Gamingowy zestaw słuchawkowy do 150 złotych, to zdecydowanie jeden z najcięższych zakupów, przed którymi ktoś, kto chce dostać możliwie najlepszy sprzęt za określoną cenę. Dlaczego? No cóż, wystarczy tylko rzucić okiem na ilość modeli w tym segmencie cenowym, ale z drugiej strony… czy właśnie w takiej cenie nie powinniśmy zmniejszyć swoich oczekiwań? Może jednak już na tym skończę, bo zaraz ze samego wstępu wychwycicie finalny werdykt testu zestawu słuchawkowego Hiro PSI.
Pudełko i dołączone wyposażenie
Hiro PSI kupujemy w tanim kartonie z przezroczystym bokiem, aby zestaw zapewne lepiej eksponował się w markecie na półce. W środku zestaw spoczywa na kartonowej półeczce bez dodatkowej ochrony i oprócz niego upchnięto tam jeszcze karteczkę informacyjną. Swoją drogą, firma Hiro jest tak naprawdę polskim podmiotem zależnym spółki NTT System S.A., więc wybierając te produkty, wspieracie naszą gospodarkę. Super!
Najważniejsze cechy Hiro PSI
- Ogólne
- Materiał: tworzywo sztuczne, nienaturalna skóra i aluminium
- Waga: 462 gramów
- Słuchawki wokółuszne zamknięte
- Regulacja na bazie opaski na pałąku
- Długość przewodu: 2,2 metra
- Złącze: USB
- Kontroler poziomu głośności i mikrofonu wbudowany w przewód
- Brak oprogramowania
- Przetworniki
- Średnica: 50 mm
- Impedancja: 32 Ohm
- Pasmo przenoszenia: 20 – 20 kHz
- Mikrofon wielokierunkowy
- Na elastycznym pałąku wbudowany w nausznik
- Podświetlenie końcówki
- Czułość: -40±3dB
Design, materiały i wykonanie
Z Hiro PSI bije zarówno gaming, jak i przeciętne materiały, które przynoszą na myśl rasowe wyroby z dalekiego wschodu. Nie trzeba być testerem, żeby w tym modelu dostrzec pierwotne przeznaczenie, co zresztą nie jest niczym dziwnym, jak na zestaw słuchawkowy, którego reklamuje się, jako tego skrojonego dla graczy. Niestety ten nie tylko sprawia wrażenie, ale jest też cholernie masywny (przynosi mi na myśl zestaw Arctica P533), a ta przerażająca waga rzędu 462 gramów przypada głównie na dwie muszle. Jest to tak kluczowa cecha, że trzeba zaznaczyć ją dwukrotnie i podkreślić – mówimy prawie o pół kilogramowym sprzęcie. Niestety producent nie informuje o tym na stronie produktu, a dopiero na opakowaniu.
Design pozostawiam Wam do oceny, choć muszę przyznać, że jest całkiem przyzwoity, a przynajmniej przy niektórych elementach. Do mnie dotarła wersja czarna, którą uzupełniają głównie złote wstawki. Sztuczna skóra na ogromnych okrągłych nausznikach wygłasza nam mantrę „Rule The Game!” i podkreśla tylko złoty paseczek obok. Muszle składają się jednak z połączenia wielu powierzchni i materiałów. Piankowe (tego Hiro nie oszczędzało) nauszniki są nasuwane na plastikowe obejmy, które skrywają 50-milimetrowe przetworniki. Te z kolei z wierzchu chroni metalowa siateczka montowana na śrubach imbusowych, na którą jeszcze nałożono lustrzany okrąg z aluminiową obramówką. Na środku tej powierzchni ukrywa się w ciemności litera alfabetu greckiego PSI (tak, właśnie stąd wzięła się nazwa modelu) z efektem „rękawicy Thanosa”. Pewnie wiecie, co mam na myśli ;).
Muszle łączą się z pałąkiem za pomocą ponownie masywnych obejm, zapewniających dodatkowo regulację „góra-dół” i „na boki”. Tą główną, czyli rozchylenia nauszników, umożliwia giętki, dwuczęściowy aluminiowy pałąk, pod którym znalazła się tradycyjna opaska ze sztucznej skóry. Zabrakło w niej piankowego obicia z zewnętrznej strony i możemy się o tym przekonać, kiedy wyczujemy pod palcami jakiś twardy przewód. Jeśli nie szalejecie z włosami, albo te nie szaleją za Wami, to oczekujcie nieprzyjemnego ucisku. Jednak samo działanie mechanicznych elementów nie budzi zastrzeżeń (ba! Nawet postarano się o metalowe linki na opasce!), ale gdzieś tam z tyłu głowy nieustannie mamy wyczuwalnie niskiej jakości materiały.
