Zasilacze o wysokiej mocy są coraz bardziej potrzebne. Rynek kryptowalut rozrasta się, a większość koparek złożona jest z kilku kart graficznych. Cooler Master jakiś czas temu zaprezentował zasilacz, który mógłby podołać temu zadaniu. Dodatkowo posiada on pewną ciekawą opcję. Jaką? Zapraszam do testu!
Zasilacz dotarł do mnie w ogromnym opakowaniu. Chyba jeszcze nigdy w życiu nie miałem konstrukcji, która potrzebowałaby aż tak dużego kartonu. No ale na wszystko musi nadejść czas. Wraz z zasilaczem otrzymujemy kabel zasilający, opaski zaciskowe, instrukcje oraz moduł Bluetooth, o którym będzie więcej w dalszej części tekstu. Teraz chciałbym zwrócić uwagę między innymi na kabel, który jest znacznie grubszy niż u słabszych jednostek. Należy pamiętać, aby używać tylko dołączonego do zestawu. Instrukcje są po prostu ok. Opisują montaż i po krótce sam zasilacz. Gwarancja wynosi 7 lat.
Zasilacz nie bez powodu otrzymał nagrodę reddot. Wygląda on naprawdę znakomicie. Wszystko jest utrzymane w kolorze grafitowym, klasycznie i po prostu ładnie. Obudowa została wykonana ze szczotkowanego aluminium. Taką konstrukcję jest aż żal chować w piwnicy w obudowie. MasterWatt Maker 1200 ma wymiary 200 mm x 150 mm x 86 mm, jest on więc dłuższy niż standardowe konstrukcje. Przed jego zakupem musicie koniecznie sprawdzić, czy zmieści się on Wam w obudowie. Jego tył to klasyczny plaster miodu. Znajduje się tutaj wejście na kabel zasilający, włącznik oraz miejsce na moduł Bluetooth. Zasilacz współpracuje z napięciami od 100 V do 240 V, więc spokojnie można go używać na całym świecie. Na jego prawym boku znajduje się tabliczka znamionowa. Co ciekawe nie jest to naklejka a wszystko zostało specjalnie naniesione na obudowę. MasterWatt Maker 1200 posiada dwie linie +12 V, każdą z nich można obciążyć 50 A. Łącznie są one w stanie obsłużyć obciążenie do 1200 W. Linię +3,3V oraz +5V można obciążyć po 25 A (łącznie 130 W). Na górze znajduje się wentylator 135 mm, osłonięty obudową z otworami na kształt plastra miodu. Obrotami śmigła można dowolnie sterować, o czym więcej przy opisie modułu Bluetooth. Zasilacz jest w pełni modularny a ilość złączy ogromna. Każdy kabel ma płaski profil, przez co łatwo będzie je ułożyć w obudowie. Do dyspozycji są następujące złącza: jedno 1x ATX 20+4 pin, dwa CPU 4+4 pin, dziesięć PCI-e 6+2 pin, szesnaście SATA, dwanaście Molex, jedno do płyty głównej oraz jedno floppy. Jak sami widzicie, jest tego mnóstwo. Zasilacz sprawdzi się nawet w koparkach do kryptowalut, wyposażonych w kilka kart graficznych.
Oprogramowanie
Aby połączyć się z zasilaczem poprzez Bluetooth należy na komputerze zainstalować odpowiednie oprogramowanie, włożyć w odpowiednie złącze moduł Bluetooth oraz połączyć odpowiednim kablem zasilacz z płytą główną. Należy także pobrać aplikację na telefon. Nie znalazłem jej w sklepie Google, pozostaje zatem pobranie jej ze strony producenta. Aplikacja w wersji na PC oraz telefon ma dokładnie te same opcje, więc możecie korzystać z wygodniejszej dla Was wersji. Aplikacja pozwala na monitorowanie oraz, co ważniejsze, ustawianie trybu pracy zasilacza. Do dyspozycji są cztery predefiniowane tryby: domyślny, cisza, granie oraz podkręcanie. Można także samemu ustawić obroty wentylatora w zależności od temperatury. Pozwoliło mi to na sprawdzenie jak naprawdę jest głośne śmigło. Aplikacja posiada także opcję zapisu historii pracy urządzenia.
Wnętrze
Zasilacz chłodzony jest 135 mm wentylatorem FA13525L-12LPA. Jak on działa możecie zobaczyć w testach. Wnętrze zostało dobrze przemyślane i fantastycznie wykonane. Znajduje się w nim duża ilość radiatorów, a samo umiejscowienie oraz przylutowanie elementów jest świetne. Wszystkie kondensatory są japońskich firm (Rubycon czy Nippon CHemi Con). Mogą one działać w temperaturze do 105°C. Zasilacz posiada oczywiście aktywne PFC oraz przetwornice DC-DC. Testowana konstrukcja ma następujące zabezpieczenia: OVP (zabezpieczenie przed zbyt wysokim napięciem na wyjściu), OPP (zabezpieczenie przed przeciążeniem), OCP (zabezpieczenie przed przeciążeniem stabilizatora), SCP (zabezpieczenie przeciwzwarciowe), OTP (zabezpieczenie przed przegrzaniem zasilacza).
Testy
Zasilacz ciężko mi było obciążyć w znaczący sposób. Platforma testowa jest jaka jest i tego nie zmienię. Przy tak małych zmianach obciążenia, napięcia tylko lekko się zmieniły, co należy zaliczyć na plus. Udało mi się także symulować pracę wentylatora przy różnych obrotach. Do 20% obrotów jest jeszcze względna cisza. Oczywiście zasilacz posiada tryb półpasywny więc przy niskich obciążeniach śmigło wcale nie będzie się kręciło. Natomiast od 50% obrotów zaczyna się dramat. Zasilacz jest wtedy bardzo głośny i nie ma mowy o jakiejkolwiek kulturze pracy. MasterWatt Maker 1200 posiada odznaczenie 80 Plus Titanium. Dla obciążenia 10% sprawność wynosi 91,14%, dla 20% – 94,04%, 50% – 94,05%, a dla 100% sprawność wynosi 92,39%.
Podsumowanie
Aktualnie MasterWatt Maker 1200 kosztuje około 1900 zł, o ile znajdziecie go gdzieś dostępnego. To właśnie cena jest jedną z jego największych wad, bowiem jest trochę przesadzona. Zasilacz świetnie wygląda, został fantastycznie wykonany, posiada mnóstwo zabezpieczeń, wybitną sprawność i porządne wnętrze. Także okablowanie stoi na najwyższym poziomie. Tak naprawdę przyczepić mogę się jedynie kultury pracy, która przy większych obrotach szwankuje. MasterWatt Maker 1200 posiada także fajny dodatek w postacie modułu Bluetooth oraz możliwości sterowania obrotami wentylatora. Zapewne właśnie to podwyższa jego cenę. Jeśli jednak szukacie świetnej konstrukcji z wieloma bajerami to możecie zastanowić się nad zakupem tego zasilacza.