Myszka Master MX3 miała już u nas swoje pięć minut, więc i powiązanej z nią klawiaturze Logitech MX Keys warto poświęcić kolejne.
Pudełko i dołączone wyposażenie
W przypadku MX Keys klawiaturę otrzymujemy w standardowym kartonowym opakowaniu pod zwiastującą ciekawy produkt obwolutą. W środku z kolei czeka na nas sama klawiatura, odbiornik na USB, przewód do ładowania (USB-C do USB-A) i dokumentacja. Na pozór nic szczególnego, ale to jedynie początek.
Najważniejsze cechy Logitech MX Keys
- Klawiatura pełnowymiarowa
- Materiał: matowe szare tworzywo sztuczne
- Przełączniki: nieznane
- Wymiary: 131,63 mm × 430,2 mm × 20,5 mm
- Waga: 810 gramów
- Działanie tylko w trybie bezprzewodowym
- Podświetlenie wyłącznie w kolorze białym
- Czujniki zbliżeniowe
- Czujniki oświetlenia
- Wbudowana bateria o wysokiej wytrzymałości
- Przyciski multimedialne i funkcyjne
- Wsparcie aplikacji Logitech Options
- Funkcja Logitech Flow i Easy-Switch
- Gwarancja: 2 lata
Materiały, design i wykonanie
Od razu trzeba jasno powiedzieć, że Logitech MX Keys powstał nie z myślą o graczach, a osobach zawodowo pracujących przy komputerze, czy laptopie. Oczywiście w teorii, bo sprawdzi się tak naprawdę wszędzie. Jednak biurowy, minimalistyczny, choć ewidentnie świadczący o wyższej klasie charakter widać w tym modelu, jak na dłoni. Wszechobecna ciemna szarość w matowym wykończeniu wszechobecnego plastiku (wewnątrz stabilizuje konstrukcję metalowa płyta) sprawia zdecydowanie eleganckie wrażenie, które potęguje prostota i funkcjonalność całej prostej bryły.
MX Keys sprowadza się bowiem do prostokąta z zaokrąglonymi rogami oraz sporym zgrubieniu na dole przy górnej krawędzi. Dzięki niemu pochylenie klawiszy podwyższa nieco ergonomiczność pracy, ale jest przy tym nie do zmienienia, więc co do personalizacji jest dosyć słabo. Gdzieś jednak solidna bateria musiała się zmieścić, a o jej “solidności” jestem przekonany w stu procentach, bo przy codziennym korzystaniu czasem 6, a czasem nawet 10 godzin, wytrzymała całe piętnaście dni. Jak dla mnie – fenomenalnie. Nic jednak dziwnego, bo MX Keys ma w sobie ciekawe mechanizmy, o których nieco więcej już w kwestii opisu podświetlenia. Ładowanie do pełna zabiera z kolei około trzech godzin.
Sama w sobie MX Keys nie jest jednak szczególna pod kątem wykonania i designu – ot solidna klasyka, która jednak zyskałaby na aluminiowej obudowie. Na jej spodzie znajdziemy sześć przyzwoitych podkładek antypoślizgowych, a w okolicy prawego górnego rogu przełącznik on/off, diodę sygnalizującą ładowanie i spadek energii do 10% oraz port USB-C wyłącznie do ładowania. Właśnie tak – nie liczcie na możliwość korzystania z MX Keys “po kablu”.
Wyjątkowe są z kolei same klawisze. Niskoprofilowe, w większości kwadratowe i z niespotykanym wyżłobieniem nie w postaci niewielkich dolinek, a wklęsłych okrągłości w samym centrum. Nie powiem, trzeba się do nich przyzwyczaić, ale same w sobie sprawdzają się zaskakująco dobrze, zatrzymując na sobie opuszek palca i informując nas o pozycji na klawiaturze. Wspomniane dolinki są w tym oczywiście lepsze, ale w przypadku niskoprofilowych klawiszy Logitech musiał kombinować i jak dla mnie, wykombinował.
Podobna sprawa ma się z samym mechanizmem aktywowania klawiszy. Ten jest zdecydowanie cichy i ewidentnie nawiązuje do laptopowych klawiatur, ale tylko w niewielkim stopniu, ponieważ pisanie z jego użyciem polubiłem po zaledwie kilku godzinach. Może to dzięki świetnej responsywności i niewielkiej drodze pracy klawisza, do aktywacji którego potrzeba minimalnej siły? A może też stabilności każdego z klawiszy, które nawet w porównaniu do mechanicznych klawiatur sprawiają solidne wrażenie?
