Niedawno było mi dane słyszeć, że Xtrfy zdecydowanie zawyża ceny swoich produktów, a teraz w ręce wpadła mi jedna z nowszych klawiatur tego szwedzkiego producenta. Sprawdźmy więc, ile prawdy jest w plotkach.
Pudełko i dołączone wyposażenie
Pierwszy kontakt z klawiaturą mechaniczną K4 RGB nie należy do jakichś specjalnie elitarnych.
Charakterystyczny dla Xtrfy karton z żółtą wstawką i renderem klawiatury na środku skrywa zaledwie instrukcję obsługi (wbrew pozorom, przydatną) oraz naklejką z logiem zespołu e-sportowego Ninjas in Pyjamas. Ten z kolei pomaga ponoć producentowi w produkcji prawdziwie gamingowych sprzętów.
Najważniejsze cechy Xtrfy K4 RGB
- Klawiatura pełnowymiarowa z blokiem numerycznym
- Materiał: wzmocnione tworzywo sztuczne + metalowa płyta wewnątrz
- Przełączniki Kailh Red
- Wymiary: 443 x 140 x 39 mm
- Waga: 1250 gramów
- 200-centymetrowy przewód USB w nylonowym oplocie
- Podświetlenie RGB
- Brak aplikacji
- Przyciski multimedialne i funkcyjne
- Pełny N-Key rollover i Anti-Ghosting
- Gwarancja: 2 lata
Materiały, design i wykonanie
Jeśli chodzi o mnie, a dokładniej mówiąc, mój gust – K4 RGB spełnia wymagania pod kątem samego wyglądu. Prostokątna konstrukcja tracąca na wysokości w miarę zmierzania ku dołowi, zaokrąglone krawędzie i brak zbędnych dodatków. Minimalizm, który trzeba cenić i który jest tutaj podany w dobrym smaku, bo tak naprawdę producent nie zapomniał o szczegółach w kwestii designu. Wystarczy spojrzeć na spację, klawisz Windowsa, czy przestrzeń tuż nad zestawem strzałek.
Na spodzie jest z kolei niestandardowo, jako że całą powierzchnię pokrywa tworzywo sztuczne z charakterystyczną fakturą, wytłoczona nazwa producenta i cztery podkładki antypoślizgowe z parą tradycyjnych nóżek – również ogumowanych.
Kwestie stricte fizyczne dopełnia solidny przewód USB w oplocie z rzemykiem i szereg nakładek na przełączniki.
Przez „nakładki” mam po prostu na myśli klawisze, czyli keycapy, które oceniłbym mianem bardzo dobrych. Nawet pomimo tego, że są dobrze wykonane, czcionka jest ostra, a zastosowany materiał sprawia przyjemne wrażenie matowego wykończenia. Po prostu miałem już do czynienia z rozwiązaniem o klasę wyżej, czy to w modelach od Logitecha, czy HyperX w podobnej cenie.
Jeśli dziwi Was zastosowanie tworzywa sztucznego na całej obudowie, to nic dziwnego. Nie jest to bowiem standardowy ruch w tej cenie, a sama waga sugeruje, że Xtrfy wpakował do R4 RGB trochę betonu. Prawda jest jednak inna – plastik na wierzchu jest dodatkowo wzmocniony (nie wiem jak, ale sprawia solidne wrażenie), a wewnątrz znajduje się metalowa płyta, dbająca o nienaganną sztywność całości.
Oprogramowanie… a raczej jego brak
K4 RGB – uwaga – nie ma dedykowanej aplikacji. Pomyślcie pewnie “ojoj”, ale spokojnie. Nawet jeśli rzeczywiście często korzystacie z oprogramowania w obecnej klawiaturze (choć nie wydaje mi się), to Xtrfy przygotowało przynajmniej jego namiastkę. Przygotujcie się, że do nagrywania makr będziecie zmuszeni korzystać z oprogramowania firmy trzeciej, ale jeśli jesteście fanatykami RGB, to wszystkie tradycyjne tryby znajdziecie pod klawiszami.
Dodatkowo możecie regulować je za sprawą strzałek pod kątem szybkości efektu i jasności diod na pięciu poziomach z czego jeden oznacza po prostu wyłączenie podświetlenia. Nie zabrakło możliwości ustawienia swojego trybu pod “trzecim profilem”, ale wyłącznie w ramach sześciu stref i ośmiu podstawowych kolorów. Całość dopełnia zestaw multimedialnych funkcji ukrytych pod klawiszami F1-F12.
System podświetlenia K4 RGB
Ogólnie sprawa jest prosta – K4 RGB, jako że już w nazwie wspomina o swoich oświetleniowych możliwościach, sprawdza się świetnie pod kątem efektów RGB. Każda z diod ukrytych pod każdym przyciskiem jest jasna, bardzo dobrze odwzorowuje ustalone z góry kolory, a na dodatek rozlewa się na wyciętej czcionce perfekcyjnie, oświetlając nawet drobne szczegóły.
Osobiście najbardziej spodobał mi się tryb powolnej tęczy, przechodzącej przez klawiaturę od lewej do prawej, ale nie zabrakło trybu stałego, zmiany kolorów, “reakcji” na nasze ruchy i oddychania ze zmianą kolorów.
Test przełączników K4 RGB
Dochodzimy tym samym do największej wątpliwości związanej z Xtrfy K4 RGB, czyli przełączników mechanicznych. W tej cenie możemy z łatwością zgarnąć modele z topowymi rozwiązaniami Cherry MX, a nawet autorskimi modelami producentów pokroju Logitecha, czy Razera.
Xtrfy postawiło jednak wyłącznie na czerwoną wersję przełączników Kailh o wytrzymałości 70 milionów kliknięć, czyli rozwiązanie idealne pod graczy. Ten wariant cechuje jednoliniowy sposób pracy z 50-gramową siłą potrzebną do aktywacji, która zachodzi po pokonaniu połowy drogi (około 2 mm).
Czy aby nie za drogo, panie Xtrfy?
Zapewne pamiętacie moją wątpliwość co do klawiatury mechanicznej K4 RGB od Xtrfy z samego początku testu. Teraz więc najwyższy czas powiedzieć, że ten oto model kosztuje jedno ze świadczeń dla rodziców z dziećmi, a więc równe 500 złotych, choć jego dostępność jest naprawdę mizerna.
Tak czy inaczej, pięć stów za taką klawiaturę wydaje mi się nieco przesadzone, choć sama w sobie 4K RGB jest świetną pozycją. Boli jednak obecność nietopowych przełączników, brak dedykowanej aplikacji (dla niektórych będzie to minusem), a przede wszystkim dodatku/ów, który uzasadniłby taką cenę. Wydaje mi się, że solidna podpórka pod nadgarstki byłaby tutaj wskazana.
Jednak tak jak wspomniałem, jeśli nie szukacie najlepszej pozycji pod kątem stosunku jakości do ceny, a klawiatura 4K RGB wpadła w Wasz gust, to na drodze do jej kupienia nie stoi absolutnie nic. Stąd nasza rekomendacja: