Pandemia jest jeszcze daleka od zakończenia, ale w niektórych obszarach, m.in. na terenie Europy, brakuje wystarczającej liczby przypadków, aby przeprowadzić miarodajne testy. AstraZeneca, farmaceutyczny gigant, potwierdził, że rozważa zakażenie ochotników SARS-CoV-2.
Druga i trzecia faza testów środka obejmą aż 10 000 ochotników, ale tylko połowa z nich otrzyma szczepionkę. Następnie naukowcy będą obserwować te grupy i zobaczą, kto zachorował na COVID-19. Celem jest sprawdzenie, czy dany środek powoduje wytwarzanie przeciwciał, zanim organizm będzie miał kontakt z innym nosicielem. Problem w tym, że członkowie grupy kontrolnej, w przypadku zakażenia, będą narażenie na konsekwencje związane z COVID-19.
Prezes AstraZeneca Pascal Soriot przyznał, że liczba zakażeń spada, co utrudnia testowanie szczepionki. Krytcy pomysłu jego firmy twierdzą, iż do tej pory – nawet jeśli podejmowano podobne działania – to istniały wtedy skuteczne leki na daną chorobę. W przypadku COVID-19 takowych nie ma.
Czytaj też: Koronawirusa zwiększa problem terroryzmu. W jaki sposób?
AstraZeneca zebrała już zamówienia na 400 milionów sztuk szczepionki, w tym 100 milionów dla Wielkiej Brytanii i 300 milionów dla Ameryki. Ponadto wynegocjowała z Indiami masową produkcję do 400 milionów sztuk. Wszystko to pomimo faktu, że nie ma gwarancji, iż szczepionka z Oksfordu będzie przydatna, pomimo obiecujących wyników, jakie osiągnięto w przypadku testów na małpach.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News