Niech pierwszy rzuci wirtualnym kamieniem (komentarzem) ten, kto nie chciałby skompletować całego zestawu bezprzewodowych peryferiów. Stanowisko bez żadnych przewodów – to dopiero coś! Jednak taki luksus jest albo bardzo drogi, albo ustępuje przewodowym propozycjom. Ten test bezprzewodowego zestawu słuchawkowego Astro A50 pokazuje, że cena jest pewnym gwarantem jakości… ale po kolei.
Pudełko i dołączone wyposażenie
Co ciekawe, pudełko, w jakim to dociera do nas A50, nie zwiastuje jakiegoś fenomenalnego produktu. Ot, coś prostego, w czym równie dobrze mógł znaleźć się zestaw słuchawkowy za kilka stów. Charakteru ”premium” nadaje jednak całości wewnętrzna, tak naprawdę główna „szkatułka” z bardzo dobrze zabezpieczonymi słuchawkami i poszczególnymi elementami. Wśród nich znajduje się stacja dokująca, obszerna instrukcja obsługi, przewód optyczny i USB oraz reszta zbędnych papierków.
Najważniejsze cechy Astro A50
- Słuchawki
- Przeważający materiał: tworzywo sztuczne
- Waga: 380 gramów
- Słuchawki wokółuszne zamknięte
- Regulacja muszli
- Bezprzewodowa łączność 5 GHz
- Rozbudowane oprogramowanie
- Wsparcie dla Dolby Headphone 7.1
- Stacja dokująca
- Rozmiary: 21,59 x 10,79 x 2,92 cm
- Waga: 317 gramów
- Zasięg sygnału do 9 metrów
- Porty: USB micro-B (zasilanie), AUX, 2xS/PDIF, USB typu-A
- Przetworniki neodymowe
- Średnica: 40 mm
- Poziom ciśnienia akustycznego: 118dB @1kHz
- Pasmo przenoszenia: 20 – 20 kHz
- Mikrofon
- Na elastycznym pałąku na lewej muszli
- Jednokierunkowy
- 6 mm przetwornik
- Aktywne wyciszanie szumów
Słowem wstępu…
Na szczęście miałem przyjemność przetestować ten model przed zapoznaniem się z ceną, którą ustalałem początkowo w okolice 500 złotych. Wiecie, jak to jest – zdanie nawet najbardziej obiektywnego testera może ulec zmianie pod pryzmatem samej wyceny produktu. Ponadto producenta Astro nie miałem przyjemności wcześniej poznać, więc ze świeżym umysłem podszedłem do oceny samego wyglądu, a ten… co tu dużo mówić – szału nie robi. Mam przez to na myśli, że zwyczajnie nie emanuje od razu tym, że kosztuje naprawdę ładną sumkę. Jest po prostu… zbyt gamingowy, co może i znajdzie swoich amatorów, ale zrazi tych „klasycznych” użytkowników PC. Ci w sumie mogą zdecydować się na profesjonalne słuchawki ze zdecydowanie bardziej tradycyjnymi kształtami i kolorami. Moja ocena jest więc na wskroś subiektywna, dlatego sami sprawdźcie, jakie wrażenie robi na Was model A50:
Design, materiały i wykonanie
Pod kątem wykonania jest już jednak znacznie lepiej, bo większość elementów została wykonana z elastycznego i matowego tworzywa sztucznego, które zwyczajnie prezentuje się jako „coś lepszego”. Mechanizm regulacji muszli jest już jednak metalowy (może aluminiowy?) i jest tak naprawdę tym czymś, co nadaje modelowi gamingowego charakteru. Jest to element rodem wyjęty z jakiejś produkcji sci-fi, który dopełnia znajdujący się wewnątrz skręcony przewód. Sam mechanizm regulacji jest tym samym solidny i nie zmienia bezwiednie swojego zakresu. To natomiast niejedyny dodatek dbający o naszą wygodę – dopełnia go same muszle, które mogą pochwalić się sporym zakresem ruchu na boki.
A50 utrzymują się na naszej głowie za sprawą dwóch nauszników sowicie wypchanych pianką obitą z pozoru „ostrym”, ale w praktyce gładkim pluszem. Całość uzupełnia oczywiście sam pałąk, na którym również znalazła się ta sama pianka i materiał. Takie połączenie zapewnia raczej średni poziom wygłuszenia, ale dobrą wentylację. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, aby zamówić od producenta wymienny zestaw – skórzany i bardziej wygłuszający. Tak się bowiem składa, że wymiana nauszników i wypełnienia wspomnianego pałąku została przewidziana i bazuje na prostych zatrzaskach lub magnesach. Rzecz jasna za taki zestaw trzeba dodatkowo zapłacić.