Całość uzupełnia schowany w prawej muszli na giętkim pałąku mikrofon, który świeci się na pomarańczowo… zawsze. Nie ważne, czy go zdezaktywujecie, czy schowacie – zawsze będzie się świecił. 220-centymetrowemu przewodowi nie mam nic do zarzucenia, ale producent mógłby się postarać o mniejszy pilot na nim. Naprawdę taka wielka kość z plastiku do pokrętła zmiany poziomu głośności oraz przełączniku on/off mikrofonu? Na całe szczęście nie zsuwa nam muszli z głowy, więc aż tak katastrofalnie nie jest.
I na sam koniec taka perełka… podświetlenie! Wbrew pozorom, nie wygląda aż tak źle, ale z podświetlanym mikrofonem łączy je jedno – brak opcji wyłączenia diod, które świecą wyłącznie na pomarańczowo. O, to też minus, ale RGB w tej cenie nie uświadczycie.
Ergonomia
Co tu dużo mówić – jest dobrze, ale nie bardzo dobrze. Wielkie nauszniki świetnie okalają nasze uszy i nie naciskają w żadnym stopniu na małżowiny, które mają odpowiednią ilość miejsca. Wygłuszanie pianki jest poniżej przeciętnej, a jej twardość i sprężystość po prostu odpowiednia. Próżno tutaj szukać jakości z górnej półki, ale czy ktoś jej oczekiwał? Tradycyjnie uszy w cieple męczą się, wymuszając na nas regularne podnoszenie nauszników.
Muszę przyznać, że wiele zniosę z niewygodnymi słuchawkami na głowie, ale w Hiro PSI wytrzymanie ponad dwóch godzin bez małej przerwy nie było możliwe. Wszystko przez brak pianki na opasce, która w połączeniu z wagą (ta, co dziwne rozkłada się dobrze na naszej głowie) wywierała spory nacisk na czaszce.
Ocena brzmienia
Najważniejsze model PSI spełnia – jego dźwięk jest wolny od zniekształceń, które kategorycznie by go skreśliły. Niestety to wszystkie z plusów, bo „gra” po prostu przeciętnie i z tradycyjnym dla gamingowych zestawów podbiciem basów. Jeśli nie zwracacie wielkiej uwagi na brzmienie, to sprawa jest prosta – kilka godzin w zestawie „przestawi” Was na odmienną charakterystykę i będziecie bawić się bez większego problemu. Zwłaszcza że Hiro PSI nie ma wielkich problemów z mieszaniem źródeł dźwięków i separacją poszczególnych z nich. Słychać to w grach, gdzie przyzwoita scena dźwiękowa zapewnia odpowiedni poziom szczegółowości w przestrzeni, na podstawie której z pewnością zorientujecie się na mapie.
Całościowo jest jednak dosyć “ciemno”, co przejawia się w niewielkich brakach w tonach wysokich oraz efekcie przytłumenia.
Test mikrofonu
Tutaj również nie jest topowo i jakość wbudowanego mikrofonu oceniłbym na poziomie tych oddzielnych za 40 złotych. Zrozumieć wszystko zrozumiemy, ale całość brzmi, jak brzmi, a na dodatek przy wysokiej czułości przebija się jakieś piszczenie:
Podsumowanie
A więc dotarliśmy do końca testu i tutaj w teorii powinienem Wam wskazać, czy Hiro PSI jest wart swojej ceny, czy może wręcz przeciwnie. Niestety tego typu produkty ocenia się dosyć trudno, bo a) nie są pójściem na łatwiznę w imię sztampowego, prostego wyglądu i b) są całkiem wyjątkowe. Dlatego też uprzedzam Was, że za 129 złotych otrzymujecie ciężki zestaw słuchawkowy z iście gamingowym designem, ale z wątpliwej jakości plastiku.
Całościowo prezentuje się jednak dosyć dobrze (kwestia gustu) i nadrabia m.in. podświetleniem oraz wielkimi nausznikami. Ten model oferuje przy tym oczywiste jak na ten segment cenowy brzmienie oraz jakość mikrofonu, czyli po prostu przeciętność razy dwa. Śmiało więc, można dać mu znaczek „Tak”, choć sugeruję poczekać chwilę, aż jego cena spadnie (to nowy produkt na rynku).