To, co MX Keys najważniejsze
Logitech MX Keys zyskuje właśnie na funkcjach, które powstały zwłaszcza myślą o zastosowaniach w miejscach pracy. Najpierw rzućmy jednak okiem na oprogramowanie Logitech Options, będące… dosyć biedne, jak na taką klawiaturę.
Chociaż wbudowany samouczek jest w stanie dobrze oprowadzić nas po smaczkach w tym modelu, to opcje jej personalizacji są już nieco okrojone. Nawet za bardzo okrojone, bo możemy podmienić funkcje tylko siedemnastu klawiszy (głównie ukrytych pod F1-F12), a te same w sobie nie należą do najbardziej bogatych i tak naprawdę widziałem je w lepszej odsłonie nawet w gamingowych modelach klawiatur Logitecha. Brakuje mi tutaj zwłaszcza makr.
Jeśli jednak przebolicie te niedociągnięcia, poczujecie się, jak w niebie za sprawą funkcji Easy-Switch oraz Logitech Flow. Oba są ze sobą powiązane i w skrócie – po sparowaniu i konfiguracji możemy przełączać się pomiędzy nawet trzema komputerami (co wymaga dodatkowych odbiorników) i przenosić pliki, czy kopiować tekst. Jak zwykłem wspominać w przeszłości – nie jest to jednak żadna magiczna różdżka, bo przesyłanie jest realizowane za pośrednictwem połączenia przewodowego lub bezprzewodowego pomiędzy komputerami w jednej sieci.
System podświetlenia
Logitech postawił na świetnie komponujące się z szarym kolorem klawiatury białym podświetleniem, które (co wcale nie jest częste) ma wiele z bielą wspólnego. Jest przy tym na tyle jasne, że w nocnych warunkach musiałem zrzucać je do najmniejszego poziomu, ale w pełnym słońcu takie coś może się przydać.
Zwłaszcza że klawiatura ma po pierwsze – czujniki światła, które automatycznie dostosowują jasność oraz zestaw sensorów, dzięki którym podświetlenie nie pożera baterii, kiedy nie korzystamy z klawiatury. Po prostu wyłącza się, kiedy wykryje naszą nieobecność i ponownie włączy, kiedy nawet lekko ją dotkniemy. Czasem wydawało mi się to zbyt agresywne, ale tak naprawdę największym problemem jest brak możliwości dostosowania czułości tego dodatku.
MX Keys w skrócie
Tak się zastanawiam i próbuje przypomnieć sobie krótkie staże i praktyki w biurowych środowiskach i wiem jedno – MX Keys jako klawiatura do zestawu dla nierozgarniętego pod kątem technologicznym pracownika byłaby idealna. W innym przypadku nieco rozczarowuje pod kątem możliwości personalizacji, choć sama w sobie wiele już oferuje w kilku dedykowanych zestawach klawiszy. Jest to jednak model, który po prostu ma działać już po wyciągnięciu z pudełka i tę rolę spełnia bardzo dobrze.
Cenę rzędu 450 złotych wprawdzie trudno wytłumaczyć bez opierania się na funkcjach, o których wspominałem, ale jeśli już miałbym, to w MX Keys po prostu trzeba docenić tryb bezprzewodowy, prosty, aczkolwiek miły dla oka design, wytrzymałą baterię, coś w rodzaju adaptacyjnego podświetlenia dobrej jakości oraz próby “uprofesjonalizowania” narzędzia, jakim jest klawiatura. Nie jest to więc model, którego można polecić dla każdego, bo jest na tyle specyficzny, że będzie naprawdę użyteczny tylko dla wąskiej grupy użytkowników.
Nie znalazłem w MX Keys jednak żadnego minusu, który jednoznacznie by ją zdeklasował, choć nie mogę nie przypomnieć o brakach w oprogramowaniu, czy oszczędzaniem w wykonaniu Logitecha, który postawił nie na aluminiową, a plastikową obudowę zewnętrzną. MX Keys wygląda mi bowiem na klawiaturę mobilną, więc przydałaby się jej jakaś forma odporności na mechaniczne uszkodzenia, jak zresztą również pewny stopień wodoodporności. Dlatego też z niecierpliwością czekam na następcę tego modelu, który oferowałby w tej cenie nieco więcej “premium-sznytu”, a ten pozostawiam z naszym enigmatycznym znaczkiem “TAK”.