W świecie smartwatchy historia zatoczyła koło. Bardziej od długiej listy funkcji liczy się czas pracy. W tej kategorii Huawei Watch GT 2 to absolutny mistrz.
Wygląda jak smartwatch, ale nim nie jest
Już na wstępie należy jasno powiedzieć – Huawei Watch GT2 nie jest smartwatchem. Tak jak kiedyś smartfonem stawało się urządzenie, na którym można było instalować samodzielne aplikacje, tak teraz tego samego oczekujemy od smartwatcha. Watch GT 2 tego nie potrafi – ba, nawet wgranie alternatywnej tarczy zegarka to zadanie dosyć karkołomne i ograniczone do krótkiej listy.
Niby jest to sprzęt kompatybilny z całym światem Androida i iOS-em, ale na w miarę działające powiadomienia i brak drenowania akumulatora telefonu liczyć możemy tylko posiadając telefon Huaweia (ew. Honora). Jeśli jednak w Huaweiu uaktywni się głębokie oszczędzanie energii, to i w nim powiadomień i tak nie będzie.
Mała to jednak strata, bo skoro nie można wejść do przychodzącego e-maila, to chyba lepiej pozostawić monity na telefonie. I pewnie złościłbym się na te powiadomienia bardziej, gdyby nie fakt, że kompletnie mnie one nie obchodzą. Dostaję około 100-300 e-maili dziennie. Jakby miało to wszystko mi brzęczeć nie tylko w telefonie, ale i na nadgarstku, to bym chyba oszalał. Poniekąd w ciszy Watcha GT 2 odnajduję się przez to bardziej.
To, co dostajesz w standardzie musi wystarczyć
Interfejs oglądamy na 1,39-calowym ekranie AMOLED o rozdzielczości 454 x 454 pikseli i jasności 1000 nitów. Ekran jest obłędny i czytelny w każdych warunkach. W menu znajdziemy szereg predefiniowanych trybów rejestrowania aktywności fizycznej: bieganie w terenie, na bieżni, marsz w terenie i na bieżni, kolarstwo, rower stacjonarny, pływanie na basenie, otwarte wody, wspinaczka, wędrówka piesza, bieg przełajowy, triatlon, orbitrek i ergometr. Możemy też wybrać „inne”, gdy lista nie wyczerpuje naszej aktywności fizycznej. Podczas rejestrowania sportów terenowych aktywowany jest GPS zaszyty w zegarku. Przy moim „nerdzistym” trybie życia, ograniczyłem się z do zliczania kroków. Z serii zegarków Huaweia korzystam w trybie ciągłym od przeszło 1,5 roku – krokomierz i śledzenie jakości snu działają wyśmienicie.
Do obsługi urządzenia służy aplikacja Zdrowie. To domyślny menadżer aktywności fizycznej w telefonach Huaweia i Honora. Konieczne jest doinstalowanie jej, jeśli planujesz podpiąć zegarek do urządzenia innego producenta. W aplikacji znajdziemy informacje o wszystkich naszych aktywnościach, jak i możliwość sterowania ustawieniami zegarka. Tędy prześlemy utwory MP3 z pamięci telefonu do zegarka, tą ścieżką też dołożyć można nową tarczę, ustanowić szybko jakie aktywności śledzić ma zegarek czy pobrać nową wersję oprogramowania. Z tym ostatnim w poprzednich generacjach Huawei Watch szło opornie, tym razem procesowi towarzyszy jednoznaczna animacja, a nie „wybuch pikseli”.
Podłączenie więcej niż jednego zegarka/opaski do aplikacji jest możliwe, ale tylko jedno urządzenie może dostarczać dane dotyczące aktywnoścido telefonu.
Trzy nowości z prawdziwych smartwatchy i jedna bzdura
Nowa generacja zegarka Huaweia, oprócz jeszcze lepszego designu, przynosi dtrzy duże funkcje ze smartwatchy z Androidem czy Tizenem.
