Do roku 2020, czyli daty zaplanowanej Olimpiady, z ulic japońskiej stolicy mają zniknąć tysiące kilometrów przewodów elektrycznych rozwieszonych na licznych słupach. Cała operacja ma kosztować niebagatelną sumę pieniędzy.
Plątanina kabli wiszących ponad głowami mieszkańców japońskich metropolii od zawsze była znakiem rozpoznawczym tamtejszego krajobrazu. Na swój sposób, ten osobliwy obrazek tworzył unikalny klimat miast. Niestety niedługo może on przejść do przeszłości, związku z podjętymi działaniami rządu japońskiego i lokalnych samorządów w Tokio.
Wszystkie największe stolice świata – Londyn, Paryż, Nowy Jork, itd., jak również mniejsze miast swoją sieć elektryczną schowaną głęboko pod ziemią, czyniąc przestrzeń ponad głowami bardziej przejrzystą. Stolica Japonii również ma pójść w tym kierunku, podążając za duchem postępu. Operacja ma zostać zrealizowana do marca 2019 roku, gdzie zostanie usunięte 916 kilometrów instalacji eklektycznej. Ostatecznie do likwidacji czeka 1442 kilometry instalacji. Dwie trzecie sumy potrzebnej na modernizację miasta wyłoży rząd japoński i samorządy. Resztę uzupełnią giganci sektora energetycznego, tacy jak Tepco, czy Nippon Telegraph & Telephone. W grę wchodzi astronomiczna suma 6,8 mld dolarów.
Duch modernizacji jest potrzebny, ale nie ulega wątpliwości, że po Olimpiadzie tokijska przestrzeń miejska zmieni się nie do poznania, tracąc po części trochę swojego uroku.
Źródło: pb.pl
Fot. Bloomberg