Samsung Q7FN to odpowiedź Samsunga na ofertę premium innych producentów, zwłaszcza tych, którzy zdecydowali się pójść w technologię OLED. Firma z Korei Południowej chwali się, że uzyskuje znacznie wyższą jasność i saturację kolorów niż konkurencyjne rozwiązania, ale jak jest w rzeczywistości? Czy płacąc pięć tysięcy złotych za telewizor premium, dostajemy produkt bez wad?
Wykonanie i Design
Esteci docenią cienką ramkę wokół matrycy – coś, czego zabrakło w poprzednim modelu, który testowałem. Ot rzecz, którą się zauważa po postawieniu na półce RTV, a o której zapomina się 10 minut później. Jak to mówią: liczy się wnętrze i to, co sobą reprezentujemy, a Q7NF ma co pokazać. Podobnie jak NU7442 zadbano tutaj o design 360-stopni, by telewizor postawiony na meblu w środku pomieszczenia, prezentował się świetnie z każdej strony.
One Connect Box
Q7FN posiada One Connect Boxa, który pozwala jeszcze sprytniej podłączyć wszystkie urządzenia, jednocześnie pozwalając ukryć zbędne okablowanie. Brakowało mi tego rozwiązania w recenzji NU7442. Wszystkie niezbędne urządzenia podłączamy do tej małej skrzyneczki, włącznie z zasilaniem z gniazdka, a do telewizora trafia zaledwie jeden, cieniutki kabelek. Jest to szczególnie przydatne, jeśli planujemy powieszenie telewizora na ścianie. Widziałem rozwiązania, które sugerują pomalowanie kabla na kolor ściany, przez co z daleka, jest on zupełnie niezauważalny.
Jak widać na obrazku powyżej, Box obsługuje do 4 HDMI [w tym 1 ARC], gniazdo sieciowe LAN, wyjście optyczne audio, rozszerzenie CI, aż trzy gniazda antenowe [w zależności od wybranego sygnału – satelita/kablówka] i złącze ex-link [do cyfrowej kalibracji urządzenia z pomocą laptopa].
Ponownie zasmucił mnie brak portu słuchawkowego. Gdyby nie to, że w zestawie z TV dosłano także Soundbar N850, musiałbym zadowolić się wbudowanymi głośnikami, o których więcej w dalszej części tekstu. Minusem jest też stosowanie w tego typu urządzeniach wykończenia Piano Black, które dosłownie rysuje się od patrzenia.
Konfiguracja i pierwsze wrażenia
Konfiguracja wygląda identycznie jak w modelu NU7442, który już testowałem, dlatego oszczędzę sobie parafrazy i zacytuję fragment z poprzedniej recenzji.
Pierwsze uruchomienie przywitało mnie komunikatem, by sparować telefon z telewizorem w celu lepszej konfiguracji, co też uczyniłem. Mój telefon (nota bene też Samsung), był połączony z siecią WiFi, więc TV automatycznie pobrał konfigurację sieci i był gotowy do działania. Z rzeczy oczywistych, ten model wyświetla obraz w rozdzielczości 4K z HDR na poziomie, który pozwoli nam zauważyć różnicę na własne oczy. Już to wystarcza, by po odtworzeniu odpowiedniego sygnału, móc np. liczyć brzydko niedogolony zarost na twarzy Chadwicka Bosemana w Black Panther. Bardzo duży plus za automatyczne wykrywanie sygnału z dekodera – po wybraniu dostawcy usług telewizyjnych pilot One Remote przejmuje funkcje pilota dekodera i ten drugi możecie schować do szuflady – nie będzie wam już potrzebny.
Szkoda tylko, że w droższym od NU7442 o prawie 1,5 tysiąca złotych modelu Q7FN, pilot One Remote był wykonany z plastiku, a nie jak w NU7442 – metalu. Poprzedni pasował mi zdecydowanie bardziej. Dla porównania, z lewej model z NU7442, a po prawej ten z Q7FN.
