Kiedy pierwszy raz zobaczyłem specyfikację Motoroli Moto G8 Power pomyślałem od razu, że to najbardziej kompletna Motorola od lat. Po polskiej premierze smartfonu byłem tego niemal pewny. A jakie są moje wrażenia po zakończeniu testów? Zapraszam do lektury.
Specyfikacja i zestaw sprzedażowy
Specyfikacja:
- obudowa o wymiarach 156 x 75,8 x 9,6 mm i masie 197 gramów, odporna na zachlapanie,
- ekran IPS o przekątnej 6,4 cala i rozdzielczości 1080 x 2300 pikseli,
- układ Qualcomm Snapdragon 655 z 8-rdzeniowym procesorem, grafika Adreno 610,
- 4 GB pamięci RAM, 64 GB pamięci wbudowanej, gniazdo kart microSD,
- główny aparat 16 Mpix (F/1.7), 8 Mpix (teleobiektyw, F/2.2, 2-krotny zoom optyczny), 8 Mpix (ultra-szerokokątny, F/2.2, 13mm), 2 Mpix (aparat makro, F/2.2); przedni aparat o rozdzielczości 16 Mpix,
- łączność Bluetooth 5.0, LTE kategorii 13, Wi-Fi n, USB typu C, czytnik linii papilarnych z tyłu obudowy, Jack 3,5mm,
- Android 10,
- akumulator o pojemności 5000 mAh, obsługa szybkiego ładowania Turbo Power o mocy 15W,
- cena: 999 zł.
Zestaw sprzedażowy jest typowy dla Motoroli. Znajdziemy w nim smartfon, kabel USB, szybką ładowarkę, kluczyk do otwarcia gniazda kart oraz przezroczysty, silikonowy pokrowiec.
Znajoma obudowa, ale bardziej efektowna
Moto G8 Power wygląda niemal identycznie jak Moto G8 Plus. Smartfon jest nieco pękaty, ale przy tym świetnie leży w dłoni. Zastosowany plastik jest gruby, sztywny i naprawdę dobrej jakości. Niestety podobnie jak w G8 Plus, jest to materiał w ekstremalnym tempie przyciągający kurz. Istny kurzomagnes.
Tym co wyróżnia G8 Power są widoczne pionowe paski z tyłu obudowy. Niby niewielka rzecz, ale sprawia, że smartfon jest bardzo efektowny i elegancki. Dużo bardziej niż się tego spodziewałem. Szczególnie w czarnej wersji kolorystycznej.
Na przednim panelu Moto G8 Power w oczy rzuca się przede wszystkim wcięcie na aparat w lewym, górnym rogu ekranu. Co ważne, jest stosunkowo niewielkie.
Na prawym boku znajdziemy przyciski regulacji głośności oraz włącznik. Na lewym gniazdo kart SIM oraz pamięci.
Na dolną krawędź trafił port USB typu C oraz głośnik zewnętrzny, a na górną gniazdo Jack 3,5mm.
Bardzo ładny ekran, bardzo prosty interfejs i gesty Moto
Ekran Moto G8 Power pozytywnie zaskakuje jakością kolorów. W telefonie za 1000 zł raczej spodziewałem się czegoś znacznie skromniejszego. A dostałem bardzo dobrą jasność zapewniającą czytelność w każdych warunkach oraz bardzo ładnie nasycone, żywe kolory. Dodatkowo można je nieco podrasować z poziomu ustawień. Bardzo dobrze wypada też czerń, oczywiście jak na panel IPS. Oczywiście należy pamiętać, że są bardzo pozytywne wrażenia jak na tę półkę cenową. Moto G8 Power sporo brakuje do flagowców.
Interfejs w smartfonach Motoroli to w zasadzie czysty Android. Coś, co w Motorolach dosłownie kocham od dłuższego czasu. Interfejs jest dzięki temu banalnie prosty. Kilka opcji na krzyż, bardzo szybko dostaniemy się do niezbędnych ustawień. To bardzo miła odskocznia od często przeładowanych nakładek innych producentów.
W G8 Power nie mogło zabraknąć gestów Moto. Im dłużej korzystam z Motoroli, tym faktycznie bardziej się do nich przyzwyczajam. Moim faworytem jest zdecydowanie latarka dostępna po dwukrotnym potrząśnięciu obudowy. Użytkownicy smartfonów Moto chwalą też włączenie aparatu poprzez dwukrotne obrócenie obudowy oraz wyciszenie po odłożeniu ekranem w dół.
