Techland bał się Dying Light. Czy deweloperzy przy premierze drugiej części gry są już spokojniejsi o swój potencjalny sukces?
Okazuje się, że pomimo tego, że Techland miał już doświadczenie z zombiakami, to i tak bał się przyjęcia Dying Light. Gracze raczej byli pozytywnie nastawieni do nadchodzącej produkcji, jednak w historii było już sporo gier, które zapowiadały się znakomicie, a gracze nie ruszyli szturmem do sklepów.
Czytaj też: Polscy twórcy stworzą „zdrowe gry”
Gry z parkourem już były wcześniej, a ostatnia z nich – Mirror’s Edge nie było takim sukcesem jakiego chciałby wydawca. Deweloper z Techlandu w ostatnim wywiadzie wspominał premierę pierwszego Dying Light:
Przed premierą pierwszej gry byliśmy bardzo, bardzo nerwowi o to, jak gra zostanie odebrana. Próbowaliśmy wielu rzeczy na raz: mieliśmy parkour w otwartym świecie, który pozwalał Ci pójść gdzie chcesz; skupialiśmy się też na walce w zwarciu. To były wtedy nowe pomysły, więc nie wiedzieliśmy jak społeczność je przyjmie, ale odbiór był na tyle ciepły, że był to sukces finansowy – zdobyliśmy pewność w nasze pomysły.
Dying Light 2 jest zatem tworzone w spokojniejszej atmosferze. Co ciekawe, wspomniany przeze mnie Mirror’s Edge również powrócił – jako Mirror’s Edge Catalyst. Autorzy tamtej gry też postawili na otwarty świat, co spotkało się z podobnym odbiorem, jak pierwsza część i marka znów została uśpiona. Techland najwyraźniej ma jakiś tajny składnik, który przyciąga graczy!
Czytaj też: Przemoc w Call of Duty: Modern Warfare niepokoi już na etapie produkcji
Źródło: playstationlifestyle.net