Mio od lat uważane jest za „Mercedesa” pośród samochodowych gadżetów w klasie dostępnej dla statystycznego Kowalskiego. Rozwój technologii nigdy nie zwalnia, a producenci prześcigają się w kolejnych modelach swoich urządzeń. Tym razem na szybę mojego auta trafił Mio C570.
Pierwsze wrażenia
Standardowo zacznijmy od tego, jak urządzenie prezentuje się tuż po zakupie. Mio C570 sklepowej półce wyróżnia się dzięki charakterystycznemu zestawieniu bieli i oranżu, który z daleka przyciąga wzrok konsumenta. Podobnie jak w przypadku innych gadżetów producenta, kamerka zapakowana jest w sztywny i estetyczny kartonik. Oczywiście oprócz wspomnianej kolorystyki na bokach prostopadłościanu zobaczyć możemy grafiki prezentujące sprzęt, najważniejsze funkcje, a także specyfikację i zawartość opakowania. Filigranowe rozmiary paczuszki nie idą niestety w parze z solidnym zabezpieczeniem DVR’a. Kamerkę chroni woreczek z folii bąbelkowej, a reszta elementów spakowana jest w zwykłe folie. W środku nie znajdziemy żadnych wytłoczek, które wzmocniłyby opakowanie, chroniąc przy tym elektronikę. W przypadku wideo rejestratora Mio C570 kompletny zestaw składa się z kamerki samochodowej, zasilacza miniUSB zakończonego wtyczką do zapalniczki samochodowej, uchwytu mocującego na klasyczną przyssawkę oraz kompletu instrukcji.
Wygląd Mio C570
Design Mio C570 odpowiada standardom pośród innych urządzeń tego typu. Klasyczna konstrukcja sprawdza się zazwyczaj najlepiej. Przedni panel składa się wyłącznie z wyświetlacza o rozmiarze dwóch cali, malutkiej diody informującej o działaniu urządzenia oraz szczeliny, w której schowano mikrofon. Po prawej strony zauważyć można cztery przyciski odpowiadające za poruszanie się po menu w języku polskim i rozpoczęcie nagrywania. Po przeciwnej stronie znajdziemy slot na kartę pamięci microSD oraz gniazdo miniUSB odpowiedzialne za zasilanie. U góry jak łatwo się domyślić jest zaczep do uchwytu z przyssawką, a u dołu szczelina z przyciskiem do resetowania urządzenia. Jakość wykonania stoi na wysokim poziomie. Konstrukcja jest solidna i sprawia wrażenie wytrzymałej na ewentualne otarcia i eksploatację. Co ciekawe, przy mocnym świetle użyty plastik sprawia wrażenie mało jednolitego.
Długość kabla zasilającego jest wystarczająca dla większości kompaktowych aut. Niestety spore problemy sprawia wtyczka do zapalniczki samochodowej. Dołączana do Mio C570 najzwyczajniej jest zbyt wąska i wypada w trakcie jazdy z gniazda. Nie ma też możliwości rozsunięcia bocznych blaszek, przez co między innymi kierowcy VolksWagena będą mieć spory problem. Choć i na to znajdzie się rozwiązanie w postaci gumowej podkładki lub zwyczajnie zapałki.
Strona techniczna
Pod względem technicznym Mio C570 wypada naprawdę dobrze. W urządzeniu wykorzystano wysokiej jakości czujnik STARVIS CMOS od Sony, który swoją moc pokazuje przy słabszym oświetleniu. Co więcej, obiektyw cechuje kąt widzenia wielkości 150 stopni oraz przysłona F1.8. Kamerka samochodowa nagrywa w formacie FullHD 1080p, czyli 1920 × 1080 pikseli z szybkością 30 klatek na sekundę. Oczywiście, by móc pochwalić się jakimkolwiek wideo, najpierw musimy zainstalować w urządzeniu kartę pamięci. Ponadto najwyższą obsługiwaną pojemnością microSD w przypadku Mio C570 jest 128GB. Jakość nagrania możecie sprawdzić na poniższym filmie rejestrowanym w ciągu dnia i w nocy.
Mio C570 – dodatkowe funkcje.
Zgodnie z obowiązującymi standardowymi C570 posiada 3-osiowy czujnik przeciążeń, wbudowany GPS, czy tryb parkingowy (wymaga dodatkowego stałego zasilania poprzez Smartbox/PowerBox). Dodatkową ciekawostką jest szacowanie prędkości, z którą się poruszamy oraz ostrzeżenia o fotoradarach.
Podsumowując Mio C570 jest solidną propozycją dzięki stosunkowi oferowanej jakości do ceny. Za nową kamerkę przyjdzie nam zapłacić około 450zł. Klasyczny design i rozwiązania w połączeniu z dobrą optyką tworzą ofertę, którą powinien rozważyć każdy konsument szukający DVR’a w tym przedziale cenowym.