Komunikacyjnie bez zastrzeżeń, ale również bez płatności zbliżeniowych
Moto G8 Power oferuje bardzo dobrą jakość rozmów. Nawet jak na głośnik umieszczony na krawędzi obudowy. Na całe szczęście podczas rozmów nie trzeba koniecznie trzymać smartfonu po skosie, jak ma to miejsce np. w Xiaomi Mi Note 10. Dźwięk rozmów jest czysty i odpowiednio głośny. Bardzo spodobała mi się sugerowana opcja pojawiająca się przy połączeniach od niezapisanych numerów, która pozwala w prosty sposób dodać je do listy blokowanych połączeń.
Seria Moto G w starszych modelach potrafiła nie radzić sobie w miejscach ze słabym zasięgiem. Moto G8 Power radzi sobie z tym bardzo dobrze. Nawet w moim odciętym od zasięgu mieszkaniu były w stanie w miarę komfortowo wykonywać połączenia przy 1-2 kreskach skali sieci LTE. To wynik porównywalny z innymi smartfonami.
Nie miałem żadnego problemu z parowaniem smartfonu z innym urządzeniami przez Bluetooth. Bardzo dobrze działa Wi-Fi, które stabilnie trzyma sygnał. Z kolei czytnik linii papilarnych, jak na fizyczny czytnik przystało, działa błyskawicznie. Zabrakło tym razem modułu NFC. Ma to jednak logiczne wytłumaczenie. Motorola spodziewa się, że sprzeda dużo egzemplarzy G8 Power. Firma ma taką politykę, że nie prowadzi dodatkowej produkcji smartfonów. Czyli jeśli w Polsce wyprzedadzą się wszystkie G8 Power, dodatkowa partia musiałaby być przekierowana z innego kraju. Jeśli u nas trafiłby na rynek model z NFC, ściągnięcie identycznego z innego kraju byłoby problematyczne. Dlatego firma postanowiła nie doposażać G8 Power w NFC na polskim rynku.
Odpowiadając na Wasze komentarze, tak Moto G8 Power jest wyposażona w czujnik magnetyczny oraz kompas. Bez problemu skorzystamy z nich instalując odpowiednie aplikacje.
W końcu kompletny aparat!
Moto G8 Power to dopiero druga Motorola, po One Zoom, która oferuje normalny, z punktu widzenia dzisiejszych smartfonów, aparat. Normalny, czyli taki, który daje nam pełny dostęp do dostępnych obiektywów. Bez udziwnień w stylu – aparat szerokokątny służy tylko do nagrywania filmów, o zdjęciach zapomnij.
W końcu w aplikacji aparatu mamy dostęp do wygodnego suwaka, którym przełączymy się pomiędzy aparatem główny, szerokokątnym, a zoomem z teleobiektywu. Działa to wygodnie i w zasadzie intuicyjnie, szczególnie jeśli z takiego rozwiązania korzystaliśmy już w smartfonie innego producenta.
Jeśli chodzi o jakość zdjęć, to nie zawaham się użyć stwierdzenia, że Moto G8 Power oferuje najlepszy aparat jaki znajdziecie w smartfonach Motoroli. Rejestruje sporo szczegółów oraz miłe dla oka, naturalne kolory. Zaskakująco dobrze wypadają też zdjęcia szerokokątne, choć tutaj mocno zaczyna być widoczne rozmycie już nie tyle w rogach, co na całych brzegach kadru. Obraz nie jest przy tym widoczne zniekształcony. Bardzo dobrze wypada też bezstratny zoom optyczny, a całkowicie zaskoczyło mnie, że z wykorzystaniem nieco większego zoomu cyfrowego ok 3-4x, byłem w stanie zrobić wyraźne i nieporuszone zdjęcie wyświetlanej prezentacji podczas konferencji.
Cały czas kompletnie nie rozumiem pomysłowości producentów w kwestii aparatu makro. Faktycznie można za jego pomocą zrobić zdjęcie z kilku centymetrów, ale jest ono małe, pozbawione szczegółów i bardzo trudno jest odpowiednio wyostrzyć kadr.