Na prawej muszli Astro umieścił istne centrum dowodzenia zestawem. To tam znalazł się przełącznik on/off, dioda aktywności zestawu, prosty przycisk do aktywacji trybu Dolby Headphone 7.1, trzystopniowy przełącznik do zmiany efektu equalizera, port USB do ładowania przewodowego, pokrętło regulacji poziomu głośności oraz dwa ogromne przyciski regulacji poziomu dźwięku gry i komunikatora głosowego ukryte na powierzchni muszli. Z kolei na tej lewej muszli znalazł się jedynie elastyczny pałąk mikrofonu z funkcją wyciszenia się po podniesieniu do pionu. Spód obu muszli uzupełniają niewidoczne magnesy i niezaślepione styki, które służą do prostego ładowania baterii.
Stacja dokująca
Z kolei stacja prezentuje się już naprawdę klasycznie i bez problemu zmieści się na biurku, obudowie, czy obok konsoli PlayStation 4 na komodzie. Należy jednak pamiętać, że to ona odpowiada za bezprzewodową łączność (stąd wymóg podłączenia jej do PC/PS4 albo też Xbox’a w razie innego wariantu) i ładowanie za pomocą styków, dlatego zwyczajnie musicie mieć ją gdzieś na wierzchu. I tutaj znajduje się wszechobecny matowy i „glossy” plastik z nazwą producenta, którego przed zarysowaniami chroni początkowo prosta folia. W moim egzemplarzu ta pozostawiła jednak ślady kleju, którego usunięcie mikrofibrą i tak zaowocowało licznymi, choć widocznymi wyłącznie „pod światło” zarysowaniami.
Na górze stacji znajduje się miejsce na proste ładowanie zestawu za pomocą wspomnianych styków, które początkowo służą również do wstępnej konfiguracji. Uzupełnia je magnes, który dba o stabilność podczas ładowania. Na podstawie nie znajdziemy nic ciekawego, ale na tylnej krawędzi jest już znacznie ciekawiej. Mowa o porcie USB, AUX, wejściu oraz wyjściu optycznym, których używamy zależnie od sprzętu. Tak też, USB używa się przy komputerach osobistych, a te optyczne m.in. przy PlayStation 4. Z kolei na lewym boku znalazł się przełącznik trybu pomiędzy PC, a PS4 oraz port USB-A do ładowania np. telefonu, czy słuchawek. Przedni panel uzupełniają proste ikony, które informują o poziomie baterii zestawu, stanie samej stacji i aktywacji trybu Dolby Headphones.
Ergonomia i bateria
Zdecydowanie A50 nie należy do najlżejszych zestawów słuchawkowych. Na szczęście pomimo tego Astro stanął na wysokości zadania i stworzył coś tak wygodnego, że po kilku minutach używania zapominamy, że mamy ten zestaw na głowie. Potęguje to każda kolejna minuta i szczerze mówiąc, po 8-godzinnym maratonie pisania i słuchania muzyki nie odczuwałem żadnego dyskomfortu. Mógłbym to przeciągnąć jeszcze o kilka godzin, bo bateria w A50 wystarczała mi na około 13 godzin używania. Ładowała się jednak całkiem długo, bo ponad 7 godzin. Zważywszy na to, że nie musimy dbać o żadne podpinanie do zasilania, a tylko o to, aby odstawiać zestaw na dedykowaną stację, to uznaje to za świetny wynik. Bezprzewodowość jest po prostu w cenie, a jej bezawaryjność w tym zestawie zdecydowanie zasługuje na medal.
Oprogramowanie
Aplikacje ASTRO Command Center pobieramy z oficjalnej strony producenta i szczerze mówiąc, naprawdę polecam się nią zainteresować. Zwłaszcza jeśli chcecie wycisnąć z A50 100%… albo w prosty sposób wyłączyć domyślne ustawienia odsłuchu mikrofonu. Tam bowiem będziecie mogli pobawić się equalizerem z trzema ustawieniami ukrytymi pod przełącznikiem na słuchawkach, konfiguracją mikrofonu, czy ustawić poziom głośności poszczególnych źródeł dźwięku. Ciekawostki dotyczące poszczególnych ustawień znajdziecie w samym FAQ producenta, a ja z kolei polecam Wam zaimportowanie ustawień equalizerów, które społeczność Astro udostępnia na forum.
Na uwagę zasługuje również cholernie użyteczna funkcja, którą miałem okazję testować po raz pierwszy. Najpierw jednak zadam Wam pytanie – jak często mieliście problem z dostosowaniem poziomu głośności gry i znajomych w tle? Z Astro A50 problem ten zwyczajnie znika, ponieważ ten zestaw słuchawkowy oferuje tak fantastyczną funkcję, jak oddzielenie poziomu głośności gier, czy multimediów od poziomu głośności komunikatorów głosowych. Pamiętajcie jednak o tym, aby wybrać odpowiednie źródło dźwięku w systemie:
A jak A50 wypadają w praktyce?