Sam HDR jest zdecydowanie lepszy niż w tańszym NU7442. W Q7FN zastosowano podświetlenie krawędziowe i widać, że Samsung wykorzystuje zdecydowanie wyższą jasność niż w telewizorach z technologią OLED. Słońce razi, latarki drażnią oczy, płomień budzi respekt. Jasność w telewizorach Samsunga ciężko pobić – do dziś to właśnie odbiorniki tego producenta szczytują w testach dotyczących jasności w trybie HDR.
Zafundowaliśmy sobie z żoną seans Hana Solo na BD – nie tylko ciemniejsze sceny wyglądały bardziej szczegółowo, ale te, które działy się w pełnym słońcu, a szczególnie ta z próbą przejęcia ładunku z pędzącego pociągu – to co tam się dzieje wizualnie i dźwiękowo, ciężko opisać słowami.
Wbudowane głośniki mają moc RMS na poziomie 40W, rozmieszczone są w systemie 4.1 z subwooferem. Narzekałem na brak złącza słuchawkowego, przez co nie mogłem podłączyć moich starych, wiernych Microlabów 6C, ale ku mojemu zaskoczeniu, wbudowane głośniki radziły sobie równie dobrze. A już na pewno lepiej, jeśli chodzi o filmy, bowiem specjalnie przystosowany do dialogów głośnik centralny sprawiał, że już żadna kwestia nie pozostanie niezrozumiała. Dźwięk mimo wszystko był trochę zbyt uśredniony i przydałoby się dorzucić basu, ale na warunki domowe dla średnio wymagającego widza wystarczą w zupełności.
Braki można zauważyć jedynie podczas oglądania materiałów z nośników, które oferują dźwięk przestrzenny o wysokim bitrate. Black Panther i Han Solo brzmiały znośnie, ale już Mad Max i Avengers: Infinity War z tego problemu nie miały. Zrzucam więc winę na dziwne miksowanie dźwięku przez Disneya, który chyba do końca sam nie wie, w jakim kierunku pójść. Na pochwałę zasługuje też tryb, dzięki któremu nie musiałem rzucać się na pilot podczas oglądania kanałów telewizyjnych z nachalnymi, głośnymi reklamami. Możliwa jest kompresja dźwięku, która uśrednia głośność – koniec z zawałami. Brawo!
Przy recenzji NU7442 wytknięto mi niedokładne sprawdzenie kodeków przetwarzanych przez ten TV, biję się w pierś i tym razem mogę potwierdzić, że Q7FN nie przetwarza sygnału zakodowanego w DTS. Jeśli chcemy oglądać w ten sposób materiały z zasobów sieciowych, musimy przekodować audio lub odpalić poprzez odtwarzacz bluray/amplituner, który w locie zdekoduje sygnał i przekaże go do TV. U mnie w tym celu sprawdzał się Mi Box 4K. To nadal przykra sprawa, że w telewizorze za 5 tysięcy złotych, nie ma obsługi jednego z popularniejszych formatów.
Granie w 4K z HDR i aplikacje
Ponownie odpaliłem PlayStation 4 Pro, odpaliłem God of War w trybie 4K i zacząłem grę od nowa. Ilość detali była jeszcze większa niż na NU7442, wyraziste barwy, a w szczególności jasne, pokryte śniegiem lokacje wyglądały fenomenalnie, bez żadnej dodatkowej kalibracji. Dodam jeszcze, że w trybie Gry 4K z HDR, input lag jest praktycznie niewyczuwalny, co jest idealnym rozwiązaniem dla każdego, kto pragnie na tym TV przede wszystkim grać.
Wspominałem już, że Red Dead Redemption 2 i malownicze zachody słońca lub parzące promienie na prerii można było odczuć, jakby się tam było? Spora w tym zasługa geniuszy z Rockstara, ale TV też dołożyć swoją cegiełkę. Gdyby tylko miał dodatkowe 90 godzin życia, spróbowałbym przejść jeszcze raz 😊 Na deser funkcja znana z NU7442, a która w Q7FN działała równie rewelacyjnie:
W trybie gry, uzyskujemy dostęp do funkcji polepszania obrazu, która pozwala na zmniejszanie drgań i rozmycia obrazu. Zmniejszanie drgań przyda się przy grach działających w 60 klatkach, a zmniejszanie rozmycia w tych, które wyświetlają jedynie 30 klatek na sekundę.