Wydajność bez niespodzianek, ale z małymi zgrzytami
Wyniki w testach wydajności przeprowadzonych za pomocą popularnych benchmarków wyraźnie pokazują, że mamy do czynienia ze smartfonem za mniej niż 1000 zł. Wyniki są porównywalne z innymi urządzeniami z tej półki cenowej.
Na co dzień Moto G8 Power działa na ogół bez zastrzeżeń. Płynnie i sprawnie bez względu na wykonywane czynności. Ale kilka razy pojawiły się małe zgrzyty, np. kiedy smartfon otrzymywał zbyt dużo powiadomień z wielu aplikacji w tym samym czasie. Wtedy animacje interfejsu potrafiły delikatnie zwolnić, a czas reakcji był wyraźnie gorszy. Były to jednak sporadyczne sytuacje, które raczej przeciętnemu użytkownikowi nie powinny się zdarzać.
W kwestii wydajności warto wspomnieć o trybie Gra dostępnym w aplikacji Moto. Pozwala on skupić się na rozgrywce dzięki ograniczeniu powiadomień, a dodatkowo daje nam dostęp do specjalnego Menu z najważniejszymi funkcjami dostępnym pod skrótem wysuwanym z boku ekranu.
Bateria jak przystało na serię Moto G Power
Przedstawiciele Motoroli żartują, że Moto G Power to smartfony idealne dla kierowców, które przy naprawdę intensywnym katowaniu są w stanie działać bez problemu pełne dwa dni. I nie inaczej jest w Moto G8 Power, która kontynuuje tradycję swoich poprzedników.
Faktycznie nawet przy bardzo intensywnym użytkowaniu dwa dni działania są w pełni osiągalne. Dziennie przy 30-40 minutach rozmów, kilkudziesięciu wiadomościach, prawie 2 godzinach pracy z aktywnym ekranem (Internet, aplikacje), ponad 2 godzinach muzyki na słuchawkach i stałą synchronizacją powiadomień oraz podpiętym zegarkiem, na koniec drugiego dnia miałem jeszcze 20-30% stanu naładowania akumulatora. Przy bardziej oszczędnym użytkowaniu wyniki przekraczające tydzień nie będą stanowić żadnego problemu.
Za pomocą ładowarki Turbo Power naładujemy akumulator w ciągu ok 140 minut. Niestety Moto G8 Power, podobnie jak Moto G8 Plus, po całkowitym rozładowaniu można naładować wyłącznie ładowarką Motoroli. Podłączałem smartfony do różnych zasilaczy i nie ma opcji – całkowicie rozładowana G8 Power uruchomi się tylko pod ładowarką Motoroli.
Tak wyposażona Moto G8 Power to świetnych ruch ze strony Motoroli, ale konieczne są zmiany
Motorola bardzo pozytywnie zaskoczyła robiąc z wariantu Power najmocniejszego przedstawiciela serii Moto G8. To naprawdę świetny ruch i zdecydowanie najmądrzejsze posunięcie Motoroli w ostatnich miesiącach.
Dzięki temu dostaliśmy smartfon kompletny. Ładny, nieźle wykonany, odpowiednio wydajny, z w końcu kompletnym aparatem i tradycyjnie bardzo mocnym akumulatorem. I to wszystko za mniej niż 1000 zł.
Za najpoważniejszą wadę Moto G8 Power można uznać brak NFC oraz problemy z ładowarką. To naprawdę dziwny, że rozładowaną do zera Motorolę naładujecie tylko zasilaczem z zestawu.
Moto G9 Power będzie potrzebowała zmian. Szczególnie w kwestii akumulatora. Konkurencja mocno poprawiła ten element w swoich smartfonach i pod względem pojemności Moto G Power przestaje się wyróżniać. Dodatkowo zaczyna przegrywać szybkim ładowaniem. Turbo Power robiło wrażenie, ale w Moto X Force w 2016 roku. Ta technologia koniecznie potrzebuje drugiej generacji.
Nie mniej jednak Motorola obrała dobrą drogę i kibicuję mocno, aby z niej nie zboczyła. A Moto G8 Power zdecydowanie polecam!
Zdjęcia zostały wykonane za pomocą aparatu Sony A6500.
Zdjęcia wykonane telefonem zostały zmniejszone do szerokości 1300p. Oryginalne znajdziecie pod TYM adresem.