Od teraz połączenia głosowe można odbierać również na zegarku. Urządzenie zostało tym razem wyposażone nie tylko w wibrację, ale też w głośnik i mikrofon. Za ich pomocą możliwe jest prowadzenie rozmowy w trybie głośnomówiącym. Alternatywnie, możemy też podłączyć do zegarka słuchawki Bluetooth. Należy przy tym pamiętać, że nie jest to zupełnie niezależne rozwiązanie – telefon komórkowy musi być w niewielkiej odległości, w przeciwieństwie do zegarków z eSIM.
Gdy już mamy słuchawki Bluetooth, to może już czas na dodanie trochę więcej pamięci wewnętrznej? Poprzednik miał tylko 16 MB pamięci RAM i 128 GB pamięci wewnętrznej. Teraz dostajemy aż 4 GB pamięci wewnętrznej, ale tylko 2,2 GB dostępne jest dla użytkownika. Z kolei pamięć RAM podskoczyła do niebotycznych 2 GB. Dalej upierać się będę, że to bardziej smartband, ale tym razem z możliwością odtwarzania muzyki przez Bluetooth. Spokojnie zmieścicie nawet pół tysiąca utworów. Biegacze nie będą narzekać.
No i wreszcie trzecia z nowości – analiza poziomu stresu. Bazuje ona bezpośredni na stałym pomiarze tętna, ale zanim zacznie się rejestrowanie, musimy wypełnić krótką ankietę. Po tygodniach korzystania z zegarka okazało się, że jestem człowiekiem zrelaksowanym i wiecznie niewyspanym.
Do tego dochodzi teraz możliwość stałego wyświetlania godziny w formie cyfrowego lub analogowego zegara (uproszczona tarcza). I to jest właśnie ta bzdura. Bo jak inaczej określić funkcję, która już na start ostrzega użytkownika, że jej włączenie skróci czas pracy zegarka o połowę? Szcześliwie producent nie aktywuje jej domyślnie.
Ten zegarek kupujesz dla baterii
Podobnie jak dwie poprzednie generacje, Huawei Watch GT 2 oferuje 14 dni realnego czasu pracy. I to ze stałym pomiarem tętna. Powiadomienia, które bardziej nie działają, niż działają i nie drenują niepotrzebnie baterii. Miałem mały problem z ukończeniem pierwszej tury testów – nie zdążyłem rozładować zegarka w 14 dni. Takie problemy lubię.
Ładowarka nie zmieniła się – to niewielki, biały krążek magnetycznie przyczepiający się do spodu zegarka. Energię dostarczamy przy użyciu przewodu USB-C. Ładowarkę łatwo gdzieś przesiać, w końcu zegarek serio trzeba ładować raz na dwa tygodnie. Moim patentem jest przyczepie jej do lodówki – magnes trzyma bardzo dobrze.
Podsumowanie
W recenzji trochę marudzę na Huawei Watch GT 2, ale tak naprawdę od półtora roku nie wychodzę z domu bez zegarka z tej serii. Poprzednie generacje ekstremalnie staniały i szczerze je Wam polecam. Huawei Watch GT 2 potrzebuje dobrej promocji, ale jeśli zależy Ci na nowych funkcjach względem poprzedników, nawet i te 900 zł warto wydać.
Huawei Watch GT 2 to produkt stworzony pod moje potrzeby. Trzymający ekstremalnie długo na baterii, piękny w formie, wodoszczelny, bardzo wytrzymały… A w nowej wersji dodatkowo przyjmujący połączenia głosowe czy dający dostęp do muzyki bez konieczności połączenia z telefonem. W przypadku każdego innego smartwatcha wyjeżdżając na weekend warto mieć ze sobą ładowarkę. W przypadku propozycji Huaweia, wyjazd nawet na tydzień to nie problem. Szanuję to bardzo i póki co nie widzę dla siebie realnych alternatyw.