W modelu NU7442 zdarzyło mi się narzekać na zrywające odtwarzanie w aplikacjach VOD, kiedy TV łączył się z internetem poprzez wbudowaną kartę WiFi. W Q7FN tego problemu już nie było. Netflix w 4K śmigał jak szalony, choć nadal bez wsparcia Dolby Atmos. Nie czułem więc potrzeby podłączania kabla LAN do TV, skoro nawet sygnał 4K z komputera docierał bez ścinek.
Smart Hub
Na osobny akapit zasługuje Smart Hub oparty na Tizenie, czyli serce całego systemu Smart TV – to tutaj widzimy rekomendacje filmów, odpalimy aplikacje jak Netflix, Spotify, Player i inne. Całość działa rewelacyjnie szybko i jest intuicyjna. Już po paru minutach z nowym dla mnie środowiskiem, byłem w stanie bezproblemowo poruszać się po opcjach, sensownie dobranych kategoriach i dostosować nawet najbardziej zaawansowane parametry do swoich potrzeb. Zasada – prościej znaczy lepiej sprawdza się tutaj w 100%. Zasadę tę wyznaje także design pilota, który jest FANTASTYCZNY. Na początku myślałem, że ograniczenie przycisków będzie sporym problemem, by parę chwil później nie móc się rozstać z tego typu rozwiązaniem. One Remote nie tylko pozwala na sterowanie wieloma urządzeniami podłączonymi do TV (w moim przypadku dekoder, konsola i odtwarzacz bluray), ale posiada też wbudowany mikrofon i został zamknięty w stylowej, srebrnej obudowie. Czapki z głów, bo jest to jeden z elementów, którego najbardziej mi brakuje po powrocie do starego telewizora. Niestety pilot wychwytuje jedynie komendy systemowe, w aplikacji Netflix lub YouTube, możemy zapomnieć o obsłudze głosowej.
Podobnie jak w NU7442, Q7FN wspiera przesyłanie multimediów wprost ze smartfona na ekran TV. Działa to szybko i bezproblemowo – czy to Netflix, YouTube czy po prostu zdjęcia z wakacji w galerii telefonu.
Tryb Ambient
Jednym z bonusów, które wprowadzono w modelach premium, jest tryb Ambient, który ma zastąpić „nudny czarny ekran” w trybie uśpienia. Zużycie prądu minimalne, a w zależności od wybranej opcji, możemy TV traktować jak zegar, żródło newsów na temat tego co się dzieje na świecie [pomimo wielu prób, nie udało się skonfigurować w Polsce] lub po prostu galerię obrazów. Jeśli mamy pod ręką smartfona, możemy zrobić zdjęcie tłu za telewizorem, a aplikacja sprawi, że na TV wyświetli się odpowiednie tło, które jeszcze bardziej pozwoli „wtopić” ekran z otoczeniem.
Upscaling i dodatkowe funkcje
Procesor przetwarzania obrazu działa jeszcze lepiej niż w przypadku NU7442 – poległ jedynie w przypadku pierwszej części Szybkich i Wściekłych z DVD, gdzie widać było, pikselozę w szybkich scenach, ale jak to mówią „z pustego to i Salomon nie naleje”. Inaczej wygląda to w przypadku odpalenia filmu na BD w 1080p – gdybyśmy postawili obok siebie zbliżone do siebie parametrami modele telewizorów FullHD oraz 4K, obraz na tym drugim byłby ładniejszy. Oczywiście nie ma co oczekiwać cudów, ale różnica jest zauważalna. Również podczas oglądania sygnału telewizyjnego, gdzie stacje wysyłają archaiczny już sygnał 720p, na Samsungu Q7FN można je oglądać komfortowo. Widoczną poprawę można zauważyć podczas oglądania programów z dużą ilością tekstu (np. informacyjne), gdzie pomimo skalowania w górę, napisy są wyraźne, nie mają ostrych krawędzi i są łatwo czytelne. Poniżej ustawienia stosowane podczas testu.
