ napędził ostatnio wielu sporo problemów, bo choć niektórzy twierdzą, że przeszli ochronę lotnisk bez problemu, to niektóre wręcz przeciwnie. Dlatego też skontaktowali się bezpośrednio z TSA, aby sprawdzić, czy zmiana butelki może zapewnić bezpieczne przejście. TSA odpowiedziała następującym tweetem:
Nawet z normalnym kapslem na butelkę lub po otwarciu, ten przedmiot jest nadal uważany za replikę i nie jest dozwolony w torbach podręcznych i w bagażu rejestrowanym. Jeśli nasi pracownicy odkryją przedmiot repliki podczas kontroli i uważają, że ten jest prawdziwy, przedmiot będzie traktowany jako taki, dopóki organy ścigania nie stwierdzą inaczej.
Oczywiście ma to sens, bo:
Repliki materiałów wybuchowych, takich jak granaty ręczne, są zabronione w bagażu rejestrowanym i podręcznym. Funkcjonariusze TSA mają prawo zakazać jakichkolwiek przedmiotów przez punkt kontroli bezpieczeństwa, jeśli uważają, że stanowi to zagrożenie dla bezpieczeństwa.
Czytaj też: Star Wars: The Last Jedi – recenzja
Źródło: Popular Mechanics