Reklama
aplikuj.pl

Test drona DJI Tello, czyli konkurenta modelu Mambo

W moje ręce po raz kolejny wpadł dron… ale nie byle jaki. Mowa bowiem o modelu Tello od DJI, którego często poleca się dla początkujących droniarzy. A co ja o nim sądze? Zapraszam do testu.

Pudełko i dołączone wyposażenie

Zacznijmy może od tego, co czeka nas w pudełku z dronem. Nie jest tego wprawdzie wiele, ale wystarczająco, aby umożliwić Wam natychmiastową zabawę. No, chyba że nie posiadacie jeszcze jakiegoś smartfona. Tello wita się z nami z zamontowaną wcześniej baterią, śmigłami oraz osłonkami na nie. Producent zapewnił nam też instrukcję obsługi oraz dwie pary zapasowych śmigieł, których demontaż i montaż umożliwia nam specjalny kluczyk. W tej cenie nie powinienem zwracać na to uwagi, ale pudełko, w jakim dociera do nas dron, nie jest zbyt wytrzymałe i bałbym się wrzucać je (w roli etui) do plecaka, na którego nieustannie bym nie uważał.

Specyfikacja techniczna

  • Ogólne
    • Rozmiar drona z osłonkami: 98 x 92,5 x 41 mm
    • Waga drona z dodatkami: 80 gramów
    • Maksymalna prędkość: 28,8 km/h
    • Zasięg: do 100 metrów
  • Kamera
    • 5 Mpx
    • 82,6-stopniowe pole widzenia
    • Zdjęcia jpg o rozdzielczości 2592×1936
    • Nagrywanie wideo w jakości HD 720p 30 FPS w formacie MP4 z kodekiem H.264
    • Cyfrowa stabilizacja obrazu
  • Sensory i moduły
    • Akcelerometr
    • Barometr
    • Czujniki pozycjonowania
  • Zasilanie
    • 1100 mAh bateria Li-Polymer
    • Czas lotu: 13 minut
    • Czas ładowania: ~30 minut
  • Oprogramowanie na Androida oraz iOS

DJI Tello

Sam nie wiem, co mam myśleć o tym modelu, bo niby Tello został wydany pod logiem DJI, ale tak naprawdę posiada w sobie technologię firmy Ryze Tech, którą napędza 14-rdzeniowy procesor Intela. Nie bez przyczyny znajdziecie ten model również pod nazwą  DJI Ryze Tello. Oczywiście nie ma to wpływu na samo działanie sprzętu, ale segment ciekawostkowy zawsze jest w cenie. Tak więc chyba najważniejszą cechą jest to, że Tello nie sprawia wrażenia jakiejś zabawki dla dziecka i swoimi kształtami zakrawa o coś z górnej półki. Na 80 gramową wagę składa się głównie sam „rdzeń” drona, w którym ukryto całą tę elektronikę. Napędza ją wsuwana bateria, którą ładujemy za pomocą złącza micro USB z lewej strony. Z prawej zaś umieszczono prosty włącznik w formie przycisku.

Najciekawsze elementy czekają na nas jednak na spodzie Tello, bo to tam znajdziemy moduł aparatu odpowiedzialny za analizowanie podłoża, co przydaje się oczywiście w utrzymywaniu stabilnej pozycji. Z przodu zaś możemy podziwiać soczewkę głównego, 5 Mpx aparatu oraz diodę sygnalizującą. Właśnie co do umiejscowienia aparatu mam pewne wątpliwości, bo przy locie w przód dron nachyla się na tyle, że będziemy podziwiać nie widoki, a podłoże. Zabrakło mi ponadto miejsca na kartę pamięci, ale mogę pochwalić samą bryłę, która jest zwarta i wytrzymała.

Oczywiście bez śmigieł Tello nie miałby wiele wspólnego z dronem, dlatego możemy liczyć na cztery całkiem elastyczne wysięgniki, w których ukryto stosowne przewody. Są one zakończone miejscem przeznaczonym na śmigła oraz lukami, które umożliwiają nam montaż osłonek. Te przydają się w ogromnym stopniu, bo może i zwiększają ogólną wagę, ale w momencie kolizji z czymś twardym możemy być pewni, że to osłonka, a nie śmigło ulegnie zniszczeniu.

Oprogramowanie

To w przypadku Tello jest nieodzownym elementem do korzystania z drona. Tak się bowiem składa, że w zestawie nie znajdziemy dedykowanego kontrolera (możemy go dokupić), więc sterowanie realizujemy za pomocą aplikacji. Sterowanie odbywa się za pomocą dwóch cyfrowych „gałek”, nad którymi znajdują się najpotrzebniejsze funkcje. Mowa o (od lewej) przycisku lądowania, ustawienia trybu, szczegółowych ustawień, zmianie nagranie/zdjęcie i „spustu migawki”. W kwestii szczegółowych ustawień możemy liczyć na wolny i szybki tryb (o nieznanych prędkościach), tryb VR, ewentualne parowanie kontrolera, ustawienia sieci Wi-Fi generowanej przez drona i… więcej. Rozumie się przez to ustawienie jakości zdjęć, zabezpieczenia przed rozładowaniem, rodzaju lotu (skręcanie albo przesuwanie się), zmianie czasu ekspozycji oraz bitrate nagrania. W drugiej zakładce czeka na nas opcja kalibracji, aktualizacji oprogramowania oraz innych (nieważnych z naszego punktu widzenia) informacji.