Kolejny raz nie mogę zrozumieć, dlaczego Samsung nie pozwala na całkowite wyłączenie opcji Local UHD Dimming, które moim zdaniem powinno być opcją. Podczas oglądania ciemnych scen można zauważyć, jak ekran dodatkowo ściemnia się, by przy przejściu w jaśniejsze kadry, z lekkim opóźnieniem, podbić podświetlenie. Jeśli miałbym wybrać technologię, która moim zdaniem bardziej przeszkadza w odbiorze filmu, to byłby to właśnie UHD Dimming.
Może lepiej zestrojony, z mniejszym czasem reakcji byłby idealny, jednak tutaj efekt przyciemniania i rozjaśniania jest mocno widoczny, choć działa i tak szybciej niż w NU7442. Denerwuje to jednak w momencie, kiedy na ekran wbijają białe napisy – wtedy niezależnie czy ujęcie trwa czy właśnie się kończy, następuje podbicie jasności całej sceny, bo algorytm wyłapuje dodatkowe, jasne elementy obrazu. Irytujące to najłagodniejsze określenie jakie mogę znaleźć. Samsungu, mocno proszę o możliwość wyłączenia tej opcji w przyszłości!
Kąty widzenia są zdecydowanie lepsze niż w NU7442, jednak to nadal daleka droga do technologii OLED. W zamian dostajemy jednak zdecydowanie wyższą jasność maksymalną, co ucieszy szczególnie maniaków materiałów HDR – niech tylko pamiętają, by siedzieć wprost.
Podsumowanie
Jeśli miałbym zapłacić 5000 zł za 55-calową wersję Samsunga Q7FN, miałbym sporą zagwozdkę. Niewielu ludzi ma możliwość przetestowania wielu rozwiązań technologicznych, różnych podejść do technologii, matryc i oprogramowania. Q7FN sprawdzi się przede wszystkim jako telewizor do użytku codziennego – świetne przetwarzanie obrazu cyfrowego przyda się przy oglądaniu telewizji z dekodera lub kablówki, pozwoli na komfortowe oglądanie filmów na płytach BD, a po ciężkim dniu w pracy, wyświetli obraz z konsoli i umożliwi parę szybkich partyjek w Call of Duty, gdzie o input lagu będziecie mogli zapomnieć.
One Connect Box to rozwiązanie tak rewelacyjne, że jestem zdziwiony, że wszystkie modele Samsunga nie umożliwiają jego zastosowania. Podobnie jak pilot One Remote, który jest dla mnie wzorem intuicyjności i prostoty obsługi. Mogę z pełnym sercem polecić Q7FN jako serce domowej rozrywki dla każdego Kowalskiego – ten telewizor posłuży mu wiele lat, a z dopiero raczkującą technologią 8K, będzie idealnym modelem na przetrzymanie do kolejnej rewolucji na miarę HDR.
Samsung Q7FN to bez wątpienia produkt klasy premium, który pokazuje, że za wygodnymi rozwiązaniami, bardzo dobra jakością obrazu i stylowym wzornictwem nie musi iść rujnowanie portfela, a za okazane zaufanie, dostarczy radości na wiele lat.
Pragnę zaznaczyć, że sprzęt był testowany w domowych warunkach, a nie w specjalnie do tego przystosowanym pomieszczeniu, dlatego wszystkie odczucia są mocno subiektywne, a test mocno spersonalizowany pod kątem potrzeb recenzenta. W razie pytań, zapraszamy do komentarzy. W tekście pojawiły się fragmenty z recenzji modelu NU7442 – w obu modelach proces konfiguracji, opis pilota i paru funkcji jest identyczny. Cytaty są oznaczone jak to bywa – cytatami.
Po więcej danych technicznych zapraszamy na stronę producenta, który udostępnił telewizor na czas testów, za co serdecznie dziękujemy.