Słuchawki Philips UpBeat SHB2515 zostały zaprezentowane w zeszłym roku, na targach IFA 2019. W branży audio czas biegnie jednak wolniej niż na smartfonowym rynku. Dopiero teraz, gdy zrobiło się ciepło, a restrykcje spowodowane pandemią mocno poluzowano, rozpoczyna się sezon na przenośne słuchawki bluetooth. Czy testowany model spełni oczekiwania zarówno biegaczy, jak i melomanów? Czas na test!
Specyfikacja Philips UpBeat SHB2515:
- Typ słuchawek – dokanałowe Bluetooth 5.0, ładowane w etui
- Deklarowany czas odtwarzania: 5 godzin
- Deklarowane pełne cykle ładowania słuchawek z etui: 22
- Deklarowany łączny czas odtwarzania ze wsparciem etui: 115h
- Deklarowane pasmo przenoszenia: 20 Hz – 20 kHz
- Pojemność baterii w etui: 3350 mAh
- Wymiary etui: 8 x 5,3 x 4,1 cm
- Dynamika: 90 dB
- Impedancja: 16 Ohm
- Wielkość membran: 6 mm
- Maksymalna moc wyjściowa: 5 mW
- Wersje kolorystyczne: białe, czarne
- Cena: ok. 349 zł
Zestaw sprzedażowy, design i jakość wykonania
W pudełku znajdziemy oczywiście słuchawki, etui będące jednocześnie powerbankiem, zestaw wymiennych końcówek, kabelek USB oraz dokumentację. W ładowarkę sieciową musimy zadbać sami, ale to nie problem, gdyż nada się każda od naszego smartfona. Jedyny wymóg – wtyk micro USB.
Same słuchawki zostały wykonane z plastiku dobrej jakości, podobnie jak i etui. Oczywiście końcówki różnej wielkości są wykonane z silikonu. Design nie jest może zaskakujący i przełomowy, ale trzeba stwierdzić, że słuchawki mogą się podobać. Etui wygląda już nieco siermiężnie, ale i tak będziemy je nosić głównie schowane w plecaku lub torebce. Z przodu zostały umieszczone na nim cztery diody, pokazujące orientacyjnie poziom naładowania. Z tyłu znajdziemy przestarzałe już nieco złącze micro USB do ładowania, oraz drugie, duże USB A. Po co? Ano etui jest schowkiem i powerbankiem nie tylko dla słuchawek. Możemy również podładować nim np. nasz smartfon!
W sprzedaży są aktualnie dwie wersje kolorystyczne – białe i czarne. Co ciekawe, kolor biały dużo łatwiej znaleźć w niższej cenie niż 349 zł.
Ergonomia i funkcje w słuchawkach Philips UpBeat SHB2515
Słuchawki są lekkie, wygodne i dobrze leżą w uchu. Nie mają tendencji do wypadania, przez co świetnie nadadzą się do biegania lub na trening na siłowni. Nie ma tu żadnego pałąka, kabli, czy innych ograniczeń – pełna swoboda. Parowanie słuchawek ze smartfonem jest łatwe i bezproblemowe – odbywa się za pośrednictwem Bluetooth 5.0. Słuchawki mają wbudowane mikrofony – możemy prze nie prowadzić rozmowy telefoniczne. Dzięki dokanałowej konstrukcji i wymiennych końcówkach o różnych wielkościach pasywna separacja dźwięków otoczenia stoi tu na wysokim poziomie.
Połączenie możemy odbierać oczywiście bez wyjmowania smartfona w kieszeni – służą do tego fizyczne przyciski z logo Philipsa umieszczone na każdej słuchawce. Za ich pomocą możemy również wstrzymać odtwarzany utwór lub przeskoczyć do następnego bądź poprzedniego. W dodatku, jeśli nie chcemy być całkowicie odcięci dźwiękowo od świata, możemy słuchać muzyki tylko w jednej słuchawce, a druga będzie wyłączona.
Co do etui to tak jak już wspominałem – jest nieco siermiężne i niemałe, no ale pojemna bateria gdzieś musiała się zmieścić. Do noszenia w torbie nada się świetnie. W mniejszych kieszeniach może już nieco uwierać. Jest około dwa razy większe od etui na Apple AirPods.
Ile? 110h+? Czyli o czasie pracy na baterii słów kilka (set)
Etui zostało wyposażone w baterię o pojemności 3350 mAh i wg danych producenta starczy ona na 22 cykli ładowania. Przy założeniu 5 godzin odtwarzania muzyki na słuchawkach, daje to łącznie 115h bez podłączania do gniazdka (jeśli słuchawki będą już wcześniej naładowane).
Jak jest naprawdę? Bardzo podobnie. Słuchawki na maksymalnej głośności wytrzymywały mi ok. 5 godzin gry. Naładować udało mi się je z etui „tylko” 21 razy, co w założeniu że słuchawki będą wcześniej naładowane, daje ok. 110 godzin odtwarzania muzyki bez dostępu do kontaktu. Całkiem nieźle.
Dodatkowo etui posiada funkcję powerbanka dla innych urządzeń – to bardzo przydatne, zwłaszcza, gdy jesteśmy gdzieś z dala od gniazdka. Ładowanie ma wtedy moc 10,5W (5V, 2,1A), tak więc w teorii tragedii nie ma. Niemniej mojego Samsunga Note 10 Lite (recenzja TUTAJ) udało się naładować z pełnego etui tylko od 0 do 43% w czasie ok. 75 minut.
Niestety, samo etui ładuje się z gniazdka już tylko z mocą 5W (5V, 1,0A), co powoduje, że czas potrzebny do jej naładowania wynosi niespełna dwie godziny…
A teraz najważniejsze, czyli jakość dźwięku w Philips UpBeat SHB2515
Wiemy już, że ze muzykę ze słuchawek Philipsa słucha się długo i komfortowo. A jak sprawa ma się z jej jakością? Jak na swoją cenę, 349 zł – jest bardzo dobrze. Teoretyczne pasmo przenoszenia wynosi od 20 Hz do 20 kHz. Dźwięk jest dynamiczny, bogaty w detale, zrównoważony i z przyjemnie „mięsistym” i wyrazistym basem. Nie jest to żadne dudnienie – po prostu bardzo dobrze odwzorowane niskie tony, które nie tłamszą w odbiorze niskich i wysokich tonów. Brawo!
Słuchawki grają naprawdę donośnie, a jakość rozmów telefonicznych również nie pozostawia powodów do narzekań.
Podsumowanie – czy warto kupić słuchawki Philips UpBeat SHB2515?
Tak. Słuchawki są wygodne, jakość dźwięku stoi na wysokim poziomie w swojej klasie cenowej, a czas pracy z dala od gniazdka jest bardzo długi. Cena na poziomie 349 zł również nie jest wygórowaną kwotą za sprzęt tej klasy, pozbawiony istotnych wad. Słuchawki Philipsa są praktycznie dla każdego – zarówno dla sportowca, jak i dla rozsądnego melomana, który nie chce wydawać bajońskich kwot na tego typu sprzęt.
Jedyne zastosowania, w jakich się nie sprawdzą, to zastosowania profesjonalne, w których wymaga się najwyższej jakości i neutralności dźwięku. A to nie jest sprzęt przeznaczony do tego typu zastosowań.
Reasumując – zdecydowanie POLECAM. Nie zawiedziecie się!