Zewnętrzne dyski nie są dla Was, a za pojemne pendrive możecie dać się pokroić? Sprawdźmy więc, czy przy najbliższych zakupach kolejnych penów powinniście zwrócić uwagę na markę Kioxia i jej dwa modele TransMemory U365 i U301.
TransMemory U301 128 GB
Zacznijmy może od słabszego pendrive, jakim jest model U301. Kioxia spakowała go w proste plastikowe etui w połączeniu z kartonem, które uderza nas swoim pomarańczem oraz informacją, że dzięki temu pendrive możemy przenosić pliki między komputerami PC i Mac. Warto przy tym zauważyć, że producent wymaga od nas przynajmniej Windowsa 8.1 i macOS w wersji V10.11 i wyższej.
Swoim wyglądem Kioxia TransMemory U301 nie zachwyca. To po prostu tradycyjny pendrive o wielkości 51,4 x 21,4 x 8,4 mm wykończony w bieli z czarnymi napisami, niewielką luką na przytroczenie go do smyczy i mleczną zaślepką na złącze USB. To najlepiej sparować z portem USB 3.1 generacji pierwszej, ale przy podpięciu nawet do USB 2.0 wszystko będzie hulać… tyle że wolniej.
Jego szczegóły uzupełnia około 8-gramowa waga, praca w temperaturze od 0 do 50 stopni Celsjusza, choć podczas przechowywania poradzi sobie z zakresem od -20 do 60°C. Nie zabrakło też 5-letniej gwarancji oraz szeregu innych wariantów pojemnościowych, bo rzędu 16, 32, 64 i testowanych 128 GB.
Sama wydajność U301 wypada następująco przy zerowym zapełnieniu…
… a tak przy granicznym zapełnieniu. Jak widać, spadki są marginalne, a na koniec warto zauważyć, że do dyspozycji mamy nie 128, a 116 GB wolnego miejsca.
Niestety kosztujący 28,99$ (prawie 110 zł)na Amazonie U301 radzi sobie okropnie z zapisywaniem próbek losowych, ale oferuje solidną wydajność pod kątem odczytu. To oznacza, że choć nieco dłużej będzie przyjmował na siebie pliki, wypluje je znacznie szybciej.
Dla małego porównania, oto wyniki testu zwyczajnego, 1 TB dysku talerzowego oraz skromnego starego SSD o pojemności 128 GB. Takie porównanie powinno zapewnić Wam najlepszy wgląd na wydajność testowanych pendrive.
TransMemory U365 256 GB
Wchodzimy już klasę wyżej, bo choć U365 korzysta z tego samego portu USB, jego wydajność powinna być wyższa przez dwukrotnie wyższą pojemność, która w rzeczywistości zapewnia 232 GB wolnego miejsca. Tutaj zresztą sam producent postarał się o wyniki wydajności, wspominając, że maksymalna szybkość odczytu w tym modelu sięgnie 150 GB/s.
Bardziej elegancka, czarna już obudowa, została pozbawiona widocznego złącza na rzecz prostego mechanizmy jego wysuwania za pomocą „suwaka” na boku. Prosty wygląd zaklęty w zaokrąglony prostopadłościan o wymiarach 55,0 x 21,4 x 8,5 mm waży około 9 gramów, zapewniając również niewielki otwór na przeciągnięcie linki do smyczy. Pod kątem wymagań systemowych, gwarancji i temperatury pracy, U365 jest w porównaniu do U301 identyczny.
Jak z kolei wypada w teście wydajności? Zdecydowanie lepiej, niż to, co zapowiadał producent, bo odczyt sekwencyjny sięga nie 150, a aż 200 MB/s. Sprawa zapisu niewielkich, losowych próbek niestety jest podobna, jak przy U301, a zapełnienie pendrive ponownie nie wpływa drastycznie na jego transfery.
Za U365 w 256 GB wersji (są też warianty 32, 64 i 128 GB) zapłacimy przynajmniej 230 zł, choć ponownie problemy z dostępnością niespecjalnie zachęcają do kupna.
Kioxia U301 i U365. Czy warto?
Oba testowane wyżej modele, to niczym niewyróżniające się na pierwszy rzut oka nośniki USB, które to, co najważniejsze, ukrywają w swoich możliwościach. Jeśli więc zależy Wam na stosunkowo okazałych transferach przy kopiowaniu z pendrive na komputer, to będą one dobrym wyborem przez kompatybilność z USB 3.2 pierwszej generacji. Największy problem? Ewidentnie sama dostępność.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News