Z pewnością zainteresowały Was tryby lotu, więc już spieszę z opisem. Ogólnie jest ich sześć i mam wrażenie, że tylko dwa z nich są na tyle uniwersalne, że każdy będzie z nich korzystać. Mowa o starcie „z ręki” oraz 8-osiowych trikach, które polegają na tym, że dron robi 360-stopniowe obroty w kierunku, w jakim przeciągniemy po ekranie. Znajdziemy tam również tryb okrążania danego miejsca i nagrywania wideo, obrotu o 360 stopni w poziomie, nieustannej zmianie wysokości z 50 do 120 centymetrów oraz nagrań polegających na tym, że dron odlatuje od nas i przylatuje z powrotem. Warto wspomnieć, że na bieżąco mamy możliwość monitorowania wysokości (maksymalnie 10 metrów), prędkości oraz poziomu baterii.

Jakość aparatu

Tutaj Tello pozytywnie mnie zaskoczył, bo oferuje naprawdę zadowalającą jakość… przynajmniej w kwestii zdjęć. Nagrania jednak nie robią specjalnego wrażenia, choć cyfrowa stabilizacja spełnia swoje zadanie. Ogólnie więc jakość tego aparatu porównałbym to taniego smartfona. Takiego sprzed kilku lat. Oceńcie sami:

Warto również wspomnieć o tym, że materiały są przesyłane na bieżąco do naszego telefonu. Oznacza to tyle, że w momencie utraty sygnału transfer danych będzie niemożliwy, co rozwiązałby slot na kartę pamięci.

Wrażenia i podsumowanie

I tak dotarliśmy do chyba najciekawszego nagłówku – jak to się lata tym Tello? Fajnie. Jeśli jednak nie satysfakcjonuje Was taka krótka odpowiedź, to mam oczywiście jeszcze coś do powiedzenia. Na początek wezmę kwestię baterii, której zamiennik kupimy już za… 100 złotych. Nie jest to mało, ale wydłużenie lotu ze średnio 11 minut na trybie szybkim do 22 robi już wrażenie. Chyba nikt nie chce po nieco ponad 10 minutach wracać do mieszkania i ładować sprzęt, co nie? Ratuje Was wprawdzie powerbank, ale to i tak 30 minut czekania.

Mam też wiadomość zarówno dla fanów szybkości i początkujących, którzy mają problem z utrzymywaniem stabilności lotu. Jedna z tych grup nie będzie jednak pocieszona, ponieważ Tello nawet na ustawieniu trybu szybkiego swoją prędkością i zwrotnością nie powala. Oczywiście w porównaniu do innych dronów, bo sam w sobie jest całkiem szybki. Rozwala jednak konkurencję stabilnością lotu, która nawet pomimo GPSa jest wręcz idealna… ale oczywiście spada przy solidnym wietrze. Wtedy dron od DJI definitywnie nie radzi sobie w terenie i w przypadku wznoszenia się w jednym miejscu ewidentnie przechyla się w stronę przeciwną do kierunku wiatru. Jest to jednak coś, co dotyka większość dronów o takiej wadze i mocy.

Warto wspomnieć również o tym, co dzieje się z Tello w przypadku spadku zasilania albo utraty sygnału. Wtedy dron po prostu pozostaje w miejscu i czeka na nasze przybycie. Z tym jednak nie ma problemów, bo takim modelem latamy głównie w zasięgu wzroku. Zazwyczaj traciłem łączność z dronem (pamiętajcie o niezasłanianiu całej obudowy smartfonu) po około 70 metrach. Spodobała mi się również możliwość lądowania na dłoni, która na szczęście działa bez zarzutu, dzięki czemu nie poobijała mi palców. Ogólnie jednak propozycja DJI spodobała mi się na tyle, że z miejsca mogę polecić ją początkującym, którzy chcą polatać w mieszkaniu, czy w parku.

Podsumowanie

Tutaj powinienem po prostu polecić DJI Tello i zakończyć test… ale nie. W sieci trafiłem zbyt często na pytanie „Mambo, czy Tello”, więc nie mogę koło rozwiązania tego problemu przejść oba te modele. Zwłaszcza w momencie, kiedy mam do dyspozycji oba z nich. Nie liczcie jednak na prostą odpowiedź, bo tak naprawdę oba drony są godne polecenia, ale w zależności od tego, czego oczekujecie po takim sprzęcie. Za podstawową wersję Tello zapłacicie ~430 zł, czyli o około 30 złotych mniej, niż za Mambo… bez kamerki. Za nią i dedykowany kontroler przyjdzie Wam wyłożyć kolejne 200 złotych. Opłacalność przeważa więc u propozycji DJI, ale w przypadku Parrota otrzymujemy nieco więcej dowolności (zapraszam do testu).

Całe te dywagacje zasługują jednak na oddzielny artykuł, dlatego skompresuje to w dwóch zdaniach. Jeśli zależy Wam na bezpieczeństwie i kamerce – bierzcie DJI Tello. Jeśli jednak chcecie po prostu polatać z zwrotnymi prędkościami, to wybierzcie Mambo od Parrota. Ten zapewni Wam dodatkowe ~10 minut lotu i dowolność za pomocą zmyślnie opracowanych demontowalnych gadżetów.

Dziękujemy firmie DJI za użyczenie sprzętu

Za pomoc w realizacji zdjęć dziękuję Kamilowi Pasternakowi