Reklama
aplikuj.pl

Test zestawu słuchawkowego Cooler Master MH650

Cooler Master MH650, MH650, zestaw MH650, test MH650, recenzja MH650, test Cooler Master MH650

Rok 2020 firma Cooler Master rozpoczęła premierą zapowiedzianego wcześniej zestawu słuchawkowego MH650. W skrócie? Szeroka kompatybilność, wygoda, podświetlenie i tryb 7.1. 

Pudełko i dołączone wyposażenie

W tradycyjnym już dla marki antracytowo-fioletowym kartonie znajdziemy zabezpieczone plastikową wypraską słuchawki i odpinany mikrofon.

Na jej tyle czeka na nas z kolei przyjemny w dotyku, materiałowy worek do transportu, karta gwarancyjna, krótka instrukcja oraz ciekawy dodatek w postaci przejściówki z USB-A na USB-C. 

Design, materiały i wykonanie

Zwłaszcza po gamingowym zestawie słuchawkowym oczekujemy wygody. Możliwie najwyższej ergonomii, którą gwarantują zwykle dwie cechy – dobrej jakości nauszniki oraz pałąk i możliwie najniższa waga. Co ją gwarantuje? Oczywiście tworzywo sztuczne, które w MH650 jest wszechobecne, a to wcale nie jest wada tego modelu. 

Zwłaszcza że Cooler Master postawił na dobrze prezentującą się, matową mieszankę plastiku, podchodzącą delikatnie pod tę charakterystyczną powierzchnię z gumy. Ten sam plastik jest wszechobecny i znajdziemy go na delikatnie poszerzonym pałąku, widełkach oraz samych muszlach, których wierzch zdobi srebrne logo producenta. Co do bryły i wykonania nie mam żadnych zastrzeżeń.

Przechodząc w szczegóły (bo kwestie komfortu omówię poniżej) nie sposób nie wspomnieć o braku jakiegokolwiek kontrolera na nieprzesadnie grubym, 200-cm przewodzie USB w nylonowym oplocie. 

Całe centrum dowodzenia znalazło się na spodach obu muszli i tak na lewej odnajdziemy potencjometr nie zaprzężony z poziomem systemowej głośności, przycisk on/off mikrofonu, wyjście przewodu (szkoda, że tutaj nie można go odpiąć) i zaślepione miejsce na odpinany mikrofon. Tutaj mogę się już doczepić, bo choć ładnie to wygląda, to sama gumowa zaślepka sprawia wrażenie „taniej” i niewytrzymałej, a po podpięciu mikrofonu zwyczajnie nieestetycznej. 

Na drugiej zaś muszli postawiono na czerwoną diodę z bliżej nieokreśloną funkcją, przycisk do zmiany trybu podświetlenia RGB oraz aktywację i dezaktywację trybu 7.1.

Na sam koniec zostawiłem wiadomo co – podświetlenie RGB. Dodatek w słuchawkach zdecydowanie zbędny, który każdy wolałby zapewne wymienić na np. wymienny zestaw nauszników.

Tak czy inaczej, w MH650 RGB znajdziemy i to w ramach podświetlanych cienkim paskiem muszli. Jakość podświetlenia jest dobra we wszystkich trybach (stały fioletowy, oddychający fioletowy, cykl kolorów), a na szczęście możemy je kompletnie wyłączyć. 

Ergonomia MH650

Kwestię ergonomii w MH650 rozwiązuje zgrabne połączenie wielu detali, wśród których niecodziennym okazał się stopień nachylenia muszli. Te są bowiem odchylone nieco do tyłu, co w teorii ma zapewne dawać górnej części naszego ucha więcej miejsca. Czy to prawda? Z pewnością tak, ale nawet bez tego zabiegu zastosowane nauszniki z łatwością pokryją całe nasze małżowiny i nie ucisną ich nawet na moment. 

Jeśli już przy nausznikach jesteśmy, to musicie pamiętać, że Cooler Master w tym modelu postawił na wygodę i lepszą scenę, a nie mocniejsze basy i lepsze tłumienie. Zestaw wyposażono bowiem w parę nauszników ze sprężystej gąbki, którą obito nie skórą, a materiałem. Podobnie sprawa ma się w przypadku obicia wewnętrznej strony pałąku i co tutaj dużo mówić – dzięki temu i niskiej wadze kilka godzin zabawy z MH650 wcale nie daje nam się wych znaków. 

Trzy grosze do tego dorzuca bardzo dobrze zaprojektowany system dostosowywania się zestawu do naszej głowy. Tradycyjnie znajdziemy tutaj regulację rozstawu muszli…

… ale dodatkowo o lepszy docisk do naszej głowy dba mechanizm poruszania muszlami na boki (przy transporcie można obrócić je o 90 stopni) oraz ich stopnia odchylenia (góra-dół). 

Ocena dźwięku MH650

Jak to zwykle w przypadku gamingowych zestawów słuchawkowych w średnio-wysokim segmencie bywa, i tym razem otrzymałem to, czego chciałem. W skrócie brzmienie MH650 określiłbym, jako bardzo dobre, jak na moje gamingowe ucho, które ostatnio zwykło rozpływać się przy kawałkach psychodelicznego rocka.

Zamykając szybko kwestię tego, jak zestaw sprawdza się w grach – nie zawiedziecie się. Gwarantuję Wam i to nawet bez względu na to, czy oczekujecie precyzyjnego odwzorowania kroków, czy podania na tacy w grze RPG ścieżki dźwiękowej, od której spadają Wam kapcie.

Wchodząc w szczegóły, MH650 oferują typowo-gamingowe brzmienie z ciepłym, miękkim basem, szczegółowymi tonami średnimi i wysokimi, którym zdecydowanie nie brakuje czystości. Poszczególne źródła dźwięku w muzyce nie mieszają się ze sobą, a rozbudowana scena muzyczna w połączeniu z materiałowymi nausznikami zdecydowanie jest łatwa do zauważenia.

Test mikrofonu

Z kolei jakość oferowana przez odczepiany w MH650 jednokierunkowy mikrofon zaskoczyła mnie bez reszty. Nagrywany za jego pomocą głos jest zadziwiająco (jak na te standardy) czysty i dobrze odwzorowany. Czego to zasługa? Jeśli miałbym strzelać, to zapewne nieco lepszego sprzętu, który skrywa się w plastikowej osłonce z 11 dziurkami na giętkim wysięgniku. 

Czy MH650 są warte swojej ceny?

Cooler Master w modelu MH650 postarał się, żeby zamknąć wszystko to, co trendy w zestawach słuchawkowych. Jest więc i podświetlenie, jest tryb 7.1, aspiracje do mobilnego zestawu i szeroka kompatybilność z fenomenalnym dodatkiem przejściówki USB-A do USB-C. Obecnie warto cenić takie dodatki.

Nie oznacza to jednak, że MH650 daje ciała na innych frontach. Jest solidnie wykonany, przy wyłączonym podświetleniu nie krzyczy do nas „gamingowym kiczem”, a raczej przyjemnym stonowaniem z dawką minimalizmu pod kątem designu.

Jednak to, co w tym modelu zdecydowanie jest najważniejsze, to świetna jakość mikrofonu, bardzo dobre brzmienie i ergonomia na wysokim poziomie. Jak więc tu nie polecić tego zestawu, kiedy jego cena w Polsce sięgnie po oficjalnej premierze około 340 złotych? To zdecydowanie kolejny ciekawy model do rozważenia.