Wiele ostatnio wspomina się o elektrycznym Porsche Taycan i nie bez powodu. Niektórzy twierdzą, że to tak naprawdę pierwszy samochód, który będzie w stanie zagrozić pozycji Tesli. W nim specjalną funkcję odgrywa nawet układ hamulcowy i to coś jest bezpośrednio powiązane z największym elektrycznym pojazdem na świecie.
Czytaj też: Mercedes-Benz EQS 2021 trafi na targi w Frankfurcie
Dla przypomnienia, wspomniane monstrum praktycznie nie musiało nigdy ładować się w stacji, bo energię dna swoje wojaże czerpała z hamowania regeneracyjnego. W jego ramach to napędzające samochód silniki elektryczne pomagają go spowolnić, ładując jednocześnie jego akumulator. Inżynierowie Porsche zakładają, że kierowcy sedana Taycan wykonają około 90 procent hamowania poprzez to regeneracyjne.

Taycan Turbo ma konwencjonalne stalowe tarcze hamulcowe o wymiarach 16,4-cala z przodu i 14,4-cala z tyłu. Standardem w Turbo S i opcją w Turbo, są te węglowo-ceramiczne (16,5 cala z przodu, 16,1 cala z tyłu). Jednak bez względu na tarcze, każde z nich wykorzystuje gigantyczne 10-tłokowe przednie i czterotłokowe tylne zaciski. Duże hamulce są powszechne w wysokowydajnych modelach Porsche, a dzięki mocy do 750 koni mechanicznych i 2,6-sekundowemu sprintowi od zera do setki w wersji Turbo S, Taycan z pewnością się do nich zalicza.
Porsche postawiło na tak zacne zestawy nawet pomimo tego, że w codziennej jeździe pełen potencjał hamulców w ogóle nie zostanie wykorzystany (przypominam o wspomnianym hamowaniu regeneracyjnym). Model musiał jednak spełnić restrykcyjne wymogi Porsche, które nie oszczędza go na torze.
Czytaj też: Tesla powinna obawiać się elektrycznego Porsche Taycana 2020
Źródło: Road and Track