Do tej kwestii w czasie testowania jakichkolwiek słuchawek podchodzę jak pies do jeża. Jest to zwyczajnie tak subiektywne, że trudno jednoznacznie ocenić, czy dany model ma „dobre”, czy „złe” brzmienie. Postaram się więc opisać jego charakterystykę, bo gdybym po prostu zdał się na swoje odczucia, to miałbym problem z zachowaniem wiarygodności, bo A50 to zdecydowanie jedne z najlepiej brzmiących zestawów słuchawkowych, jakie kiedykolwiek miałem. Zaznaczam, że do miana audiofila jest mi naprawdę daleko… i szczerze mówiąc, niespecjalnie do niego aspiruje. Mogę jednak śmiało stwierdzić, że A50 nie podbijają zauważalnie żadnego z zakresu tonów i wyciągają z nich sporo szczegółów. Świetnie wypadła również scena muzyczna i separacja poszczególnych ścieżek. Oczywiście w porównaniu do modeli za kilkaset złotych, a nie tych studyjnych. Zdecydowanie nie mogę powiedzieć, że to najlepiej brzmiące słuchawki, z jakich kiedykolwiek korzystałem, ale zdecydowanie odczułem ten spadek jakości po powrocie na moje wysłużone Penta P553 od Arctic. Nie możemy również zapominać o możliwości dostosowania zestawu do naszych upodobań za pomocą wbudowanego zaawansowanego equalizera.
Niestety lata mojej świetności w kompetytywnych grach FPS już dawno minęły, dlatego nie jestem w stanie jednoznacznie potwierdzić przewagi, jaką zapewnia tryb Dolby Headphone 7.1 w takim CS:GO, czy Overwatchu. Podobno sprawia on, że w takim Counter Strike gracz może lepiej określić odległość od przeciwnika, ale po prawie 2 tysiącach godzin i przetestowania kilkudziesięciu zestawów słuchawkowych mam wrażenie, że to zwykłe placebo. Zmienia się to w grach z rozbudowaną ścieżką dźwiękową pokroju Battlefielda, Far Cry 5, czy właśnie Wiedźmina 3, w którym przechadzka po terenach Skellige z symulatorem dźwięku 7.1 robi zwyczajnie różnice. Po prostu ma się wrażenie znacznej rozleglejszej przestrzenności, co, szczerze mówiąc, w grach pokroju CS:GO kompletnie mi się nie podoba. Zupełnie jak przy słuchaniu muzyki – w typowej (nieakustycznej i chórowej) Dolby Headphone 7.1 po prostu psuje jakość głównej części, znacznie ją przytłumiając w ramach całej tej symulacji przestrzenności. Jestem tym samym pewien, że taki efekt znajdzie swoich amatorów.
Test mikrofonu
Same ustawienia mikrofonu są może i rozbudowane, bo producent umożliwił nam ustawienie tak zwanych „bramek szumu” i samej charakterystyki nagrań, ale ich jakość niestety nie należy do najwyższych. Może i daleko mu od totalnej tragedii, ale odpowiada jakości mikrofonom za jakieś 50 złotych. Radzi sobie jednak z odseparowywaniem dźwięków z tła, choć towarzyszy mu dziwaczny efekt pogłosu, jak podczas rozmowy „w studni”. Oto sama próbka:
Podsumowanie
Za takie pieniądze z łatwością wyposażylibyście się w solidne słuchawki profesjonalne nastawione stricte na jak najlepsze wrażenia słuchowe i zapewne zostałoby Wam co nieco na dedykowaną kartę dźwiękową. Czy A50 wyceniany na nieco ponad 1300 złotych jest warty zakupu? No cóż… zależy, jak to w takich wypadkach bywa. Wielkiego doświadczenia na rynku bezprzewodowych słuchawek niestety nie mam, więc trudno odnieść mi się do oferty konkurencji, ale jedno wiem na pewno – jeśli jesteście graczami, nie znosicie przewodu, a na dodatek chcecie wnieść swoje doświadczenia słuchowe na wyższy poziom, to na propozycji Astro z pewnością się nie zawiedziecie. Zwłaszcza jeśli przed komputerem spędzacie czas, głównie grając. Ostatecznie więc jedynym minusem bezprzewodowego zestawu słuchawkowego A50 okazała się… sama cena.
Wszystkie powyższe zdjęcia zostały wykonane za pomocą telefonu Wiko View 2 Pro.