Miny nie są nowym wymysłem, a ich bestialskie zastosowanie miało już miejsce na froncie w wojnach XX wieku. Wygląda na to, że sama koncepcja broni sprawdza się wyśmienicie (pozostawia wrogów w napięciu, może doprowadzić do osłabienia jednostki, bo częściej poważnie rani, niż zabija) i dlatego też armie postanowiły stworzyć inteligentny wariant min w razie przyszłych wojen.
Czytaj też: Zobacz jak Straż Przybrzeżna USA pojmuje przemytników narkotyków
Jak wszystko nowoczesne w dzisiejszych czasach, nawet nowe miny zostaną połączone w sieć ze zdalnym dostępem za sprawą łączności satelitarnej. Zamiast prymitywnych mechanizmów mechanicznych za większość kwestii będzie opowiadać elektronika, dzięki której miny będzie można dezaktywować jednym przyciskiem i w razie potrzeby albo wyprowadzić kontrofensywę, albo po prostu zebrać je po umorzonym konflikcie. Ponadto wyszukane czujniki mogłyby być w stanie np. pominąć żołnierza i oczekiwać na znacznie cięższy sprzęt lub większą grupę.
Nowoczesne miny mają też znacznie bardziej grupowe zastosowanie i nie pełnią roli samotnych wilków. Oprócz możliwości chronienia danego terytorium w ramach 360-stopniowego okręgu, mogłyby również być znacznie szybciej i masowo uzbrajane oraz rozsyłane. Mowa w tej kwestii o rozwiązaniach pokroju MOPMS, Volcano, czy Spider, ale z nowoczesnym sznytem. Problem w tym, że to wszystko, co ma rozszerzyć zastosowanie min, jest również ich zgubą przez możliwość łatwego zakłócenia ich działania jammerami.
Tak czy inaczej, przynajmniej armia USA chce, żeby nowe miny pełniły nawet funkcję obserwatorów, wytrzymywały we wszystkich warunkach terenowych i pogodowych, być łatwe w użyciu, odzyskiwalne i przede wszystkim tanie.
Czytaj też: Najnowocześniej francuski okręt podwodny już zwodowany