Świetny dźwięk zamknięty w kompaktowej obudowie – tym jest ponoć głośnik D Cube od producenta Dockin, którego kupno w Polsce nie będzie jakimkolwiek wyzwaniem. Pytanie tylko – czy warto?
Specyfikacja D Cube
- Ilość głośników: 1
- Rozmiar: 175 x 100 x 103 mm
- Waga: 1085 gramów
- Ustawienie
- 3-calowy głośnik średnio-niskotonowy (mid woofer)
- Tweeter
- Pasywny radiator
- Zwrotnica wysokiej jakości
- Moc: 25W RMS
- Tryb pracy: przewodowy (jack 3,5mm i bezprzewodowy Bluetooth 4.2 z aptX)
- Możliwość sparowania z drugim głośnikiem
- Certyfikat ochrony IP55
- Wbudowany 4400 akumulator
- Zasilanie: 220-240V
- Cena producenta: 79,95 euro
- Gwarancja: 24 miesiące
Pierwsze wrażenia D Cube
Dockin jest firmą niemiecką, która specjalizuje się właśnie w głośnikach Bluetooth, a model D Cube jest jednym z najtańszych w ofercie. Dociera do nas w prostopadłościennym czarnym opakowaniu, które zdecydowanie zwiastuje produkt górnej półki. Umówmy się bowiem – wydatek prawie 400 złotych na jeden głośnik sprawia, że zaczynamy od niego wymagać czegoś więcej, niż po prostu „grania bez trzasków”.
W opakowaniu z kolei znajdziemy całkiem sporo, bo oprócz samego głośnika, instrukcję bez polskiej wersji językowej (jest angielska) oraz zestaw dwóch około półtorametrowych przewodów (USB-A/USB-C do zasilania i obustronny jack 3,5 mm) i zasilacz z wymiennymi standardami gniazdek. Nie zabrakło „naszego”, ale też typu G.
Design D Cube uderza zdecydowanie w minimalistyczne podejście, które dla niektórych może wydać się również eleganckie. Co do jednego mogę być jednak pewny – wpisze się w wystrój wielu stylów wnętrz i stanowisk komputerowych. Czarna plastikowa bryła z zaokrąglonymi krawędziami stoi na czterech solidnych antypoślizgowych podkładkach i „patrzy nas nas” solidną metalową „siateczką” z nazwą producenta w centrum.
Czytaj też: Test Huawei Sound X – elegancki głośnik wgniata w fotel
Na górze D Cube postawiono na trzy diody informacyjne oraz cztery przyciski wykończone w gęste spirale, które załamują światło. Każdy z nich jest stosownie podpisany oraz intuicyjny, ale z ciekawostek należy wspomnieć o aktywacji trybu delikatnego podbicia basu po wciśnięciu raz przycisku on/off po włączeniu głośnika.
Z tyłu również znalazła się ta sama metalowa siateczka, co nie jest wcale przypadkiem, ale o tym za moment. Pod nią z kolei gumowa zaślepka ukrywa dostęp do portu USB-C oraz złącza jack 3,5 mm. Producent postarał się też o certyfikat IP55, który sprawia, że możemy spać spokojnie przed przypadkowym zachlapaniem, czy zbyt zapylonym otoczeniem.
Na co pozwala sobie D Cube?
Samo parowanie D Cube można zrealizować standardowo, wyszukując urządzenia w telefonie albo pójść z duchem czasu i dokonać tego przez NFC. Głośnik może też działać albo na nieustannie doprowadzanej z sieci energii, albo tej zgromadzonej w 4400 mAh akumulatorze, który w moim przypadku wytrzymywał około jedenastu godzin ciągłego słuchania.
Ważną w tym modelu funkcją jest też możliwość sparowania ze sobą dwóch głośników i uzyskania trybu stereo. Szkoda tylko, że producent nie przewidział jakiegoś lepszego rozwiązania w myśl zasilania wtedy dwóch głośników, ponieważ wtedy zajmują nie jedno, a dwa gniazdka.
Jakość dźwięku
Za brzmienie w D Cube odpowiadają tak naprawdę cztery elementy. Po pierwsze 3-calowy głośnik średnio-niskotonowy (mid woofer), po drugie głośnik wysokotonowy (tweeter), a po trzecie pasywny radiator na tyle głośnika, a więc bierna membrana pozbawiona cewki, której działanie zależy od ciśnienia akustycznego w kolumnie głośnikowej. W skrócie ten trzeci dodatek poprawia bas.
Takie połączenie nie mogłoby zadziałać bez sprawującej nad nim pieczy zwrotnicy głośnikowej, która umożliwia elektronice w głośniku rozdzielanie pasm muzyki tak, aby odpowiednie trafiały do przeznaczonych dla siebie membran. Dockin twierdzi, że w tym modelu zwrotnica jest „wysokiej jakości”. O samo brzmienie w trybie bezprzewodowym dba również kodek aptX, czyli technologia powiązana z trybem Bluetooth, która poprawia jakość przesyłanego dźwięku.
Jako głośnik, którego możemy zabrać na imprezę w plenerze, D Cube jest nawet głośny – może nie jakoś wybitnie, ale tragedii nie ma. Zwłaszcza że po podkręceniu go „na maksa” nie wydaje z siebie niepokojących dźwięków. Po stronie stricte jakości zdecydowanie radzi sobie z odseparowaniem poszczególnych pasm dźwięku, dzięki czemu te nie nakładają się na siebie, a samo brzmienie jest dosyć zbalansowane.
Sam tryb „podbicia basu” nie daje o sobie specjalnie znać w trybie przewodowym, ale w tym bezprzewodowym delikatnie wychodzi na przód w brzmieniu. Różnica jakości między trybami pracy jest z kolei niezauważalna.
D Cube – czy warto?
Jak to zwykle z głośnikami bywa, ci, którzy nie mają wielkich wymagań co do brzmienia, a jedynie chcą czegoś, co “gra”, D Cube będzie dla nich idealnym wyborem, jeśli poszukują czegoś z baterią, trybem Bluetooth i stonowanym wyglądem. Cena? Około 380 zł za jeden głośnik.
Jeśli jednak jesteście nieco bardziej obeznani w muzyce, docenicie w nim na pewno zbalansowane brzmienie, brak defektów nawet na najwyższym poziomie głośności i ogólną wysoką jakość. Osobiście nie wybrałbym go w celu rozkręcania imprez w plenerze, ale już do nagłośnienia stanowiska, czy kuchni w myśl o „brzmieniu w tle” już tak.